Post
autor: Tomek » 04 lip 2019, 16:41
Wszystkie backtesty są mocno skrzywione i będą mocno skrzywione choćby w zależności od tego, z jakiego okresu zaczniesz je liczyć.
Jeśli wystartujesz z backtestami na początku 2008 roku, to się okaże, że nie istnieje na świecie żadna zyskowna strategia LONG, która da cokolwiek zarobić w perspektywie 10 lat, ponieważ liczenie zostanie zaczęte od obsunięcia wartości kapitału o 50% i potem najpierw trzeba będzie odrobić 100%, żeby w ogóle wyjść na zero, a to benchmarkowi zajmuje jakieś 10 lat.
Jeśli wystartujesz z backtestami na początku 2009 roku, to się z kolei okaże, że każda strategia LONG na świecie jest zyskowna i daje zarobić ogromne pieniądze. I tak dalej...
Trochę oczywiście koloryzuję, ale to pokazuje jak zmiana jednego parametru bardzo mocno wpływa na efekt takich badań. Ja używam backtestów przede wszystkim do tego, żeby porównywać ze sobą portfele/strategie pod kątem tego, jak zmienią się parametry typu STD, MAX. DD, VAR, ES, SHARP, CALMAR etc. w zależności od tego, jakie klasy aktywów będą dodawane do portfela i na tej podstawie mogę proponować klientom jakieś sensowne proporcje w zależności od ich potrzeb, sytuacji życiowej, źródeł dochodu i tak dalej. Tylko tyle i aż tyle. Im dłużej jestem na rynku i im więcej nabieram doświadczenia z praktyki, a nie z wiedzy akademickiej, tym mniejszą wagę przywiązuję do jakichkolwiek tego typu sztywnych reguł, kryteriów i odkryć.
Dlatego moim zdaniem żadne backtesty (ani komercyjne, ani nie komercyjne) nie będą wiarygodne, bo tego typu badania są niesamowicie podatne na manipulacje, a wyniki wyjściowe mocno zależą od danych wejściowych. Zwróćcie uwagę, że większość backtestów, nawet tych długich, zaczyna się od 1995 roku i trwa, np. do 2015. Niby trwają dwadzieścia lat, niby obejmują krach na dot.comach w 2000 r., niby obejmują krach na rynku nieruchomości w 2008 r., ale najpierw w latach 1995-2000 startowaliśmy od cudownej pięknej hossy, a nawet bańki spekulacyjnej, która początkowo wywindowała wartość portfela bardzo mocno, więc nawet późniejszy zjazd o 30% nie spowodował, że rok zamknął się na minusie dla danej strategii.
Zacznijmy jednak takie backtesty przy założeniu, że wchodzimy na rynek w 1999 r. albo w 2007 r. albo przed czarnym poniedziałkiem w 1987 r. albo w latach siedemdziesiątych (np. przed kryzysem naftowym) i okaże się, że po każdej takiej magicznej strategii straty trzeba odrabiać dwanaście lat.
A wracając do meritum, moim zdaniem short volatility może być świetną strategią uzupełniającą tradycyjne portfolio inwestycyjne, które z natury jest kierunkowe, ale logika podpowiada, że ciężko oczekiwać, że short volatility będzie fenomentalnym rozwiązaniem sama w sobie, bo gdyby tak było, to na bazie wyłącznie jej sztywnych zasad śmigałyby same algorytmy.
Nie wiem, na ilu latach TT robią swoje backtesty, ale to zawsze tak jest, że strategia jest dopasowywana do tego, co było, a nie do tego co będzie. Mam na myśli to, że zawsze prędzej czy później wydarzy się coś, co jeszcze nigdy się nie wydarzyło i coś, co nie zostało ujęte w żadnym modelu. Pierwsza wojna światowa też wybuchła pierwszy raz w historii, rynek nieruchomości w USA też zawalił się pierwszy raz w historii, inflacja w USA w latach osiemdziesiątych też poszybowała do 15% pierwszy raz w historii, embargo na ropę w 1973 też zostało nałożone pierwszy raz w historii, sama cena ropy też pierwszy raz w historii spadła w sześć miesięcy z poziomu 130 USD do 30 USD etc.
Backtesty uczą jak wygrać wojnę, która już się kiedyś odbyła. Natomiast w prawdziwym świecie żadna kolejna wojna ani o jotę nie przypomina tej poprzedniej.
Ergo, ja to bym się bał prowadzić wyłącznie jedną strategię inwestycyjną. U mnie short vol. to zawsze był dodatek, a ostatnio w firmowym portfolio w ogóle to porzuciłem, bo czego jak czego, ale w najbliższym czasie to spodziewam się jednak dużej, a nie małej zmienności na rynkach :)