Kiedy należy wychodzić z udanej inwestycji i zamykać spekulacyjne transakcje, żeby zachować jak największy zysk?

Kiedy należy wychodzić z udanej inwestycji i zamykać spekulacyjne transakcje, żeby zachować jak największy zysk?
Komentarze: 0
Skomentuj

Wychodzenie z transakcjiRównie ważne (jeśli nie ważniejsze) co otwarcie odpowiedniej pozycji, jest jej zamknięcie w najlepszym momencie tak, aby zachować z transakcji jak największy profit. Moim zdaniem zdecydowanie zbyt wiele rabanu robione jest wokół zakupu odpowiedniego instrumentu, a zbyt mało uwagi poświęca się temu, żeby w porę zlikwidować inwestycję i zrealizować z niej optymalny zysk. Odpowiedni moment pomoże wybrać analiza techniczna.

Zwróćcie uwagę, że nie piszę o maksymalnym możliwym zysku, lecz o optymalnym. Maksymalny zysk jest praktycznie niemożliwy do osiągnięcia w prawdziwym życiu. Absolutny szczyt notowań danego instrumentu, po którym następują już same spadki, pojawia się bowiem tylko raz w historii. To oznacza, że w giełdowym życiu spółki istnieje wyłącznie jeden idealny moment na zamknięcie zyskownej transakcji.


Modelowa okazja pojawia się tylko raz na 260 dni

Załóżmy jednak, że zyski podliczamy sobie w skali roku. W tym okresie dni roboczych, w których otwarta jest giełda, mamy około 260. Tak więc nasze szanse na to, aby sprzedać instrument akurat tego dnia, w którym nastaje ostateczna górka, wynoszą przez ten czas jedynie 1:260. Kiepsko. To samo zresztą tyczy się kupowania w idealnych dołkach – jest to niemal niemożliwe.

Nie ma więc sensu przejmować się jeśli akurat dzisiaj sprzedamy jakiś instrument, a on jutro ciągle jeszcze będzie rósł. To całkiem normalne i dość powszechne, bo taka sytuacja jest po prostu 260 razy bardziej prawdopodobna niż to, że w ciągu danego roku z naszą transakcją zamykającą pozycję trafimy akurat w sam szczyt notowań. Tak już jest i trzeba do tego przywyknąć.

Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby postarać się zrobić wszystko, żeby zoptymalizować moment, w którym sprzedajemy i zamykamy daną transakcję z możliwie jak najwyższym zyskiem.

Co to znaczy zoptymalizować? Pozbyć się instrumentu, kiedy zagrożenie zmianą trendu i nadchodzącymi spadkami jest większe niż szanse na dalsze wzrosty.

W przypadku inwestycji długoterminowych sprawa jest prosta. Trzymamy papiery dopóki są ku temu przesłanki merytoryczne; dopóki firma zwiększa przychody, gospodarka się rozwija, rośnie PKB i tak dalej. Sprzedajemy i zamykamy transakcję w momencie, kiedy pojawiają się sygnały, że to wszystko zaczyna się walić lub kiedy akcje stają się zwyczajnie przewartościowane i rośnie ryzyko solidnej korekty.

Co jednak w przypadku krótkoterminowych transakcji spekulacyjnych? Tu z pomocą w wyborze odpowiedniego momentu wyjścia przychodzi analiza techniczna.


Analiza techniczna podpowie kiedy zamknąć zyskowną pozycję

Przede wszystkim warto przypomnieć, że analiza techniczna i cała sztuka czytania wykresów nie służą do przewidywania przyszłości, tylko do wizualnego opisywania tego, co z ceną danego instrumentu działo się w przeszłości. Jeśli jakaś sytuacja z kursem waloru wydarzyła się już siedem razy, to nie ma pewności, że to samo wydarzy się ósmy raz, ale taki rozwój wydarzeń jest jednak nieco bardziej prawdopodobny niż to, że tym razem będzie inaczej.

