Najlepsze pomysły na inwestycje zgromadzone w jednym miejscu
Co zrobić, jeśli chcesz inwestować w dobre spółki z amerykańskiej giełdy, ale nie masz wystarczająco dużo czasu lub wiedzy, żeby samodzielnie wynajdywać pomysły na inwestycje? Zawsze można zatrudnić analityka, który będzie robił to za ciebie. Jednak jeszcze lepszym pomysłem jest zatrudnienie pięciu tysięcy różnych analityków. Za trzydzieści dolarów miesięcznie.
Portal Tipranks.com od 2012 roku w czasie rzeczywistym zbiera rekomendacje tysięcy analityków z Wall Street i na przestrzeni lat ocenia ich pomysły na inwestycje pod kątem późniejszej efektywności i wyników.
Rok po wydaniu rekomendacji portal weryfikuje czy prognoza danego analityka sprawdziła się i dała zarobić jakieś pieniądze czy wręcz przeciwnie. Jeśli pomysł na inwestycję był skuteczny, analityk awansuje w rankingu, a jeśli nieskuteczny, to spada w dół. W ten sposób portal daje dostęp do TOP 25 najlepszych i najefektywniejszych analityków w historii.
Pomysły na inwestycje z różnych sektorów
Miejsce numer jeden w rankingu okupuje w tym momencie Richard Davies z firmy researcherskiej Canaccord Genutiy. Jego skuteczność w wyborze spółek wynosi… 84%. To oznacza, że od 2009 roku, od kiedy Davies zaczął publikować swoje analizy, na 379 rekomendacji aż 316 dało zarobić jakieś pieniądze. Gdyby inwestor od tego czasu słuchał wyłącznie tego jednego analityka i postępował według jego wskazań, średnio rocznie wypracowałby 36% zysku.
Miejsce numer dwa zajmuje Brian Schwartz z Oppenheimera ze skutecznością 81% (317 na 393 rekomendacji dało zarobić) i ze średnim wynikiem 29% rocznie.
Miejsce numer trzy należy do Craiga Ellisa z B.Riley FBR. Skuteczność 79% (291 na 367 rekomendacji było poprawnych) ze średnim zyskiem 37% rocznie.
Analityków spośród których można wybierać jest w tym momencie 4 840. Ich rekomendacje są aktualizowane w czasie rzeczywistym. Bardzo dużym plusem jest fakt, że łatwo da się śledzić i wybierać te osoby, które pokrywają różne branże: od sektora technologicznego, przez medyczny, po finansowy. Dzięki temu pomysły na inwestycje będą dość zróżnicowane.
To jednak nie wszystko. Rekomendacje i lista najlepszych analityków to tylko wierzchołek góry lodowej. TipRanks.com analizuje też to, co robią inni gracze na rynku, a więc fundusze hedgingowe, insiderzy, blogerzy finansowi, dziennikarze oraz inwestorzy indywidualni. Na tej podstawie w jednym miejscu zbadać można sentyment i nastawienie wszystkich uczestników giełdy, od Kowalskiego, przez dziennikarzy z SeekingAlpha.com, po Warrena Buffetta.
Portal agreguje działania 203 funduszy hedgingowych, które rankinguje od najskuteczniejszych do najmniej skutecznych zarządzających, a także bierze pod uwagę pomysły na inwestycje publikowane przez ponad 11 400 blogerów i dziennikarzy finansowych oraz działania 40 800 korporacyjnych insiderów, a także ponad 50 000 indywidualnych inwestorów będących członkami portalu. Wszyscy oni są posegregowani i oceniani w zależności od historycznej skuteczności ich działań czy publikowanych opinii.
