Tak jak udało mi się w dość prosty sposób zobaczyć poziom przełamania SP500 i 10Y=2.85%, który wytworzył korektę o 10%, tak samo zaczynam coraz dogłębniej przyglądać się przełamaniu problemów gospodarki nad całym rynkiem, który prowadzi do zapaści, deflacji i ogólnie krachu. Te moje prognozy o 2H2018 czy 1H2019 nie biorą się jak zwykle z nikąd, tylko z bacznych obserwacji gospodarki a nie słupka SP500 rosnącego pionowo do góry.
Upadek sektora retail widzi chyba każdy – wszyscy obarczają za to Amazon, twierdząc, że handel przenosi się do internetu – to nie prawda, a przynajmniej duże uproszczenie. Gdyby tak było to firma Dollar General która jest siecią sprzedającą wszystko za dolara nie otwierałaby takiej ilości sklepów, a Michael Kors, Toys’R’Us, Macy's, JC Penny i wiele wiele wiele innych spółek nie ogłaszałoby albo bankructw, albo poteżnych cięć kosztów albo zamykania sklepów. Na tego typu nagłówki praktycznie nikt nie zwraca uwagi, a pojawiają się nadzwyczaj często.
Ostatnio natknąłem się na chyba jeden z najważniejszych wykresów ostatnich kilku miesięcy. Czekałem na komentarz, ale nikt na to nie zwrócił uwagi – i nikt nie zwraca, wrócimy do niech chwilę później. Warto go zapamiętać w każdym razie.
Pokazuje on nam pierwszą różnicę pomiędzy 2008 vs 2018.
Jak wiemy banki centralne zaczęły się zabawiać w skup aktywów. Jedni skupują akcje (SNB) inne ETFy (BoJ) jeszcze inne obligacje (właściwie wszystkie obligacje skupują), ale wszystkie skupują obligacje krajów. Niestety tani pieniądz pustoszy społeczeństwo gorzej niż jego brak. Dwa główne obajawy problemów taniego pieniądza - to spadek produktowności vs ilość buy-backów.
Produktywność i produkcjaIlość buy-backów
2018 (szacowana): $171B 2017: $75B 2016: $147B 2015: $99B 2014: $91B 2013: $97B 2012: $47B 2011: $87B 2010: $43B
Dość łatwo zobaczyć odwrotną zależność pomiędzy wzrostem produktywności/indeksu produkcji vs ilością buy-backów czy poziomem stóp procentowych. Jak zwykle jest zupełnie inaczej niż banki centralne by chciały (one tak naprawdę tego własnie chcą, tylko gadają co innego). A zatem :
Im większa podaż pieniądza i niższe stopy procentowy -> tym więcej buybacków -> coraz niższe PKB, coraz niższa produktywność i niższa produkcja przemysłowa. Popatrzcie, że do 2009 roku stopy procentowe rosły jak szalone a produkcja wzrastała! Jak to do cholery możliwe?
Ano drogi koszt pieniądza = większa produktywność, a więc korporacje zamiast skupować swoje akcje dają podwyżki pracownikom oraz walczą przez innowacje i nowe produkty. Po 2009 roku? Właściwie tego w ogóle nie widać.
Oszczędności nie ma. Cash to nie jest żaden asset. Intel kiedyś podwajał zegar co 3 lata, a teraz? Nowy procesor jest taki sam jak stary. Może z +2-5% różnicy w wydajności.
Wszyscy grają na giełdzie a ja przewijam po kolei jak coraz większe konglomeraty upadają od USA po Wielką Brytanię czy Hiszpanię.Kolejny państwowy Fannie Mae idzie do rządu po kasę bo musi ogłosić bankructwo. Ilość tych bankructw przyspiesza z każdym miesiącem.
Dług przyrasta, płace spadają, a przyrost full-time-job idzie w dół (od 2009 roku chyba z 95% miejsc pracy utworzonych w USA to part-time-jobs - czyli niskopłatne zawody bez stałych umów)
A robota w Amazonie nazywa się “Logistics Manager” dla tego co pcha wózek ... Tak się kreuje oto nową rzeczywistość.
Niedawno mówiłem o ogromnym wzroście pionowym rentowności obligacji. Przeczytałem ostatnio, że szybkość wzrostu rentowności jest ... najszybsze od 20-lat (tak rentowności obligacji rosną najszybciej od 20 lat – raty kredytów też) tworząc gigantyczny szok dla gospodarki.
Patrząc na ogólne zaległości w spłatach kredytów wszystko jest ogólnie ... cacy. Poziom ogólnych zaległości w spłatach marnie ledwie lecie do góry, tylko czy 5% od 3T$ długu to jest to samo co 3% od 7T$ długu?
Jednak właśnie dochodzimy do clue naszych rozważań… Jak to było w 2008 roku i dlaczego teraz jest inaczej? Może za chwilę zobaczymy pionowy ruch w górę w zaległościach i coraz więcej bankructw?
Skoro poziom zaległości w spłatach kredytów ledwo co idzie do góry – to dlaczego do cholery cały sektor retail bankrutuje?
W 2008 roku przez to, że stopy szły do góry ludzie mieli pieniądze. Produktywność rosła. Trochę jeszcze na fali po 2001 roku i po dot.com crash ale rosła. Jak się pierwsze QE1 i QE2 pojawiło wynosiła aż 3%. W 2008 roku ludzie kupowali mieszkania na potęgę m.in. dlatego, że wierzyli, że ich praca i płace też cały czas będą schodami szły do góry. Jak popatrzymy wstecz i zobaczymy, że stopy procentowe były po 10% i produktywność rosła, to popatrzmy co się dzieje z gospodarką gdy stopy = 0%, a co gdy -2% będą...
