Życie z Giełdy
Życie z Giełdy
Witam
wszystkich forumowiczów i do wszystkich kieruję takie pytanie:
czy są tutaj wśród nas osoby, które żyją z giełdy, tylko z giełdy?? w sensie wypłacają sobie miesięcznie ileś tam, lub żyją z dywidend itd??
tak jak słyszę, to każdy gdzieś pracuje, etat, zlecenia, coś robi, prowadzi biznes itd i wszyscy dopłacają do rachunków brokerskich a ja chciałbym się dowiedzieć, czy ktoś wypłaca z konta i z tego żyje bo dopłacać to można w nieskończoność... ;)
Pozdrawia,
M.
wszystkich forumowiczów i do wszystkich kieruję takie pytanie:
czy są tutaj wśród nas osoby, które żyją z giełdy, tylko z giełdy?? w sensie wypłacają sobie miesięcznie ileś tam, lub żyją z dywidend itd??
tak jak słyszę, to każdy gdzieś pracuje, etat, zlecenia, coś robi, prowadzi biznes itd i wszyscy dopłacają do rachunków brokerskich a ja chciałbym się dowiedzieć, czy ktoś wypłaca z konta i z tego żyje bo dopłacać to można w nieskończoność... ;)
Pozdrawia,
M.
- Ostap_Bender
- Forumowy wyga
- Posty: 441
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:50
- Tu mieszkam: Brussels
Re: Życie z Giełdy
Przymierzam sie do takiego kroku co poruszylem w osobnym watku na forum:
viewtopic.php?f=2&t=43 jednak pandmeia i jakas taka niechec do zmian spodowowala, ze te plany lekko przelozylem na pozniej :).
Mowi sie, ze mozna zyc z dochodu pasywnego gdy nasze roczne wydatki sa nie wieksze niz 4% naszego portfolio zatem trzeba miec zebrany solidny kapital z pracy/firmy albo pojsc w ostra spekulacje typu crypto lub spolki z WSB.
viewtopic.php?f=2&t=43 jednak pandmeia i jakas taka niechec do zmian spodowowala, ze te plany lekko przelozylem na pozniej :).
Mowi sie, ze mozna zyc z dochodu pasywnego gdy nasze roczne wydatki sa nie wieksze niz 4% naszego portfolio zatem trzeba miec zebrany solidny kapital z pracy/firmy albo pojsc w ostra spekulacje typu crypto lub spolki z WSB.
Re: Życie z Giełdy
Dzięki za odpowiedź Ostap_Bender
No właśnie widziałem podobny temat :) słyszałem o regule 4% itd ;) ale tak jak spotykam ludzi inwestujących na giełdzie, czy to na forum, w realu, czy na grupach, na fb itd, to nie znam nikogo kto by się z tego utrzymywał (oprócz Pana Tomka oczywiście ;) każdy gdzieś pracuje, coś robi itd i to wygląda na takie gonienie króliczka no i w teorii i na papierze wszystko się zgadza, ale w życiu nie znam takich osób...a Ty znasz? :)
jeśli chodzi o nieruchomości to nie ma problemu, znam mnóstwo osób, które z tego żyją, ale z giełdy ani jednej :)
No właśnie widziałem podobny temat :) słyszałem o regule 4% itd ;) ale tak jak spotykam ludzi inwestujących na giełdzie, czy to na forum, w realu, czy na grupach, na fb itd, to nie znam nikogo kto by się z tego utrzymywał (oprócz Pana Tomka oczywiście ;) każdy gdzieś pracuje, coś robi itd i to wygląda na takie gonienie króliczka no i w teorii i na papierze wszystko się zgadza, ale w życiu nie znam takich osób...a Ty znasz? :)
jeśli chodzi o nieruchomości to nie ma problemu, znam mnóstwo osób, które z tego żyją, ale z giełdy ani jednej :)
- Ostap_Bender
- Forumowy wyga
- Posty: 441
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:50
- Tu mieszkam: Brussels
Re: Życie z Giełdy
Regula 4% bazuje na opracowaniach z lat 90 ciezko powiedziec czy w otoczeniu zerowych stop % i rosnacej inflacji ciagle ma sens.
Na nieruchomosci jest po prostu teraz moda, niektorzy nie ogarniaja, ze mozna inwestowac w inny sposob i, ze rentownosc jakiegos tam portfela spolek dywidendowych jest porownywalna albo i wieksza od najmu.
Dodatkowo nieruchomosci mozna sfinansowac z najtanszym dostepnym kredytem (lewarem).
Spolecznosc FIRE jest bardziej widoczna w stanach gdzie sa ciagle wieksze mozliwosci do akumulowania kapitalu. Osobiscie znam 2 traderow zajmujacych sie profesjonalnie spekulacja + jednego kolege ktory po sprzedazy udzialow w firmie kupil portfel ETFow i sobie podrozuje po swiecie od paru lat (a przynajmniej podrozowal do czasu wybuchu pandemii).
Na nieruchomosci jest po prostu teraz moda, niektorzy nie ogarniaja, ze mozna inwestowac w inny sposob i, ze rentownosc jakiegos tam portfela spolek dywidendowych jest porownywalna albo i wieksza od najmu.
