Sprawa wygląda tak :
Właśnie tym bardziej nie widać podwyżki w grudniu jak dolar zacznie się umacniać, bo znowu EURO/USD straci i strefa EURO sobie będzie eksportowała dużo i duże nadwyżki notowała, a USD będzie super mocny i deficyt będzie bił deficyt i coraz większey dług będzie coraz szybciej przyrastał. Dlatego do (chyba) 15/12 - wtedy jest posiedzenie FED dolar nam trochę poleci w górę, EURO się osłabi - wszystko na fali zapowiadanych obniżek podatków, oraz 1 podwyżki w grudniu + 4rech w 2018 roku i kwestia wyboru nowego prezesa FEDu, który pewnie zaraz zrobi stopy procentowe z 1% do 3%... (to żart z tymi 3%. Mam wrażenie, że USA nie jest w stanie podnieść nawet o 0.5% bez wysypania). Pamiętajmy, że poziom odsetek od długu osobistego (personal net interest) obecnie przy stopach 1-1.25 jest taki sam jak w 2008 przy stopach 5-5.25, a zatem praktycznie wzrost stóp o 0.25% obecnie to tak jakby w 2008 wzrosło o 1%. Każde 0.5T$ wyjęte z ballance sheetu to okolice +0.25% podwyżek. Tak czy siak recesja kroczy na razie coraz większymi krokami, choć oczekiwałem jej już jej pod koniec 2017 roku, płace maleją w USA, coprawda 1% najbogatszych ma się super dobrze, bo praktycznie tylko oni zyskali przez ostatnie 10 lat zerowych stóp procentowych, a 94% nowych miejsc pracy w USA to "part-time jobs", ale ktoś te odsetki musi zapłacić ciężką pracą w Starbucksie.
Oczywiście kupuj plotki sprzedawaj fakty.
To wyżej to plotki dlatego dolar rajduje. Teraz prognozuje fakty :
1/ Po pierwsze uważam, że jak dolar bardzo się umocni to możemy zapomnieć o jakichkolwiek podwyżkach stóp procentowych. Mam spore wątpliwości co do podwyżki w grudniu
2/ O ile uważam, że inflacja się zacznie pojawiać przed odbijące ceny surowców itp, o tyle w grudniu ten oszukany PCE czy czego tam FED używa pokaże niższą jeszcze inflację, co przeczy podwyżkom stóp procentowych, chyba, że FED ordynarnie idzie na krach. Przez ostatnie 30 lat oszukiwali na wskaźnikach inflacji i teraz nie umieją tego odkręcić, bo potrzebują pokazania większej inflacji a tu zonk. Sam FED mówi, że nie wie o co chodzi i jak to możliwe ...
3/ Deficyty budżetowe sięgną coś koło -0.7T$ w tym roku. Trzeba pożyczyć? Wszyscy się śmieją, że diabelne 666B$ będzie i to jakieś proroctwo ;)
4/Mam spore obawy co do reformy podatkowej. O ile Trump dziś kwiczał z zachwytu, że budżet przepchnęli (ledwo co). O tyle te propozycje reformy podatkowej może już niekoniecznie. Trzeba będzie znowu ze 2T$ pożyczyć, a jak stopy procentowe mają wzrosnąć to sporo odsetek trzeba więcej oddać.
5/ Wątpliwe są wskazania za 3Q GDP (PKB), coraz gorsze dane wychodzą i to też może być wykręt przed podwyżkami. Mamy fajne odbicie (niby najlepiej domy od 25 lat się sprzedały), ale pamiętajmy, że to efekty TYLKO HURAGANU. Zresztą ten debil z FED NY Dudley - sam opowiadał, że fajnie, że są huragany bo podbiją GDP (PKB), bo muszą się zakredytować ludzie już ponad korek, żeby mieć gdzie mieszkać, bo nikt ubezpieczenia nie miał, bo państwo pomoże, ale jakoś tak nie do końca chyba jest chętne.
6/ Co do metali szlachetnych na pewno zlecą w dół. Można to przehedgeować jakimiś PUTami, ale ja się w takie rzeczy nie bawie, aż takim dziennym traderem nie jestem. Kluczem są okolice 1200$ na złocie i odbicie od dolnej długoletniej linii trendu (zaznaczyłem jednak rejon okolic 1250$ - to wtedy idealnie by było - ale raczej sam w to wątpie).
Jeżeli złoto zatrzyma się w przedziale 1200$-1270$ to po grudniu uważam, że osiągniemy magiczne 1400$ gdy czar podwyżek pryśnie i zacznie się pojawiać inflacja co już pokazują wyceny obligacji tracących na wartości (choć trochę kompensują podwyżkami stóp, ale to głównie te 10Y, bo te 20-30Y są raczej wrażliwe na inflację a nie na stopy procentowe), choć teraz jakiś mały run na obligacjach by się przydał, pewnie jakaś zwałka o 2-3% przyjdzie to przeleci tymczasowo wszystko do obligacji. Bardzo mnie ciekawi jak złoto się zachowa, bo jeżeli nie zacznie tracić drastycznie (a w/g mnie nie zacznie) oznacza, że inwestorzy cały czas mają za plecami geopolitykę, problemy banków, problemy QE i generalnie jedną nóżką w safe-haven siedzą, mając na uwadzę, że inwestorzy siedzą na rekordowym margin debt + na praktycznie braku gotówki co przy redukcji bilansów raczej nie przemawia za wzrostami cen akcji.
Do posiedzenia grudniowego FEDu siedzę w dolarze a na dzień przed sprzedam dolara i wykupię pewnie spółki wydobywcze złoto, które teraz stracą. Taki mam póki co plan. Czy się powiedzie nie wiem ;) Uważam, że indeks dolara podleci pod ok 96 lub 98 (jak zaznaczyłem) potem FED rozczaruje (do tego pewnie dane z gospodarki wyjdą słabsze) i będzie krach na dolarze w postaci sprzedawaj fakty. Do grudnia toną rynki wschodzące, choć ja takiej Rosji i tak nie sprzedaje. Do grudnia ropa pewnie też powinna spaść, żeby potem srogo odbić. Jeszcze może jutro kupie coś ala 2xshort na ropie dla zabawy.
Ryszard Wielkouch pisze:Jest to prawdopodobne, tak samo jak grudniowa podwyżka stóp procentowych ;) Draghi stawał na głowie, żeby osłabić euro i w końcu się udało.
Teraz na kurs dolara mocno wpływają kandydaci na prezesa FEDu. Masz Greg i inni typy na przyszłego prezesa?
Draghi przyfasolił, że stopy 0.00% utrzymają sie baaaaaaaaaaaardzo długo (co jest wiadomo, więc dziwie się, że FED chce dobić do 3.5% co jest nierealne bez wysadzenia systemu całego), ale już nie wypada robić QE to cośtam ogranicza, choć zaraz to mu obligacji zabraknie. Osłabił EURO i teraz kamień wrzucił do FEDu, który właśnie zrobi to samo. Obecnie do końca 2018 rynek wycenia max 2 podwyżki FEDu, ale wyceny są chyba z 6 uwzględnione ot choćby w cenach metali szlachetnych.
Niech Bóg tylko nam da brak kryzysu finansowego, bo przy stopach 0.00% Draghi jedynie co będzie mógł zrobić to QE4EVER i wydrukuje tyle papiera, że nie zdążą te EURO schodzić z drukarni jak wszystko i tak padnie. 5% od 100MLD$ długu obecnie to nie to samo 15% od 10MLD jak były wysokie stopy, ale korporacje musiały pracować na zyski a nie robić głupie buy-backi i pokazywać, że niby EPS rosną, a w gruncie rzeczy od ok 3-4 lat są takie same wliczając inflację i eliminując buy-backi z użyciem skupu obligacji od Draghiego na 2%.
Kto będzie prezesem? Nie wiem, ale na 99% ktoś z Goldman Sachs w Europie (ale Draghi jeszcze w 2018 pozostanie o ile dobrze pamiętam kadencja w 2019 mu się kończy), w USA nie mam pojęcia bo i tak liczenie na to, że ktoś podniesie stopy do 3% przy tak skrajnie zalewarowanej kredytem i długiem publicznym gospodarce to głupota. Prezesem FEDu mogę zostać ja, Ty, prof. Stanforda czy inni, którzy zachodzą w głowę czemu inflacji nie ma, a ich jedyna odpowiedzialność to powiedzenie co miesiąc "Zostawiamy poziom stóp procentowych na niezmienionym poziomie". I tak do końca aż wszystko nam padnie.
A teraz idę doczytywać dalej :
Rozpisałem się troszkę, ale dawno nic nie pisałem obszerniejszego, wybaczcie :)