W ruletce jest tak, że jeśli siedem razy pod rząd wypadnie kolor czerwony, to przy ósmym zakręceniu kołem szanse na to, że tym razem kulka trafi na pole czarne w dalszym ciągu wynoszą 50/50, ponieważ „licznik prawdopodobieństwa” nie ma pamięci i ulega resetowi po każdym zakręceniu kołem. Prawdopodobieństwo tego, że za kolejnym razem wypadnie czarne lub czerwone zawsze wynosi pół na pół (przy założeniu, że nie istnieje pole zielone), bez względu na to jaki kolor wypadł w poprzedniej rundzie. Każde zakręcenie kołem jest niezależne od poprzedniego, bo matematyka prawdopodobieństwa nie pamięta co wydarzyło się przed chwilą.

Na giełdzie jest jednak inaczej. W inwestowaniu dochodzi bowiem czynnik ludzki, który wypacza żelazne zasady prawdopodobieństwa znane z innych dziedzin. Dlatego ja zawsze staram się szukać na wykresie analogii w historii, aby ustalić sobie odpowiedni moment wyjścia z zyskownej transakcji. Poniżej znajduje się kilka rzeczywistych przykładów jak taka analogia może wyglądać.

Nie będę opisywał sposobu działania i interpretacji poszczególnych wskaźników, bo w internecie znaleźć można multum informacji na ten temat. 


RSI (Relative Strength Index)

Jeśli w przeszłości niemal za każdym razem szczyt RSI pokrywał się ze szczytem notowań danego instrumentu, to istnieje spora szansa (ale nie pewność), że będzie tak i w kolejnym przypadku. Dlatego szczyt RSI powinien być pierwszym sygnałem, że być może mamy do czynienia z górką w notowaniach instrumentu i niedługo nastąpi odwrót.

Samo RSI nie może być jednak jedynym kryterium, na podstawie którego zamykamy transakcje, bo w silnych trendach wzrostowych często RSI pokazuje kilka szczytów pod rząd, zanim wystąpią spadki. W takim przypadku warto zwrócić uwagę na pojawienie się dywergencji, która też będzie sygnałem odwrócenia trendu.

Nie należy zapominać, że wszystkie te wskaźniki należy interpretować oddzielnie na podstawie historycznej sprawdzalności na każdym konkretnym instrumencie. W przypadku jednego instrumentu oscylatory mogą kompletnie się nie sprawdzać, a w przypadku innego wykazywać niemal stuprocentową korelację z kursem.

Poniżej pokazuję wykres akcji Deutsche Banku, który ilustruje zależność pomiędzy RSI a kursem akcji. W tamtym przypadku rzeczywiście był to kolejny szczyt, po którym nastąpiła mała korekta.


MACD (Moving Average Convergence / Divergence)

Razem z RSI lubię też patrzeć na MACD. Kiedy wskaźnik jest na szczycie, a linia MACD przecina linię sygnału od góry, to jest kolejny znak, że możemy mieć do czynienia ze szczytem notowań i rychłym odwróceniem trendu.

Warto zwrócić uwagę, że to odwrócenie wcale nie musi być znaczne. Zarówno w przypadku RSI jak i MACD w silnych trendach wzrostowych oba sygnały mogą jedynie zwiastować wyhamowanie kursu i bardzo lokalną górkę, po której nastąpią lekkie spadki i odreagowanie w postaci 5-6% zjazdu kursu, żeby potem powrócić do wzrostów. Niemniej, jeśli i tak chcemy sprzedać dany instrument, tylko szukamy do tego idealnego momentu, to połączenie sygnałów MACD i RSI będzie dobrym startem.

Poniżej znajduje się wykres kursu koszyka akcji brazylijskich z tego roku. RSI i MACD pokazały dobry moment, żeby zamknąć zyskowną pozycję, dopóki trwał trend wzrostowy. Chwilę po wygenerowaniu sygnałów przez oba wskaźniki nastąpił spory spadek.


Linie kanału trendu i poziom oporu

Na powyższym wykresie widać też, że kolejnym sygnałem potwierdzającym zmianę kierunku bywa odbicie od linii ograniczającej kanał trendu wzrostowego.