Dodatkowo nieruchomosci mozna sfinansowac z najtanszym dostepnym kredytem (lewarem).
Spolecznosc FIRE jest bardziej widoczna w stanach gdzie sa ciagle wieksze mozliwosci do akumulowania kapitalu. Osobiscie znam 2 traderow zajmujacych sie profesjonalnie spekulacja + jednego kolege ktory po sprzedazy udzialow w firmie kupil portfel ETFow i sobie podrozuje po swiecie od paru lat (a przynajmniej podrozowal do czasu wybuchu pandemii).
Re: Życie z Giełdy
Racja, racja, ale nas tu na grupie jest sporo osób na fb też jestem w kilku grupach i jakoś nie zauważyłem właśnie nikogo kto by żył tylko z giełdy, tak jak z pracy czy nieruchomości...z nieruchomościami masz rację jest lewar więc kupujesz aktywo za stosunkowo niski wkład, ale wiadomo, że zysk miesięczny będzie niższy przez kredyt więc też nie tak prosto zostać "rentierem" z nieruchomości, pewnie że jest moda na to, nawet stało się to sportem narodowym Polaków ;) ale na giełdę teraz też jest moda ;) robi się moda ;) u brokera masz margin, dużo lepiej oprocentowany niż hipoteka w banku a już na pewno dużo lepiej niż kredyt inwestycyjny w banku ;)
no ale masz rację, FIRE dużo bardziej jest rozpowszechnione w USA, w Polsce jesteśmy dopiero na dorobku ;)
swoją drogą ja sprzedaje teraz kilka mieszkań ze swojego portfela i przenoszę je na giełdę, w ramach dywersyfikacji, ja rozumiem że FIRE taki kompletny będzie nudny, bo trzeba coś robić w życiu, nie da rady leżeć cały czas na plaży plackiem ;) ale sam fakt posiadania wyboru co chcemy robić jest bardzo dobry :)
życzę Ci tego FIRE i fajnie, że kogoś znasz kto daje radę żyć z giełdy a nie tylko ciągle tam dopłaca ;)
no ale masz rację, FIRE dużo bardziej jest rozpowszechnione w USA, w Polsce jesteśmy dopiero na dorobku ;)
swoją drogą ja sprzedaje teraz kilka mieszkań ze swojego portfela i przenoszę je na giełdę, w ramach dywersyfikacji, ja rozumiem że FIRE taki kompletny będzie nudny, bo trzeba coś robić w życiu, nie da rady leżeć cały czas na plaży plackiem ;) ale sam fakt posiadania wyboru co chcemy robić jest bardzo dobry :)
życzę Ci tego FIRE i fajnie, że kogoś znasz kto daje radę żyć z giełdy a nie tylko ciągle tam dopłaca ;)
Re: Życie z Giełdy
Możesz sobie to policzyć, czyli liczysz ile wydajesz kasy rocznie i liczysz ile masz z giełdy rocznie i wiesz ile potrzebujesz, bardzo prosta matematyka. Każdy ma inne potrzeby ja od paru miesięcy liczę ile kosztuje mnie życie, ale że żyje na walizkach więc cały czas mi się zmieniają kwoty. Tak więc musisz mieć pewnie z milion i jakoś może życie potoczy się.
Osób żyjących z giełdy raczej szybko nie znajdziesz. Nie ma łatwej drogi. Żeby żyć z tego potrzebujesz olbrzymi kapitał. Takie pytania kto żyje z giełdy powtarza się często, moda się też zmienia na nic nie robienie i życie z czegoś. Przykład ostatnie lata ludzie chcą kręcić filmy i żyć z YT. Lekko i przyjemnie, ale nigdy emerytury nie będzie. Tak więc praca albo własny biznes, czyli ciężka praca nie ma drogi na skróty.
Osób żyjących z giełdy raczej szybko nie znajdziesz. Nie ma łatwej drogi. Żeby żyć z tego potrzebujesz olbrzymi kapitał. Takie pytania kto żyje z giełdy powtarza się często, moda się też zmienia na nic nie robienie i życie z czegoś. Przykład ostatnie lata ludzie chcą kręcić filmy i żyć z YT. Lekko i przyjemnie, ale nigdy emerytury nie będzie. Tak więc praca albo własny biznes, czyli ciężka praca nie ma drogi na skróty.
- Ostap_Bender
- Forumowy wyga
- Posty: 441
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:50
- Tu mieszkam: Brussels
Re: Życie z Giełdy
Popatrz na reddita r/FIRE gdzie jest wiecej praktykow a mniej marzycieli (z calym szacunkiem do uczestnikow owych grup facebookowych).
