Ostap_Bender pisze: ↑18 sie 2022, 19:06
(...) bo o to przeciez ostatecznie chodzi zeby w pewnym momencie z tych srodkow korzystac, a nie umrzec ze swiadomoscia, ze nasze portfolio przebilo benchmark o ilestam procent z imponujacym sharpe ratio).
No nie wiem, nie wiem – myślę, że to jest kwestia mocno indywidualna, w sensie czy rzeczywiście każdy planuje z tych środków na giełdzie zacząć kiedyś korzystać i je przejadać. Dla mnie to, co mam zgromadzone na giełdzie i co tam sobie pracuje od lat, to jest tylko taka poduszka bezpieczeństwa, która zapewnia mi komfort rozumiany nie jako Ferrari, Dubai, Rolex, ale komfort rozumiany jako możliwość robienia tego, na co mam ochotę, z kim mam ochotę i jak długo mam ochotę. W sensie, że wiem, że jak mi się znudzi prowadzenie funduszu, albo przestanie mi sprawiać frajdę konsulting i praca z korporacjami, albo nie będzie mi się chciało prowadzić Uniwersytetu, albo rozwijać już niczego innego, to w każdej chwili mogę się wypiąć na to wszystko i odpuścić sobie cały biznes, bo mam jakieś zabezpieczenie pod postacią kumulujących się środków na giełdzie, które pozwolą mi przeżyć wiele lat bez potrzeby wykonywania jakiegokolwiek dodatkowego zajęcia. Sama świadomość, że mam taką wolność wyboru w zupełności mi wystarcza i ja na przykład nie potrzebuję realnego korzystania z tych środków – dla mnie wystarczy, że one tam po prostu są.
Fajne rozróżnienie pojęć bycia bogatym mają Amerykanie, bo u nich bycie "rich" to jednak trochę co innego niż bycie "wealthy". "Rich" to korzystanie ze wszystkich dobrodziejstw pieniędzy i ich wydawanie, a bycie "wealthy" to raczej posiadanie i pomnażanie majątku, który zapewnia właśnie tę wolność wyboru na co dzień, że jesteś "free" w tym sensie, że nic nie musisz robić pod przymusem (np. pracować zawodowo, jeśli to nie sprawia ci frajdy), tylko możesz się skupić na robieniu tego, co tę frajdę jednak sprawia. Do mnie akurat zdecydowanie bardziej przemawia ta druga koncepcja i dlatego traktuję środki na giełdzie jako coś, co ma tam po prostu być i stanowić taką "safety compounding machine", z której sam pewnie nigdy nie skorzystam, ale która mimo tego w międzyczasie zapewnia mi takie życie, które mam ochotę prowadzić.
Ja akurat nie wyobrażam sobie tego, że miałbym przez kolejnych 10 lat żyć pod jakimiś ograniczeniami, oszczędzać każdy grosz, tyrać jak wół w pracy, której nie lubię i każdego poniedziałku wstawać wnerwiony na cały świat; no i generalnie trzymać się przy życiu tylko świadomością tego, że za 10, 15 czy tam 20 lat będę mógł sobie w końcu wypłacić pieniądze z giełdy i żyć jak król. Fuck that shit, a co jak za 9 lat przejedzie mnie autobus? Albo na dwa dni przed moim giełdowym "deadlinem" dowiem się, że mam raka? Wyliczyłem sobie niedawno, że – biorąc pod uwagę różne statystyki – zostało mi już tylko 449 miesięcy życia. Nie mam zamiaru zmarnować połowy tego czasu na odkładanie niczego do momentu, aż zacznę się keszować z giełdy, bo dobre życie to nie formacje świecowe na wykresie i nie zera na rachunku w banku, tylko stan umysłu :) No ale ja przechodzę ostatnio kryzys wieku średniego, więc może jednak jestem w mniejszości z moim poglądem na podporządkowanie służebnej roli giełdy wobec życia, a nie na odwrót.
A jak to jest u Was? Po co tak naprawdę jesteście na giełdzie? Inwestowanie i zarabianie na rynku jest już celem samym w sobie czy też może tylko środkiem do osiągnięcia jakiegoś innego celu?
Tak przy okazji – bardzo fajna książka wyszła niedawno poruszająca temat psychologii pieniędzy, polecam mocno:
https://ww.amazon.com/Psychology-Money- ... 084HJSJJ2/
Ostap_Bender pisze: ↑18 sie 2022, 19:06
Jakie parametry bys w takim wypadku dodatkowo uwzglednil przy wyborze spolek (low beta, max drawdown, moze nawet legendarne dividend yield) a z jakich bylbys w stanie zrezygnowac?
Przy takim długim horyzoncie jak 5-10 lat w początkowych latach w ogóle nie patrzyłbym na parametry związane ze zmiennością, dopiero kiedy do końca Twojej kariery giełdowej zostaną 3-4 lata, to dopiero wtedy zacząłbym mocniej wdrażać zarządzanie ryzykiem, tj. minimalizował spółki o dużej zmienności i stopniowo próbował zbliżać się w kierunku market neutral. No ale to dopiero jak już sam wiesz, że za 3-4 lata chcesz się całkowicie wycofać z giełdy. Póki co, to zyskowność + fundamenty + wycena + analiza miękka.