Na poniższym filmiku pokazuję jak w praktyce można wykorzystać możliwości TipRanks.com
Słowo do wiecznych malkontentów
Zaraz pewnie pojawią się sceptycy, którzy stwierdzą, że analitykom z sell side nie można ufać, bo oni działają w interesie wyłącznie swoich banków i tak dalej. Ja znam te wszystkie argumenty, też kiedyś byłem sceptycznie nastawiony do tego tematu. W końcu jednak zadałem sobie pytanie: a co to, u diabła, jest za różnica? Co mnie obchodzi, jaki cel i jaką motywację ma dany analityk? Dlaczego mam się zastanawiać nad tym, czy facet wypuszcza swoją rekomendację jedynie w celu przeprowadzenia tzw. pump&dump czy dlatego, że rzeczywiście wierzy w spółkę? Dopóki pomysły na inwestycje będą się sprawdzały, to mnie jest wszystko jedno. Ja chcę tylko, podobnie jak oni, zarobić trochę pieniędzy.
Poza tym, abstrahując już od motywacji, analitycy z Wall Street zawsze będą mieli lepszy dostęp do firm, które analizują, do prezesów zarządów tych spółek czy do dyrektorów finansowych. Sell side ma środki i możliwości, żeby przed ogłoszeniem wyników wsiąść w samolot i polecieć na Tajwan zbadać czy u poddostawcy części dla Apple’a rośnie czy spada zatrudnienie i na tej podstawie wysnuć wniosek o wzroście lub sprzedaży iPhone’ów jeszcze przed publikacją wyników. To są ludzie, którzy żyją swoją branżą i firmami, które pokrywają. Oni zawsze lepiej będą znali dany sektor i daną spółkę niż Ty, ja, czy jeszcze inny człowiek z ulicy.
Analitycy podpisują się pod tymi rekomendacjami własnym nazwiskiem. Nikt z nich nie pracuje dla siebie, tylko dla pracodawcy. Ich pomysły na inwestycje są publiczne. Jeśli skuteczność tych opinii przestanie być na wystarczająco wysokim poziomie, ich kariera dobiega końca. Który pracodawca będzie chciał, żeby twarzą jego oddziału analitycznego był facet z fatalnym track recordem?
W dodatku wychodzę z założenia, że tysiące różnych analityków pokrywających różne branże zawsze będzie miało więcej pomysłów na inwestycje niż ja. Jeden człowiek po prostu nie ma takiej siły, aby śledzić i analizować skrajnie różne sektory w poszukiwaniu pojedynczych perełek. Parę tysięcy osób ma. Zwłaszcza, że są to osoby, których succcess rate jest dostępny publicznie i jeśli po wielu latach TipRanks daje możliwość zweryfikowania tych wyników, to mnie to przekonuje.
Gdyby nie podpowiedzi ludzi z branży, to nigdy na przykład nie przyszło by mi do głowy, żeby włożyć trochę kapitału w konkretne spółki biotechnologiczne, które potem dały zarobić po kilkadziesiąt procent w ciągu paru tygodni. Nie przyszło by mi to do głowy, ponieważ nie znam i nie śledzę tego sektora, ani się tym nie interesuję. Dlatego nie wiedziałbym nawet od czego zacząć poszukiwania czy wstępną selekcję firm do portfela. TipRanks rozwiązuje ten problem.
PS. Tu nie można oczywiście dać się zwariować w drugą stronę i kupować akcje od razu w ciemno zaraz po pojawieniu się pomysłu na inwestycję. Ja używam TipRanksa do tego, do czego został stworzony, czyli do otrzymywania tipów, a więc podpowiedzi, w co akurat warto zainwestować. Dla mnie jest to jednak dopiero pierwszy krok do tego, żeby wziąć na warsztat firmę i zbadać ją we własnym zakresie. Dlatego używam portalu wyłącznie jako pierwszego filtra, który pozwala wstępnie wyselekcjonować spółki z największym poparciem analityków oraz z najlepszym sentymentem u hedge fundów, blogerów, dziennikarzy czy indywidualnych inwestorów. Granie zgodnie z tym sentymentem to naprawdę duże ułatwienie, ponieważ to właśnie nastawienie całego rynku będzie w przyszłości kształtowało ceny danych akcji. Moje zdanie nie będzie tu miało większego znaczenia.