Tyle, ze w dalszym ciagu ludzie nie wiedza jak sie za to zabrac i albo spekuluja, albo siedza na rodzimym rynku. Im wiecej osob trafi na blog Tomka, lub na jakiekolwiek inne rzetelne zrodlo informacji tym lepiej dla uczestnikow rynku :).Marcin pisze: ↑05 sie 2021, 15:17 tak jak z pracy czy nieruchomości...z nieruchomościami masz rację jest lewar więc kupujesz aktywo za stosunkowo niski wkład, ale wiadomo, że zysk miesięczny będzie niższy przez kredyt więc też nie tak prosto zostać "rentierem" z nieruchomości, pewnie że jest moda na to, nawet stało się to sportem narodowym Polaków ;) ale na giełdę teraz też jest moda ;) robi się moda ;)
Niby tak ale ile wyniesie maksymalny margin u brokera 2x, 3x? A kredyt hipoteczny to nawet 9x (przy pocztkowym LTV 90%). Dodatkowo, zeby dostac marginacalla :) z banku trzeba dlugo zalegac z oplatami a na gieldzie wszystko dzieje sie szybciej, jedna wieksza korekta w stylu 2020 i broker puka do drzwi a na nieruchomosciach nawet bys nie zauwazyl, ze teoretycznie Twoja zakredytowana nieruchomosc stracila na wartosci pare procent.
Co nie zmienia faktu, ze majac duzy kapital nalezy wszystko dobrze przeliczyc i rozwazyc za i przeciw. Dla mnie subiektywnie gielda jest lepsza opcja.
Dokladnie tak, zeby myslec o czerpaniu pasywnych zyskow z gieldy trzeba miec spory kapital wypracowany latami na dobrze platnym etacie albo z posiadanej firmy. Czym innym oczywiscie jest zostanie profesjonalnym inwestorem, spekulantem lub fund managerem jak Tomek, ale to jest w dalszym ciagu w pewnym sensie praca zawodowa.Marcin pisze: ↑05 sie 2021, 15:17 no ale masz rację, FIRE dużo bardziej jest rozpowszechnione w USA, w Polsce jesteśmy dopiero na dorobku ;)
swoją drogą ja sprzedaje teraz kilka mieszkań ze swojego portfela i przenoszę je na giełdę, w ramach dywersyfikacji, ja rozumiem że FIRE taki kompletny będzie nudny, bo trzeba coś robić w życiu, nie da rady leżeć cały czas na plaży plackiem ;) ale sam fakt posiadania wyboru co chcemy robić jest bardzo dobry :)
życzę Ci tego FIRE i fajnie, że kogoś znasz kto daje radę żyć z giełdy a nie tylko ciągle tam dopłaca ;)
-
- Forumowy wyga
- Posty: 273
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:24
- Tu mieszkam: Warszawa
Re: Życie z Giełdy
Tak po prawdzie aby żyć z giełdy trzeba......pracować wcale nie mniej niż na etacie, a raczej tak samo jak w biznesie. Przecież analizy, czytanie, obliczenia, wyszukiwanie perełek to (aby to zrobić na jak najlepiej) to wyjdzie na to samo. Zresztą pamiętam dokładnie takie spostrzeżenia po Uniwersytecie Inwestycyjnym. Jeśli to ma dawać dobry dochód, to będzie to taki sam biznes jak inne biznesy. Obłożony ryzykiem i czasem pracy. Dywidendy się mogą kiedyś skończyć (AT&T jeszcze płaci tę dywidendę z kredytu ?), świat się zmienia. Choć przy wysokim kapitale można sobie pewnie darować szczegóły. Ale najpierw do tego kapitału trzeba dojść i wracamy do pracy zatem. To co uważam za istotne, to podejście do życia, w którym praca etatowa, czy biznes niegiełdowy, służy właśnie zdobyciu kapitału, który potem można pomnażać. A zapewne przy okazji można i trzymać ten etat, czy biznes, tyle, że już bez poczucia, że jak się on skończy (a kiedyś się pewnie skończy) to tylko zasiłek.
Re: Życie z Giełdy
Super! dzięki Panowie za info zwrotne, czyli rozumiem, że tutaj wśród nas żyjącego z giełdy nie ma... :) oprócz Pana Tomka oczywiście ;)
tak, tak, znam te zasady, regułę 4% itd, rentierstwo itd w sumie, żeby być rentierem, trzeba po prostu....bardzo, ale to bardzo skromnie żyć ;)) i wtedy mając 1 mieszkanie w większym mieście, czy kilka spółke dywidendowych można żyć ;) ale wiadomka, nie o to przecież chodzi... :)
swoją drogą ciekawi mnie, jak macie średnioroczne zyski z giełdy? i na przestrzeni ilu lat?
jak to u Was wygląda...? :)
tak, tak, znam te zasady, regułę 4% itd, rentierstwo itd w sumie, żeby być rentierem, trzeba po prostu....bardzo, ale to bardzo skromnie żyć ;)) i wtedy mając 1 mieszkanie w większym mieście, czy kilka spółke dywidendowych można żyć ;) ale wiadomka, nie o to przecież chodzi... :)
swoją drogą ciekawi mnie, jak macie średnioroczne zyski z giełdy? i na przestrzeni ilu lat?
jak to u Was wygląda...? :)
-
- Forumowy wyga
- Posty: 273
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:24
- Tu mieszkam: Warszawa
Re: Życie z Giełdy
Popatrz na S&P500, i ETF na nim oparty, czyli symbol SPY. To pewna linia bazowa. Kupujesz SPY i wracasz do pracy :) Jak coś na koniec miesiąca na koncie zostanie na rozkurz, dokupujesz SPY. I tak dalej i tak dalej. W ten sposób pracujemy wszyscy, i my i nasz kapitał.
