Wydaje mi się, że tym razem pojawi się więcej sygnałów ostrzegawczych, a spowolnienie będzie nadchodziło stopniowo, przez co zdążymy zareagować. W 2008 wszystko pionowo poleciało w dół, bo wszystko było wielokrotnie zlewarowane i oparte na jednym czynniku, czyli na rynku nieruchomości. Dzisiaj sytuacja jest o wiele lepsza, ciężko sobie teraz wyobrazić jakiś jeden czynnik, który posłałby wszystkie giełdy w diabły w tak krótkim czasie, że nie zdążyłbyś zareagować. Spadek EPS-ów czy wypłaszczanie się przychodów nie powinno nastąpić -30% w jeden kwartał, tylko jak już, to gradualnie. Nagle zapotrzebowanie na smartfony czy na seriale z Netfliksa też nie zleci o 30% w pół roku, tylko będzie spadało stopniowo (jeśli faktycznie będzie spadało). Poza tym, bez przesady, koszt abonamentu na Netfliksa to 11$, tyle samo co jedno piwo w knajpie na Upper East Side. Dla takich "oszczędności" nagle wszyscy nie zrezygnują z oglądania seriali, żeby ratować domowe finanse :)
Ja ciągnę już tę dyskusję mniej więcej od 2013 roku i coś tej recesji dalej nie widać. W 2015 r. miałem trochę stracha, bo mocno wtedy byłem zapakowany w Chiny, ale uszło mi to na sucho. Dzisiaj właściwie boję się tylko ewentualnej eskalacji wojny handlowej i tego, że Trump się jednak z Chinami nie dogada, po czym ruszy lawina taryf i ceł. To będzie czynnik, który rzeczywiście wpłynie na EPS-y i możemy mieć problem.
No ale póki co, hedge do hedga i jakoś te ostatnie korekty przetrwałem na plusie 12% YTD :)
PS. O co chodzi z tym Gartmanem, że wszyscy się z niego nabijają? Jakieś super sprawdzalne prognozy ma?