Powiedzmy otwarcie - banki centralne zluzowały za mocno politykę monetarną. Szacuje się, że nigdy nie powinny zejść poniżej 3% na stopach procentowych, bo jest to punkt przegięcia pomiędzy kompletnym zniszczeniem klasy średniej, a daniem 99% bogactwa 1%. Problem zaczyna być na tyle głęboki, że w pewnym momencie zadamy sobie pytanie – „A kto właściwie będzie pracował, skoro klasa średnia przestanie istnieć?”. Ludzie po 2009 roku zaczęli mieć coraz mniej pieniędzy. Praca jako pakowacz ala „logistics manager” to czysta zagrywka psychologiczna mająca ukryć ogrom problemów z jakimi gospodarka USA się boryka. Deficyty coraz większe, bo gospodarka po prostu gigantycznie siada, a Chińczyk tylko zaciera ręce, patrząc jak USA się pogrąża każdego roku coraz mocniej... W 2008 roku ludzi było stać na domy, w 2018 na samochody, w 2028 na dobre AGD. To powiedzenie z niczego się nie wzięło. Niskie stopy okradają do zera klasę średnią.
Banki centralne mają gdzieś gospodarkę – trzeba to jasno podkreślić. Ich jedynym zadaniem jest kreowanie kredytu nic więcej. Ostatnie dane JP Morgana pokazują, że ich trading-desk przez ostatnie 4 lata miał tylko 2 dni gdzie zanotował straty ... To powinno Was raczej zastanowić co ma rynek wspólnego z ... wolnym rynkiem
Ano ma tyle jaki jest bilans banków centralnych. FED z raptem 4500B$ zrzucił 30B$ i rynek spadł o 10%. Pytanie co dalej. Ponownie przyjrzymy się naszemu wykresowi :
To dochodzimy do drugiej zasadniczej różnicy pomiędzy 2008 a 2018 rokiem. Pokazuje to zależność rentowności obligacji i wycen akcji w funkcji rozwijania i zwijania QE (czyli QT). Szacuje się, że każde 500MLD$ spuszczenia z bilansu FEDu = wzrost stóp o 0.25%. Po tym co widziałem to zmieniam tą tezę : każde 100MLD$ spuszczone = +0.25%. Nieźle rentowności urosły ostatnio, prawda? Pamiętacie moje "O RANY - RATUNKU sprzedaje wszystko - po czym rynek tąpnął o 10%". FED na tym NIE POPRZESTANIE.
Właśnie - jak ostatnio widzieliście FED ledwie zwinął 30MLD$ a rynek tąpnął o 10%. W tle sektor retail bankrutuje, ludziom płaci się słabo a wzrost gospodarczy po 2008 nie istnieje. Earnings w realu to czyste sztuczki księgowe. Realnie – słabo :
Standardy Non-GAAP i ankiety, które jasno mówią, że księgowi i CEO martwią się jedynie o sztuczne pompowanie wyników magią księgową, dają pierwsze skutki – pierwsze bankructwa. Tani pieniądz jeszcze bardziej konsoliduje korporacje zwalniając kolejnych dających coraz bardziej szary obraz nadchodzącej rzeczywistości. Jesteśmy gdzieś między #3 a #4. Właściwie do na początku drogi od #3 do #4. FED zwija QE – bo szykuje się na następną recesję. Zrobił eksperyment. Zwinął raptem 30MLD$ a rentowności tak podskoczyły, że takiego tempa nikt nie widział od ostatnich 20 lat! Widać też, że pomiędzy #3 a #4 akcje spadają. Macie odpowiedź co się ostatnio stało i powiem Wam więcej ... FED będzie dalej zwijał QE... – windując rentowności obligacji do góry, które zaczną wywierać presję na ceny akcji i spadki, dokonując szoków takich, że ludzie zaczną uważać, że lepiej trzymać obligacje USA na 3.5% niż Europejskie na 0.5% i może faktycznie rynek akcji w USA jest przewartościowany. FED walczy od dolara z Chińczykami – cała reszta ich kompletnie nie interesuje. Ani gospodarka, ani to, że wywrócą cały retail, ani to, ze giełda spadnie o 50%. Ich to NIE INTERESUJE. Muszą zmusić wszystkich do kupna długu USA, choćby mieli wojnę rozkręcić a giełdy spuścić o 80% to to zrobią, a ledwie co zaczęliśmy...
Dlaczego zatem FED nie może zwiększać bilansu? To pytanie za 100pkt. Chciałbym znać na nie odpowiedź to bym był milarderem :) Widać gołym okiem, że nie chce, wręcz przeciwnie. Przykład jasno pokazuje, że zwiększanie podaży pieniądza zaczęło przynosić odwrotny skutek. Może jeszcze giełda rośnie, ale gospodarka coraz mocniej zaczyna siadać. Jeżeli FED zacznie dalej robić QT to skompresuje giełdę bardzo mocno (spadki), ale odrodzi klase średnią, jeżeli natomiast zacznie QE – to pytanie za 100pkt – czy wtedy rynek skrajnie nie odwróci się od dollara i przejdzie do Yuana na co tylko Chińczyk zaciera ręce...? Czas pokaże, póki co FED musi się zmierzyć z tym potworem :
Ponieważ FED przez QT niszczy bazę monetarną (mniej USD w obiegu) vs wzrost bazy przez ECB i BoJ nie istnieje inna możliwość jak wzrost indeksu dolara i spadki na giełdzie czego NIKT się nie spodziewa. FED będzie szokować. Wyszło na jaw, że w 2012 utrzymywał i dokładał do ShortVIXa napędzając handel HFT do pompowania cen akcji. Ten sam FED rozwalił ShortVIXa jednego dnia... Pytanie za 1000pkt - PO CO, bo na pewno było to celowe. Ale pamiętajcie :