Tak sobie policzyłem te 4% i w sumie jestem dość blisko. Ale żebym z tego powodu żegnał się z pracą ? Dlaczego, szkoda rozrywki. Owszem, wtedy stres mniejszy, można szefowi bardziej wojowniczo spojrzeć w oczy na Timsach (co zresztą dość często daje zadziwiająco dobre efekty - negocjacje lepiej wychodzą jeśli nam nie zależy na wyniku i robi się to już nieco dla sportu).
Tak sobie policzyłem te 4% i w sumie jestem dość blisko. Ale żebym z tego powodu żegnał się z pracą ? Dlaczego, szkoda rozrywki. Owszem, wtedy stres mniejszy, można szefowi bardziej wojowniczo spojrzeć w oczy na Timsach (co zresztą dość często daje zadziwiająco dobre efekty - negocjacje lepiej wychodzą jeśli nam nie zależy na wyniku i robi się to już nieco dla sportu).
- Tomek
- Money talks
- Posty: 644
- Rejestracja: 13 mar 2021, 17:17
- Tu mieszkam: Sam już nie wiem, chyba głównie jednak na lotniskach
Re: Życie z Giełdy
Ja osobiście nie znam nikogo, kto żyje tylko z giełdy... Wszyscy mają albo jakieś oszczędności, spadki czy inne fortuny, które trwonią w międzyczasie, albo po prostu pracują w innym zawodzie, prowadzą swoje firmy i tak dalej. Kurde, sam nie żyję, ani nigdy nie żyłem z giełdy w tym sensie, że wypłacałem wypracowane środki, żeby je skonsumować. Zawsze prowadziłem równolegle konsultacje dla firm czy szkolenia dla indywidualnych osób, które bazowały na flat fee i to było moje źródło bieżącego utrzymania, a całość zysków na giełdzie reinwestowałem i w życiu nie wypłaciłem ani centa poza jednym przypadkiem, gdzie uwolniłem gotówkę, żeby kupić mieszkanie w Genewie, bo mi w ostatniej chwili bank odmówił kredytu. No ale na konsumpcję nigdy nie wypłacałem z giełdy środków, bo za dobrze rozumiem działanie procenta składanego i za bardzo boli mnie, jak wiem, że miałbym pomniejszać regularnie tę kupkę, od której potem liczy się kolejny procent zysku.
Dopiero od 2014 roku tak naprawdę największy strumień dochodu to success fee z funduszy, które prowadziłem/prowadzę; ale w dalszym ciągu sto razy większą frajdę niż samo inwestowanie sprawia mi praca z ludźmi, konsultacje, prowadzenie uniwersytetu, tworzenie materiałów edukacyjnych itd., więc pomimo tego, że te miesięczne zyski z success fee są wielocyfrowe, to i tak raczej przeznaczam je na dodatkowe fanaberie, typu zegarki, samochody etc., a na bieżące życie zarabiam prowadząc całą masę innych dodatkowych przedsięwzięć.
Zresztą, sama giełda jest potwornie nudna, do bólu powtarzalna i odtwórcza, i tak naprawdę nie aż tak wymagająca, jak się to wydaje, jeśli chodzi o zaangażowanie czasowe. Nie wyobrażam sobie, że miałbym się zajmować tylko tym, bobym chyba wpadł w depresję, że nie mogę w międzyczasie robić niczego kreatywnego :)
No i w sumie pomijając tych „szczęśliwie i bogato urodzonych”, do których sam nie należę, to większość osób, które znam, podchodzi do giełdy w podobny sposób. To znaczy zaczynali tu przygodę z założeniem, ze jak już się tej giełdy nauczą, to rzucą swoją prace i będzie rentierstwo. Potem się tej giełdy nauczyli, zarabiają tu pieniądze, ale pracy jednak nie rzucają, bo doszli do wniosku: „hej, a czemu właściwie dalej nie miałbym robic tego, co lubię i realizować się zawodowo, a jednocześnie inwestować na giełdzie? Czemu to musi być albo-albo?”
No i to jest właśnie ta większość osób, które znam, czyli takie, które mają kilka różnych zdywersyfikowanych źródeł dochodu, przy czym giełda jest tylko jednym z nich.
Dopiero od 2014 roku tak naprawdę największy strumień dochodu to success fee z funduszy, które prowadziłem/prowadzę; ale w dalszym ciągu sto razy większą frajdę niż samo inwestowanie sprawia mi praca z ludźmi, konsultacje, prowadzenie uniwersytetu, tworzenie materiałów edukacyjnych itd., więc pomimo tego, że te miesięczne zyski z success fee są wielocyfrowe, to i tak raczej przeznaczam je na dodatkowe fanaberie, typu zegarki, samochody etc., a na bieżące życie zarabiam prowadząc całą masę innych dodatkowych przedsięwzięć.
