Szaleństwo w branży AI trwa nadal i nic nie zapowiada, żeby miało się skończyć. Po wczorajszych wynikach Nvidia jeszcze bardziej podniosła poprzeczkę, pobijając swoimi osiągami wszystkie prognozy analityków nie tylko na ostatni kwartał, ale też podnosząc oczekiwania na następny sezon.
Kurs akcji w after-hours rósł wczoraj o 8% po publikacji wyników. Trudno się temu dziwić patrząc na dane ze sprawozdania spółki.
Astronomiczne zyski i oczekiwania
Przychody z segmentu odpowiedzialnego za chipy wykorzystywane przy trenowaniu i obsłudze modeli AI wzrosły do kwoty 18.4 miliardów dolarów, czyli pięciokrotnie w ciągu zaledwie jednego roku. Łączny przychód zwiększył się natomiast trzykrotnie, a zyski… ośmiokrotnie(!). To najlepiej świadczy o kondycji nie tylko spółki, ale całej branży.
CEO Nvidii Jensen Huang mówi, że zapotrzebowanie na chipy Nvidii jest obecnie astronomiczne nie tylko na poziomie samych spółek, ale też całych sektorów i krajów, a jego firma nie nadąża już z produkcją pod napływem tak ogromnej liczby zamówień. Eksperci potwierdzają, że to dopiero początek kolejnego gigantycznego trendu.
To dobra wiadomość, bo popytu rzeczywiście nie widać końca. Mark Zuckerberg zapowiedział ostatnio, że Meta wyda prawie cztery miliardy dolarów w samym tylko 2024 roku na chipy od Nvidii. Podobne deklaracje padały niedawno choćby ze strony Microsoftu, Amazona i Google’a, ale także od mniejszych spółek, które próbują załapać się na odjeżdżający pociąg.
Analitycy szacują, że w ciągu kolejnych lat sprzedaż półprzewodników wzrośnie dwukrotnie, a wartość tego rynku podwoi się z poziomu 527 miliardów dolarów do jednego biliona dolarów w 2030 roku.
Konkurencja pręży muskuły
Zła wiadomość jest taka, że chipy Nvidii są tak rozchwytywane, że po pierwsze jest ich mało, a po drugie są drogie. To sprawia, że Nvidia, która jest praktycznie monopolistą w branży tak zaawansowanych układów, ma możliwość dowolnego kształtowania ich cen, co zapewnia jej utrzymywanie ekstremalnie wysokich marż.
W ostatnim kwartale marża operacyjna Nvidii wzrosła do oszałamiających 67% (dwuletnia średnia to 43%), co sugeruje, że firma nie czuje absolutnie żadnej presji ze strony konkurencji i nie ucina cen.
I teraz, dlaczego to może być zła wiadomość?
Sam Altman, szef firmy stojącej za popularnym ChatemGPT, zadeklarował ostatnio, że w związku z niedostępnością i wysoką ceną chipów Nvidii, sam chciałby stworzyć alternatywę i w ciągu najbliższych lat znaleźć i przeznaczyć siedem bilionów (amerykańskie tryliony) dolarów na rozwój alternatywnej infrastruktury potrzebnej do obsługi własnych serwerów.
Ideą Altmana, z którą CEO OpenAI jeździ po świecie szukając wsparcia (między innymi u szejka Emiratów Arabskich i “Masy” z japońskiego Softbanku), jest stworzenie przeciwwagi dla chipów Nvidii, aby zdywersyfikować swój łańcuch dostaw i uniezależnić go od jednego producenta. Przeciwwaga polegałaby na zbudowaniu całej sieci niezależnych fabryk i oddzielnych sieci energetycznych, które będą mogły te fabryki zasilać.
To zadanie jest jednak nie tylko ekstremalnie skomplikowane i horrendalnie kosztowne, ale też wymagałoby zaangażowania wielu podmiotów (w tym rządów) z różnych krajów; co sprawia, że spięcie projektu o wartości kilku bilionów dolarów byłoby nie tylko logistyczną, finansową, ale też polityczną drogą przez mękę.
Zwłaszcza, że już teraz Nvidia swoją technologią i posiadanym know-how wyprzedza konkurencję o kilka lat. Nadgonienie tej dziury byłoby ekstremalnie trudne. Tym bardziej, że mówimy o niebotycznie drogiej inicjatywie, która na razie materializuje się wyłącznie w głowie jej pomysłodawcy.
Dla porównania, wyjściowa kwota, której potrzebuje Altman na realizację swojej wizji (siedem bilionów dolarów), jest o 1000% wyższa niż roczne wydatki Stanów Zjednoczonych na zbrojenia, o 20% wyższa niż cały budżet Ameryki oraz o 30% wyższa niż łączna kapitalizacja Google i Apple razem wziętych.
Co dalej z akcjami Nvidii?
To wszystko sprawia, że przez kolejną dekadę strumień przychodów Nvidii powinien być niezagrożony. Zwłaszcza, że spółka nie stoi przecież w miejscu i sama także co chwilę wprowadza do oferty jeszcze wydajniejsze jednostki, czym rozkłada na łopatki obecną konkurencję pod postacią Intela oraz AMD.
Czy to się komuś podoba czy nie, rewolucja AI nie jest tymczasowym boomem i chwilową bańką nakręcaną przez dzieciaki z Reddita, ale AI to początek nowego megatrendu, jakiego nie było od czasu wynalezienia silnika spalinowego, penicyliny i internetu.
To są zmiany i okazje inwestycyjne, które zdarzają się raz na generację. Pod warunkiem, że spojrzymy na nie z perspektywy kolejnych lat, a nie kolejnych miesięcy. Choć zdaje się, że przy tak atrakcyjnych wycenach korekta, nawet w krótkim terminie, jest tu mało prawdopodobna.
Czytaj dalej
Wszystkie pojęcia