Często jest też tak, że poprzedni szczyt staje się poziomem następnego oporu, czyli miejsca, do którego dobija kurs, a potem na chwilę lub na dłużej zawraca. W takiej sytuacji tworzy się podwójny (częściej) lub potrójny (rzadziej) lokalny szczyt. Warto więc zwracać uwagę czy nie mamy aktualnie do czynienia z takim właśnie momentem.

Poniżej widnieje wykres wieprzowiny, na którym widać, że cena dwukrotnie zawracała w miejscu poprzednich załamań kursu (niebieskie elipsy). Dzisiaj także można założyć, że być może cena dotarła właśnie do poziomu poprzedniego szczytu (czerwone elipsy).


Historyczny zasięg ruchu

Ważną sprawą jest też zdrowy rozsądek i realistyczne oczekiwania co do potencjału wzrostowego danego instrumentu. Chodzi mi o to, że trzeba znać granice i nie być zbyt zachłannym. Każdy ruch wzrostowy w końcu straci impet i zmieni kierunek, przynajmniej na chwilę. Ważne jest, aby rozpoznać czy to już ten moment, czy jednak dalszy ruch na północ ma jeszcze jakiś potencjał. Tylko jak to zmierzyć?

Ja zawsze patrzę na to, jak bardzo instrument rósł w przeszłości od momentu pojawienia się poprzedzającego ten ruch dołka do momentu, w którym nadeszła korekta. To pozwala mniej więcej ocenić jaki zasięg ruchu cenowego jest realistyczny.

Jeśli wielokrotnie przez ostatnie lata kurs danego instrumentu od momentu wystąpienia dołka rósł maksymalnie o 5-15%, a potem zawracał, to nie mogę oczekiwać, że dzisiaj będzie inaczej i nie mogę liczyć na wzrost o 30% bez wystąpienia żadnej korekty. W takim wypadku, jeśli uda mi się kupić w dołku, to prawdopodobnie sprzedam ten instrument, jeśli nieprzerwany wzrost dobije do tych 15%, które w przeszłości wyczerpywały potencjał dalszego ruchu.

Wizualizując to na wykresie – jeśli do tej pory przez lata od momentu wystąpienia historycznych dołków kurs instrumentu na ekranie rósł o trzy centymetry, a potem spadał, to dzisiaj po wystąpieniu ostatniego dołka, także możemy spodziewać się, że kurs urośnie o 3 cm, bo taki jest jego średni potencjał.

Poniżej znajduje się wykres akcji Credit Suisse. Widać na nim, że przez cały rok (z jednym wyjątkiem) zasięg niemal każdego kolejnego ruchu wzrostowego był często zbliżony do zasięgu poprzedniego ruchu. Nie mówię, że tak było zawsze, bo zdarzały się o wiele krótsze ruchy, ale nas to nie interesuje, bo my szukamy średniego zakresu, który jest realistyczny i jest w zasięgu danego instrumentu.

Dlatego trzeba być realistą. Jeśli do tej pory coś wielokrotnie rosło o X długości, a potem spadało, to nierozsądnym jest trzymać taką zyskowną transakcję w momencie, kiedy po raz kolejny urosła o X i liczyć, że być może urośnie jeszcze o 2X bez żadnej korekty. Cuda czasem się zdarzają, ale częściej to jednak historia woli się powtarzać.


Procentowy zysk

Ja czasem wychodzę z transakcji także wtedy, kiedy osiągnę jakiś ponadprzeciętny procentowy zysk. Jeśli raz na jakiś czas uda mi się załapać na bardzo duży ruch i zarabiam na nim 200 czy 300%, to często zamykam taką transakcję nie czekając na specjalny powód fundamentalny ani techniczny. Taka sytuacja dotyczy zwłaszcza transakcji na opcjach, gdzie dochodzi jeszcze spadek wartość instrumentu w czasie.

Wydaje mi się, że takie szybkie sprzedawanie to może być błąd, ale robię to dla własnego komfortu psychicznego. Dość ciężko było by mi znieść sytuację, w której jeszcze niedawno miałem otwartą pozycję z zyskiem +300%, a tydzień później byłem zmuszony zamknąć ją z zarobkiem już tylko +20%. Uroki dźwigni…


Dlaczego analiza techniczna się sprawdza?