Zresztą, sama giełda jest potwornie nudna, do bólu powtarzalna i odtwórcza, i tak naprawdę nie aż tak wymagająca, jak się to wydaje, jeśli chodzi o zaangażowanie czasowe. Nie wyobrażam sobie, że miałbym się zajmować tylko tym, bobym chyba wpadł w depresję, że nie mogę w międzyczasie robić niczego kreatywnego :)
No i w sumie pomijając tych „szczęśliwie i bogato urodzonych”, do których sam nie należę, to większość osób, które znam, podchodzi do giełdy w podobny sposób. To znaczy zaczynali tu przygodę z założeniem, ze jak już się tej giełdy nauczą, to rzucą swoją prace i będzie rentierstwo. Potem się tej giełdy nauczyli, zarabiają tu pieniądze, ale pracy jednak nie rzucają, bo doszli do wniosku: „hej, a czemu właściwie dalej nie miałbym robic tego, co lubię i realizować się zawodowo, a jednocześnie inwestować na giełdzie? Czemu to musi być albo-albo?”
No i to jest właśnie ta większość osób, które znam, czyli takie, które mają kilka różnych zdywersyfikowanych źródeł dochodu, przy czym giełda jest tylko jednym z nich.
- Ostap_Bender
- Forumowy wyga
- Posty: 441
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:50
- Tu mieszkam: Brussels
Re: Życie z Giełdy
Jesli myslisz, ze to co sie dzieje od paru lat na rynkach jest nudne to poczekajmy na wzrost stop %, peak inflacji albo na pojawienie sie kolejnego czarnego labedzia (na miare czarnego nietoperza z jakiegos tam targu w Chinach) "_Tomek pisze: ↑09 sie 2021, 07:38 Zresztą, sama giełda jest potwornie nudna, do bólu powtarzalna i odtwórcza, i tak naprawdę nie aż tak wymagająca, jak się to wydaje, jeśli chodzi o zaangażowanie czasowe. Nie wyobrażam sobie, że miałbym się zajmować tylko tym, bobym chyba wpadł w depresję, że nie mogę w międzyczasie robić niczego kreatywnego :)
Wydaje mi sie Tomek, ze osiagnales idealny balans - robisz od wielu lat to co lubisz, z pobocznej dzialalnosci osiagasz wystarczajacy cashflow na pokrycie swojego poziomu zycia a jednoczesnie masz srodki i mozliwosc aby po prostu zrezygnowac i zajac sie w zyciu czyms innym. Pracujesz bo chcesz a nie bo musisz.
Z drugiej strony uwazam, ze dobrze jest miec docelowy plan na konsupcje zainwestowanych srodkow bo samo cieszenie sie z patrzenia na wzrost wartosci posiadanych aktywow nic nie wnosi w nasze zycie.
Re: Życie z Giełdy
Ze swojej strony znam tylko 2-3 leserów żyjących z BTC, ale też im się już znudziło i zaczęli ciężko pracować (na swoich warunkach oczywiście). Generalnie również nie wyobrażam sobie tylko żyć z giełdy, za dużo ciekawych pomysłów mam na życie, by tylko leżeć na plaży.
Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że marzymy o tych wiecznych wakacjach także dlatego, że jako naród jesteśmy mocno zestresowani, przemęczeni, przepracowani, ale jak tylko baterie się naładują, nasycimy się tymi wakacjami, to jednak każdy wynajduje sobie jakieś zajęcie, mniejsze lub większe, ale coś robi. Piękne jest to, że można robić, to co się chce. ;)
Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że marzymy o tych wiecznych wakacjach także dlatego, że jako naród jesteśmy mocno zestresowani, przemęczeni, przepracowani, ale jak tylko baterie się naładują, nasycimy się tymi wakacjami, to jednak każdy wynajduje sobie jakieś zajęcie, mniejsze lub większe, ale coś robi. Piękne jest to, że można robić, to co się chce. ;)
Re: Życie z Giełdy
Panowie, a tak z drugiej strony patrząc to jest jakaś alternatywa na ubezpieczenie zdrowotne w Polsce, "żyjąc z giełdy"? Mam tu na myśli sytuację, gdy nie jestem na żadnym etacie, ani nie prowadzę działalności gospodarczej.
Re: Życie z Giełdy
Chyba można wykupić dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne w NFZ
Re: Życie z Giełdy
Zatrudnij się u kogoś znajomego na umowie zlecenia za 50 zl i już masz bezpłatna opiekę medyczną w Polsce. Oczywiście można się doubezpieczac przez ubezpieczenia na życie. W Polsce od jakiegoś czasu jest dostepne ciekawe ubezpieczenie "Best doctors". Ale to już pod konkretne choroby (głównie nowotwory).
-
- Forumowy wyga
- Posty: 273
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:24
- Tu mieszkam: Warszawa
Re: Życie z Giełdy
Dokładnie jak pisze odrion. Tylko umowę trzeba zgłosić do ZUS. Zlecenie na comiesięczny skan antywirusowy laptopa. Składka będzie parę złotych. Taniej niż ubezpieczenie dobrowolne. Taki "side effect" oskładkowania zleceń.
Drugą opcją jest zgłoszenie się do Urzędu Pracy jako bezrobotny. To tez zdaje się załatwia temat.
Drugą opcją jest zgłoszenie się do Urzędu Pracy jako bezrobotny. To tez zdaje się załatwia temat.
Re: Życie z Giełdy
Ja mam kupione na cały świat, miesięcznie chyba 160zl.
Jeśli, żyjesz z giełdy albo marzysz i tym to też dodaj niespodziewane wydatki, w moim przypadku tak było. Zapomnij o emeryturze itd.
