Fundusze hedgingowe zajmują rekordowe pozycje na ropie. Być może to już ostatnia szansa, żeby do nich dołączyć
Trzeci tydzień z rzędu fundusze hedgingowe zwiększały poziom swoich inwestycji w ropę. To największa dynamika wzrostu (i liczby zakupionych kontraktów na ropę) od 2006 roku. Jednocześnie wolumen pozycji nastawionych na spadki wyraźnie się zmniejszył i jest najniższy od dwóch miesięcy.
O tym dlaczego w ogóle warto, a także w jaki sposób zainwestować w ropę naftową pisałem już na początku sierpnia. Sam wtedy kupiłem trochę certyfikatów inwestycyjnych przy cenie 42,71 USD za baryłkę Brent. Dzisiaj cena wynosi 49,10 USD (15% wzrost przez trzy tygodnie) i wydaje się, że to już ostatni gwizdek przed odjazdem notowań powyżej bariery 50 USD.
Taki stan rzeczy potwierdzają zarządzający amerykańskimi funduszami inwestycyjnymi, którzy w zeszłym tygodniu masowo rzucili się na kontrakty na ropę, notowane na giełdach w Nowym Jorku i w Londynie. Tak przynajmniej wynika z raportów wysyłanych przez fundusze do amerykańskiej komisji ds. handlu kontraktami na surowce.
W tym czasie kurs ropy wzrósł o 3%, co prawdopodobnie spowodowane było zapowiedzianym na koniec września spotkaniem krajów OPEC w Algierii i potencjalnym (choć mało realnym) zamrożeniem poziomów produkcji. Taka decyzja organizacji z pewnością wywołałaby gwałtowny wzrost cen ropy, ale póki co na podobny ruch chyba nie ma co liczyć.
Nawet Arabia Saudyjska przyznaje, że nie widzi powodu, aby jakakolwiek interwencja na rynku ropy była w tym momencie uzasadniona, ponieważ cena surowca i bez ingerencji kartelu znajduje się już w solidnym trendzie wzrostowym.
Tak czy inaczej, obecna cena ropy na poziomie 49,10 USD za baryłkę Brent wydaje się już ostatnią szansą, aby wszyscy spóźnieni mogli jeszcze dokonać inwestycji na rynku surowców. Zwłaszcza, że okolice 50 USD są uważane za poziom równowagi pomiędzy popytem a podażą. Więcej okazji do tego, aby kupić ropę poniżej wartości, w najbliższym czasie może już po prostu nie być.
Źródło: Reuters, 26.08.2016
