Wystarczył tydzień spadków, żeby media zaczęły mówić o “otrzeźwieniu” i “ostudzeniu” rynkowego entuzjazmu względem spółek technologicznych, które w 2023 roku wzrosły w dużej mierze na fali hype’u związanego z rozwojem sztucznej inteligencji. Czy coś może być na rzeczy?
Pierwszy tydzień nowego roku rynki faktycznie rozpoczęły od lekkiej korekty. S&P 500 spadał o prawie 2%, a NASDAQ 100 o ponad 3% (dzisiaj indeksy są już na plusie).
To drobne wahnięcie rozpoczęte jeszcze w trakcie ostatniej sesji 2023 roku było jednak raczej efektem realizowania całorocznych zysków i rebalansowania portfeli, z którym zarządzający czekali na nowy rok podatkowy, aniżeli początkiem końca hossy na spółkach technologicznych.
Aczkolwiek główna teza medialnych ekspertów jest dzisiaj taka, że to dopiero początek większej wyprzedaży. Ich zdaniem inwestorzy w końcu zdali sobie sprawę z tego, że rozwój sztucznej inteligencji być może faktycznie kiedyś zmieni świat, ale – póki co – firmom bardzo trudno będzie zarobić na tej technologii jakiekolwiek pieniądze.
Koszty rozbudowy modeli AI cały czas są gigantyczne i potrzeba będzie naprawdę sensownego modelu biznesowego, żeby nakłady na rozwój w ogóle się kiedyś zwróciły. Zwłaszcza w sytuacji, w której praktycznie żaden z mniejszych graczy nie ma jeszcze sprawdzonego pomysłu na monetyzację tej technologii.
To tyle, jeśli chodzi o narrację mediów z początku roku.
Sama teza może i jest po części słuszna, ale w żaden sposób nie uzasadnia ona spadków na giełdzie i pozbywania się akcji spółek technologicznych, ponieważ… żadnej z firm zajmującej się bezpośrednio rozwojem AI na giełdzie po prostu nie ma. Wszystkie spółki tego typu są firmami finansowanymi z prywatnych kieszeni ich założycieli lub funduszy venture capital/private equity i zwyczajnie nie można w nie zainwestować za pośrednictwem giełdy.
Jedyne firmy pośrednio związane z branżą AI, które są notowane na publicznych parkietach, to głównie te, produkujące procesory używane do trenowania i obsługi modeli AI.
Mówimy tu oczywiście o Nvidii i AMD, ale też o innych spółkach projektujących chipy (ARM), dostarczających software do obsługi i testowania półprzewodników (Synopsys), zapewniających systemy zasilania do układów scalonych (Monolithic Power Systems) oraz o firmach, które potencjalnie mogą mieć już pomysł na monetyzację całej technologii (Microsoft) i zapakowanie jej w produkt końcowy.
Żadna z tych spółek nie jest bezpośrednio związana ze sztuczną inteligencją, ale nie da się ukryć, że ich los w dużej mierze będzie zależał od rozwoju tej właśnie branży oraz całego sektora półprzewodników.
Paradoksalnie jednak ten brak bezpośredniego związku może być dużym plusem z punktu widzenia inwestorów chcących postawić na rozwój szerokiego sektora AI, ponieważ inwestycja w dostawców technologii zdejmuje z nas obowiązek typowania konkretnych zwycięzców aktualnego wyścigu zbrojeń. Mówiąc inaczej – w trwającej wojnie nie stawiamy na to, która strona wygra, tylko stawiamy na akcje producenta broni.
Dla Nvidii nie ma bowiem znaczenia, kto będzie kupował produkowane przez nią chipy, tak jak dla ARM nie ma znaczenia, kto będzie zamawiał projekty ich półprzewodników, podobnie jak dla Synopsys nie ma znaczenia, kto użyje ich aplikacji do testowania układów scalonych, a dla Monolithic Power Systems – czyje jednostki obliczeniowe i serwerownie obsłużą ich regulatory i zasilacze.
To oznacza, że stawiając na publiczne spółki będące liderami w swoich segmentach i dostarczające rozwiązania dla prywatnych społek zajmujących się rozwojem sztucznej inteligencji, inwestorzy osiągają spory poziom dywersyfikacji i powinni wyjść na tym dobrze bez względu na to, kto finalnie okaże się liderem wyścigu pod kryptonimem AI.
Problematyczne mogą być tylko aktualne wyceny całego sektora. Popularny ETF SMH, oddający ruchy branży półprzewodników, posiada aktualny wskaźnik P/S Forward na poziomie 8.9 (przy medianie 8), co oznacza lekkie przewartościowanie. Szczyty wycen z końcówki 2021 i połowy 2023 roku (a więc tuż przed solidnymi korektami) dochodziły jednak do poziomów w okolicach 10.5 P/S Forward, więc tutaj jeszcze mamy trochę miejsca do dalszych wzrostów.
Z Upside’m jest podobnie, bo w tym momencie wynosi on około 14%, przy średniej 16.5%, co może sugerować, że margines błędu jest dość niski. Aczkolwiek z drugiej strony, przy średniorocznej spodziewanej dynamice wzrostu przychodów na poziomie 17% i zysków na poziomie 44%, to kto by się tym przejmował.
Dla porównania – spodziewana dynamika wzrostu dla całego technologicznego ETF-a QQQ wynosi 11% w kwestii przychodów i 22% w kontekście wzrostu zysków, a dla szerokiego SPY odpowiednio 8% i 18%.
To oznacza, że branża półprzewodnikowa powinna być w nadchodzących latach koniem pociągowym całego sektora spółek technologicznych, który z kolei powinien być koniem pociągowym szerokiego rynku.
Ciężko bowiem znaleźć argument za tym, żeby świat nagle zaczął coraz mniej polegać na zaawansowanych technologiach, a w szczególności na rozwijającej się w błyskawicznym tempie sztucznej inteligencji i całej branży wszechobecnych półprzewodników.
Czytaj dalej
Wszystkie pojęcia