Zauważyliście, że coraz więcej osób chce nic nie robić, a mieć, widać, to od czasów pandemii jak się to zmieniło, coraz więcej poznaję ludzi w świecie, co chcą leżeć pod palmą jak ja i nic nie robić, chyba większość już nie chce pracować, chcą miło i przyjemnie spędzać czas, pogoń za YT itd jest niesamowita, Instagram, to co dzieje się w Azji z tymi portalami to szok, kasa ma łatwo przyjść.
Coraz to gorzej, ale jak z kranu cieknie to 6 Azjatów przyszło naprawiać krem.
To idzie w złą stronę.
Jeśli, żyjesz z giełdy albo marzysz i tym to też dodaj niespodziewane wydatki, w moim przypadku tak było. Zapomnij o emeryturze itd.
Zauważyliście, że coraz więcej osób chce nic nie robić, a mieć, widać, to od czasów pandemii jak się to zmieniło, coraz więcej poznaję ludzi w świecie, co chcą leżeć pod palmą jak ja i nic nie robić, chyba większość już nie chce pracować, chcą miło i przyjemnie spędzać czas, pogoń za YT itd jest niesamowita, Instagram, to co dzieje się w Azji z tymi portalami to szok, kasa ma łatwo przyjść.
Coraz to gorzej, ale jak z kranu cieknie to 6 Azjatów przyszło naprawiać krem.
To idzie w złą stronę.
-
- Forumowy wyga
- Posty: 273
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:24
- Tu mieszkam: Warszawa
Re: Życie z Giełdy
Jak zajrzałem na portal ZUS i moje teoretyczne wyliczenie emerytury przy założeniu, że 31.12.2021 kończę bieganie w chomiczym kółku i czekam do 65 rż (a to jeszcze jednak kilkanaście lat) to wyszło, że niby mam dostać tyle co 200% moich osobistych wydatków miesięcznych na utrzymanie. Jakoś w to za bardzo nie wierzę. NFZ warto mieć jak się trafi na poważnie do szpitala - prywatni wysiądą dość szybko. Ale zdaje się już po 10 latach opłacania składki w UK można dostać niewielką emeryturę w GBP. Co prawda to też obietnica na za 10 lat, ale to jednak GBP i to jednak dość przyzwoita gospodarka. Coś tam robią na tej wyspie.
Ale kran naprawić umiem, gniazdko w ścianie też zainstaluję, mogę nawet lapka zrestartować ! Dobra nasza. Damy radę :) Jest szansa na kierownika tych Azjatów.
Aha, gdyby się ktoś chciał rejestrować w UP, to jest coś takiego jak działalność nierejestrowana. Zdaje się do ok. 1050 PLN/mies. przychodu (to jest indeksowane) legalnie nie zgłasza się tego do ZUS, ani do CEIDG. Zdaje się tylko w rocznym PIT trzeba grzecznie podatek zapłacić. A NFZ zapewni UP.
Ale kran naprawić umiem, gniazdko w ścianie też zainstaluję, mogę nawet lapka zrestartować ! Dobra nasza. Damy radę :) Jest szansa na kierownika tych Azjatów.
Aha, gdyby się ktoś chciał rejestrować w UP, to jest coś takiego jak działalność nierejestrowana. Zdaje się do ok. 1050 PLN/mies. przychodu (to jest indeksowane) legalnie nie zgłasza się tego do ZUS, ani do CEIDG. Zdaje się tylko w rocznym PIT trzeba grzecznie podatek zapłacić. A NFZ zapewni UP.
Re: Życie z Giełdy
Dzięki za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami... :)
właśnie widzę, że większość osób utożsamia rentierstwo, lub życie z giełdy z leżeniem na plaży...
właśnie moim zdaniem nie o to chodzi, sam Pan Tomek powiedział, że giełda jest nudna, na kilka h tygodniowo i to jest super! że nie jest tak absorbująca, bo ja wychodzę z założenia, że to "rentierstwo" to po prostu posiadanie czasu...dzisiaj świat pędzi, każdy chce jak najwięcej zarobić itd, a tak naprawde liczy się czas, bo PLN zarobisz, ale czasu nie zarobisz, czas zawsze bezpowrotnie tracisz, dzień po dniu i w tym wszystkich nie chodzi o to, że mamy tyle kasy, że teraz leżymy na plaży, tylko właśnie na tym iż mamy czas, mamy czas na to co chcemy a nie na to co musimy robić...
czyli, jeśli chcesz leżeć na plaży, super, możesz leżeć, ale to Ci się znudzi po 2-3 tygodniach itd, kwestia indywidualna, ja nie umiem usiedzieć w miejscu, więc chwytam się różnych zajęć, chodzę po górach, robię KGP, zajmuje się różnymi rzeczami i super jest to, że właśnie można robić to co się lubi, a jeśli ktoś lubi pracować no to też super, ale można też robić inne rzeczy, prowadzić szkolenia jak Pan Tomek, czy robić jakieś zadania, questy, wolontariat whatever, rozwijać własny biznes, tworzyć coś nowego, co sobie każdy wymyśli, ale do tego potrzebny jest czas, ja bym nie umiał leżeć na plaży cały czas, chciałbym się czegoś nowego nauczyć, nowego języka, spróbować różnych rzeczy itd, itd,
dlatego trochę smutno, bo czasem jest tak, że ktoś nie potrafi znaleźć sobie zajęcia w czasie wolnym i się nudzi, albo chodzi do pracy tylko dlatego, że nie umie sobie zagospodarować czasu wolnego, więc dla mnie to całe rentierstwo to nie leżenie i nic nie robienie, tylko właśnie posiadanie czasu wolnego i możliwość angażowania się w takie projekty i takie "tracenie" tego czasu na to co chcemy, a nie bo musimy... :)
właśnie widzę, że większość osób utożsamia rentierstwo, lub życie z giełdy z leżeniem na plaży...