Dodam tylko na wszelki wypadek, że sygnałów, które wymieniłem wyżej, jest jeszcze cała gama. Od najróżniejszych wskaźników i oscylatorów, przez fale Elliotta i zniesienia Fibonacciego, po chmurę Ichimoku. Nie ma sensu ich tu opisywać, bo zostało to już wielokrotnie zrobione i wszystko jest dostępne w książkach oraz w internecie. Ja pokazałem tylko najprostsze metody, którymi sam posługuję się na co dzień, i które sprawdzają się od dziesiątek lat. Analiza techniczna wcale nie musi być skomplikowana, żeby była skuteczna.

Jak to więc możliwe, że powyższe sygnały w dalszym ciągu się sprawdzają, skoro wie już o nich cały świat? No cóż, one często sprawdzają się właśnie dlatego, że wie o nich cały świat. Wykres cenowy instrumentu widzimy nie tylko my, ale także wszyscy inni inwestorzy. Co więcej, oni widzą dokładnie ten sam wykres, który widzimy i my. W dodatku znają te same tajniki analizy technicznej, które i my znamy. O co więc chodzi?

Ano o to, że właśnie dzięki temu wskazania analizy technicznej często działają jak samospełniająca się przepowiednia. Jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na wykresie, że nastąpi jakaś korekta lub spadek, to każdy inwestor jak świat długi i szeroki jest tego w pełni świadomy, bo widzi ten sam wykres. Kto więc przy zdrowych zmysłach zdecyduje się, aby w takim ryzykownym momencie wejść w transakcję? Większość raczej uzna, że jest to dobry moment, aby zrealizować zyski i pozbyć się w tym miejscu swoich pozycji na wypadek, gdyby to właśnie był lokalny szczyt notowań. W efekcie tej wyprzedaży kurs instrumentu spada sprawiając, że rzeczywiście mieliśmy do czynienia ze szczytem.


Czy analiza techniczna wskazuje dobre miejsca do grania na spadki?

Jeśli zatem wszystkie powyższe sygnały podpowiadają, w którym miejscu wystąpi górka, to czy nie warto wtedy czasem nie tylko zamknąć swoją zyskowną pozycję, ale także chwilę później zagrać na spadki?

No coż. Ja staram się ograniczać granie na spadki w silnych trendach wzrostowych, nawet w sytuacjach, w których wykres i analiza techniczna podpowiadają, że to dobry moment. Te wszystkie sygnały, nawet jeśli występują łącznie, są bardzo mocne do tego, aby zamknąć zyskowną transakcję, jednak same w sobie zbyt słabe, aby od razu grać na spadki.

Oscylatory na przykład w bardzo silnych trendach często pokazują wiele szczytów pod rząd, zanim nastąpi spadek kursu. Takie fałszywe sygnały potrafią wymazać wszystkie zyski z zamkniętej przed chwilą pozycji, dlatego ja staram się tego unikać.

Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja, jeśli wskazania analizy technicznej połączone są z jakimiś przesłankami fundamentalnymi. Wtedy rzeczywiście pojawiają się idealne okoliczności do zagrania na spadki i ja w takich właśnie momentach wchodzę na rynek.

Na koniec warto może jeszcze raz przypomnieć, że to wszystko odnosi się wyłącznie do transakcji spekulacyjnych. Absolutnie nie należy stosować tych sygnałów jako jedynych powodów wyjścia z długoterminowych inwestycji.

Co innego, jeśli chcemy zamknąć długoterminową inwestycję z przyczyn fundamentalnych i na podstawie przesłanek merytorycznych. Wtedy jak najbardziej powinniśmy użyć analizy technicznej i wszystkich powyższych wskazań do tego, żeby wybrać odpowiedni moment wyjścia w okolicach lokalnej górki.

Następny artykuł w kategorii Porady
Uwaga na rekomendacje giełdowe wyrwane z kontekstu, nawet moje!

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Pozostałe
03.12.2024
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Aktualności
28.08.2024
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje