No nie da się ukryć, że zapotrzebowanie na energię jest i będzie coraz większe. Ja widzę odległą przyszłość, w której głównym jej źródłem jest właśnie uran i – jako uzupełnienie – renewables. Tylko moim zdaniem akcent wzrostowy zostanie przeniesiony z USA czy Kanady na Chiny i Koreę.
W samym 2016 roku w chińskich elektrowniach przybyło 8 GW mocy z uranu, która teraz wynosi łącznie 34 GW, ale do 2020 r. ten potencjał ma się zwiększyć jeszcze do 58 GW. Wzrost o 70% w trzy lata! Teraz 64% produkcji energii w Chinach pochodzi z węgla, ale jest przyjęty plan na następnych kilkadziesiąt lat jak zastąpić węgiel uranem, panelami solarnymi, biomasą, wiatrem itd. Już teraz buduje się ponad sześćdziesiąt nowych reaktorów na świecie, z czego większość głównie właśnie w Chinach, Indiach i Rosji. Zapotrzebowanie na uran prędzej czy później wystrzeli, bo czymś te elektrownie trzeba będzie zasilać.
Ja postaram się poszukać na dniach jakiejś ciekawej chińskiej spółki związanej z tą branżą, bo moim zdaniem to w Azji nastąpi największe odbicie. Chiny Chinami, ale kraje takie jak Wietnam czy Singapur też zaczynają patrzeć w stronę uranu, więc potencjał na kontrakty na budowę dla chińskich firm jest w regionie spory. Myślę, że warto zdywersyfikować ten temat i postawić nie tylko na same kopalnie uranu, ale także na firmy budujące czy serwisujące elektrownie, dostarczające wyposażenie itp.
A ceny ropy z kolei nie mogą zbyt długo utrzymywać się mocno poniżej 50 USD za baryłkę, bo większość producentów będzie musiała porzucić swoje odwierty. A jak większość producentów zamknie biznes, to nadmiar ropy z rynku zniknie szybciej niż się wszyscy spodziewają. Zerknijcie na wykres rentowności:
Póki co tylko producenci z łupków potrafią być rentowni przy ropie poniżej 40 USD. Ale oni ciągle dopiero przywracają swoje pola do życia. Zatrudnienie pracowników (których rzeczywiście nie ma, bo po kryzysie w cenach ropy z ostatnich lat zdążyli się przebranżowić i znaleźć sobie inne zajęcie, w innych częściach stanu) i zorganizowanie całej tej machiny na nowo to wcale nie jest kwestia tygodni, więc zanim ropa z łupków rzeczywiście zaleje rynek, to moim zdaniem nadmiar obecnej powinien zniknąć. OPEC wyliczył, że zapotrzebowanie na ropę skromnie bo skromnie, ale ciągle jednak rośnie i w ciągu 2-3 lat na rynku pojawią się niedobory. W połowie roku Saudyjczycy odpalą swoje klimatyzatory, OPEC przedłuży limity, Trump otworzy plac budowy i to powinno posłać ceny znowu w górę.
Moim zdaniem prawdopodobny jest scenariusz, że ropa będzie w ciągu 1-2 lat na poziomie 50-60 USD, co spowoduje, że szlag trafi producentów, których rentowność zaczyna się od 60 USD w górę, przez co z rynku zniknie nadmiar i pojawi się dziura, co z kolei spowoduje, że cena ropy wystrzeli do 80-90 USD, po czym na rynek zacznie trafiać ropa z łupków, która wypełni tę lukę, w efekcie pojawi się stabilizacja i ceny znowu spadną w okolice 50 USD. A potem już stopniowo na tych coraz tańszych łupkach dojedziemy do końca epoki ropy naftowej, która ma przypaść mniej więcej na 2050 r.
BTW. Firma znajomego robiła due dilligence jednej małej spółki wydobywczej z Teksasu, gdzie audytorzy zorientowali się, że w księgach specjalnie zawyżane były koszty wydobycia, żeby się nie okazało, że firma jest rentowna juz przy 30 USD za bryłkę Brent, bo – jak tłumaczył potem CFO – to by posłało kurs ropy w dół i ujawnianie prawdziwych kosztów wydobycia mogłoby być potraktowane przez właściciela jako działanie zarządu na szkodę spółki(!) Ale ciekawszy jest wniosek z DD, który był taki, że właściwie nie jest to niczym nagannym, bo spora część branży robi tak samo… Efekt? Pomimo mieszania w księgach, po tym jak audyt stwierdził, że firma potrafi być rentowna przy 30USD/baryłka to wrzucili ten poziom do modelu i wyszło, że wycena spółki wzrosła z dnia na dzień o jakieś 40%. Morał z tego taki, że tak naprawdę chyba nikt nie wie gdzie dokładnie jest ten poziom rentowności. Jednego dnia niech to będzie 40 USD, ale na drugi dzień 70% załogi przeniesiesz z etatów do podwykonawców, zrobisz ostrzejszą optymalizację podatkową, oddasz leasingodawcy firmowy samolot i nagle się okazuje, że ten poziom spadł do 35 USD.
A ten retail w 2016 r. rzeczywiście leciał, to fakt, ale moim zdaniem w drugiej połowie 2017 r. powinien odbić, jeśli rzeczywiście kongres obniży podatki, do kraju spłynie góra ukrywanej gotówki, banki dostaną więcej luzu w przyznawaniu kredytów, a Trump zacznie wydawać pieniądze na te swoje ściany, mosty i lotniska. Cześć tych środków finalnie trafi do kieszeni konsumentów, co moim zdaniem wyciągnie retail za uszy. Czytałem gdzieś, że producenci AGD, elektroniki itp. już robią rewizję w górę zakładanych przychodów na końcówkę roku.
Ja wierzę w lekkie odbicie i wzrost w USA, ale nie aż na tyle mocno, żeby na to cokolwiek postawić
![Szczęście, dobry humor :)](images/smilies/icon_e_smile.gif)