właśnie moim zdaniem nie o to chodzi, sam Pan Tomek powiedział, że giełda jest nudna, na kilka h tygodniowo i to jest super! że nie jest tak absorbująca, bo ja wychodzę z założenia, że to "rentierstwo" to po prostu posiadanie czasu...dzisiaj świat pędzi, każdy chce jak najwięcej zarobić itd, a tak naprawde liczy się czas, bo PLN zarobisz, ale czasu nie zarobisz, czas zawsze bezpowrotnie tracisz, dzień po dniu i w tym wszystkich nie chodzi o to, że mamy tyle kasy, że teraz leżymy na plaży, tylko właśnie na tym iż mamy czas, mamy czas na to co chcemy a nie na to co musimy robić...
czyli, jeśli chcesz leżeć na plaży, super, możesz leżeć, ale to Ci się znudzi po 2-3 tygodniach itd, kwestia indywidualna, ja nie umiem usiedzieć w miejscu, więc chwytam się różnych zajęć, chodzę po górach, robię KGP, zajmuje się różnymi rzeczami i super jest to, że właśnie można robić to co się lubi, a jeśli ktoś lubi pracować no to też super, ale można też robić inne rzeczy, prowadzić szkolenia jak Pan Tomek, czy robić jakieś zadania, questy, wolontariat whatever, rozwijać własny biznes, tworzyć coś nowego, co sobie każdy wymyśli, ale do tego potrzebny jest czas, ja bym nie umiał leżeć na plaży cały czas, chciałbym się czegoś nowego nauczyć, nowego języka, spróbować różnych rzeczy itd, itd,
dlatego trochę smutno, bo czasem jest tak, że ktoś nie potrafi znaleźć sobie zajęcia w czasie wolnym i się nudzi, albo chodzi do pracy tylko dlatego, że nie umie sobie zagospodarować czasu wolnego, więc dla mnie to całe rentierstwo to nie leżenie i nic nie robienie, tylko właśnie posiadanie czasu wolnego i możliwość angażowania się w takie projekty i takie "tracenie" tego czasu na to co chcemy, a nie bo musimy... :)
- Tomek
- Money talks
- Posty: 644
- Rejestracja: 13 mar 2021, 17:17
- Tu mieszkam: Sam już nie wiem, chyba głównie jednak na lotniskach
Re: Życie z Giełdy
Podpisuję się pod tym rękami, nogami i czym tam jeszcze mam!
PS. Tutaj nie musimy sobie "panować", możemy być na "ty" :)
PS 2. Z tą emeryturą z Wielkiej Brytanii nie jest tak kolorowo, bo faktycznie po dziesięciu latach opłacania składek można mieć to gwarantowane minimum, ale nie można pobierać emerytury z dwóch krajów na raz i trzeba zdecydować, która z nich przepada (polska czy brytyjska). Tak więc, jeśli ktoś odprowadza albo ma przymusowo odprowadzane składki także w Polsce, to staranie się o brytyjską jest trochę marnotrawstwem, zwłaszcza, że ta podstawowa wcale nie jest taka wysoka (chyba 180 GBP na tydzień). Ja tam od paru lat mam national insurance number i odprowadzam te składki, ale to raczej z przymusu niż z wyboru.
PS. Tutaj nie musimy sobie "panować", możemy być na "ty" :)
PS 2. Z tą emeryturą z Wielkiej Brytanii nie jest tak kolorowo, bo faktycznie po dziesięciu latach opłacania składek można mieć to gwarantowane minimum, ale nie można pobierać emerytury z dwóch krajów na raz i trzeba zdecydować, która z nich przepada (polska czy brytyjska). Tak więc, jeśli ktoś odprowadza albo ma przymusowo odprowadzane składki także w Polsce, to staranie się o brytyjską jest trochę marnotrawstwem, zwłaszcza, że ta podstawowa wcale nie jest taka wysoka (chyba 180 GBP na tydzień). Ja tam od paru lat mam national insurance number i odprowadzam te składki, ale to raczej z przymusu niż z wyboru.
Re: Życie z Giełdy
Dzięki Tomek! :)
ok, przejdźmy na Ty ;)
jak w reklamie Tyskiego... ;)
Zdrówko! ;)
ok, przejdźmy na Ty ;)
jak w reklamie Tyskiego... ;)
Zdrówko! ;)
- Ostap_Bender
- Forumowy wyga
- Posty: 441
- Rejestracja: 14 mar 2021, 22:50
- Tu mieszkam: Brussels
Re: Życie z Giełdy
Jako, ze rozwazam przejscie na FIRE i realizacje tego mitycznego 'zycia z gieldy' chcialem zobaczyc jak to jest i wzialem w pracy 3 miesiace bezplatnego urlopu. Juz po 3 tygodniach mialem dosc. Przeczytalem kilka ksiazek, odpoczalem i zaczalem sie zastanawiac co dalej chcialbym robic? Nic nie robienie na dluzsza mete nie wchodzi w gre. Moze Tomek potrzebujesz jakiegos ghost writera do pisania nowych artykulow na blogu ? :)Marcin pisze: ↑13 sie 2021, 11:36 dlatego trochę smutno, bo czasem jest tak, że ktoś nie potrafi znaleźć sobie zajęcia w czasie wolnym i się nudzi, albo chodzi do pracy tylko dlatego, że nie umie sobie zagospodarować czasu wolnego, więc dla mnie to całe rentierstwo to nie leżenie i nic nie robienie, tylko właśnie posiadanie czasu wolnego i możliwość angażowania się w takie projekty i takie "tracenie" tego czasu na to co chcemy, a nie bo musimy... :)
Re: Życie z Giełdy
Z tego co rozmawiałem mają około 170funtow tygodniowo.
Bez przesady, jak masz czas wolny to zwiedzasz świat a nie siedzisz i książki czytasz, siedzisz w domu szybko się znudziez, jeździsz i zwiedzasz świata czas szybko leci, plus poznajesz ludzi z całego świata.
Wspomniane wyżej, bo rentier to by się nudził uczył języków itd. żarty nie ma opcji, człowiek się rozleniwia i nic mu się nie chce, szczególnie jeśli to go męczy. Samo nic nie robienie jest mega męczące. Teraz dużo ludzi poznałem trochę młodszych wiekowo, około 30-40 i wszyscy mają tą samą śpiewkę, jak tu jest cudownie chciałbym nie pracować i mieć pieniądze, wszyscy myślą o tym by nie pracować, mało osób chce, każdy chce się bawić, pływać, itd. To jest też kwestia w jakim kraju byliśmy, gdzie mieszkaliśmy, co robiliśmy. Są kraje, które nudzą się szybko ale są kraje, gdzie się nie nudzisz. Jest co robić, też od nas zależy co robimy.
Rozmawiałem z ludźmi z różnych stron świata, co mnie zdziwiło tylko Amerykanie inwestują na giełdzie, wchodząc w szczegóły nie osobiście tylko przez fundusze. Inne nacje pracują, biznesy, nieruchomości. Ile osób spotkałem co żyje z giełdy ? Zero.
Biznesy są powtarzalne.
Jak pisałem nie ma drogi na skróty, żeby, żyć z giełdy to można łatwo policzyć, bez miliona dolarów nie ma sensu, po następne to jest mega proste, musisz policzyć ile kosztuje Cię, miesięczne życie w danym kraju, ja od paru miesięcznie wpisuje każdy wydatek i liczę, koszt życia w kraju gdzie chce być.
To jest prosta matematyka i każdy może sobie sam policzyć. Dużo osób, żyje marzeniami, jak słucham tutaj u mnie jak to za parę lat będą żyć, jak podają też ile im wystarczy miesięcznie to mi ręce opadają, żyją w nierealnym życiu.
Bez przesady, jak masz czas wolny to zwiedzasz świat a nie siedzisz i książki czytasz, siedzisz w domu szybko się znudziez, jeździsz i zwiedzasz świata czas szybko leci, plus poznajesz ludzi z całego świata.
Wspomniane wyżej, bo rentier to by się nudził uczył języków itd. żarty nie ma opcji, człowiek się rozleniwia i nic mu się nie chce, szczególnie jeśli to go męczy. Samo nic nie robienie jest mega męczące. Teraz dużo ludzi poznałem trochę młodszych wiekowo, około 30-40 i wszyscy mają tą samą śpiewkę, jak tu jest cudownie chciałbym nie pracować i mieć pieniądze, wszyscy myślą o tym by nie pracować, mało osób chce, każdy chce się bawić, pływać, itd. To jest też kwestia w jakim kraju byliśmy, gdzie mieszkaliśmy, co robiliśmy. Są kraje, które nudzą się szybko ale są kraje, gdzie się nie nudzisz. Jest co robić, też od nas zależy co robimy.
Rozmawiałem z ludźmi z różnych stron świata, co mnie zdziwiło tylko Amerykanie inwestują na giełdzie, wchodząc w szczegóły nie osobiście tylko przez fundusze. Inne nacje pracują, biznesy, nieruchomości. Ile osób spotkałem co żyje z giełdy ? Zero.
Biznesy są powtarzalne.
Jak pisałem nie ma drogi na skróty, żeby, żyć z giełdy to można łatwo policzyć, bez miliona dolarów nie ma sensu, po następne to jest mega proste, musisz policzyć ile kosztuje Cię, miesięczne życie w danym kraju, ja od paru miesięcznie wpisuje każdy wydatek i liczę, koszt życia w kraju gdzie chce być.
To jest prosta matematyka i każdy może sobie sam policzyć. Dużo osób, żyje marzeniami, jak słucham tutaj u mnie jak to za parę lat będą żyć, jak podają też ile im wystarczy miesięcznie to mi ręce opadają, żyją w nierealnym życiu.