Zostało jeszcze tylko kilka dni na giełdową optymalizację podatkową
Jak księgować straty, to tylko w grudniu. Mamy przed sobą jeszcze parę sesji giełdowych, na których można pozbyć się wszystkich stratnych pozycji z tego roku, aby na nowo odkupić je drugiego stycznia. Po co? Żeby zmniejszyć sobie zobowiązanie podatkowe za 2017 rok.
To będzie jeden z najkrótszych artykułów na tym blogu, bo i sama idea nie wymaga specjalnego wyjaśniania, lecz jedynie przypomnienia.
Filozofia zamykania stratnych pozycji pod koniec grudnia polega na tym, aby na zakończenie roku rozliczeniowego zaksięgować na rachunku jak największą stratę, która w jak największym stopniu zrównoważy wszystkie zyski z ostatnich dwunastu miesięcy.
Dzięki temu znacząco zmniejszy się przychód, od którego policzony zostanie giełdowy podatek za cały 2017 rok. Do tego jednak potrzebne jest zamknięcie otwartych stratnych transakcji, aby te pozycje zostały zaksięgowane na rachunku.
Jeśli ktoś natomiast nie ma czego zmniejszać, bo cały rok wychodzi mu na papierowym minusie, to i tak warto przeprowadzić powyższy manewr, aby zaksięgować całościową stratę, którą potem będzie można odliczać od ewentualnego giełdowego zysku przez pięć kolejnych lat.
Zgodnie z polskimi przepisami istnieje nawet obowiązek złożenia PIT-a, w którym wykazana zostanie strata. Jednak obowiązek obowiązkiem, ale takie działanie jest po prostu w interesie inwestora i z pewnością zaprocentuje w kolejnych okresach rozliczeniowych.
Tak więc jeśli macie jakieś otwarte pozycje, które są na dużym minusie, to sprzedajcie je, zaksięgujcie stratę i otwórzcie na nowo pierwszego dnia handlu w 2018 roku, aby załapać się jeszcze na „efekt stycznia”.
Udanej zabawy sylwestrowej!
PS. Zostało też tylko kilka dni do zakończenia pierwszego etapu konkursu FxCuffs na najlepszy finansowy blog roku. Jeśli tego jeszcze nie zrobiłeś, zagłosuj na mnie: klikając w ten link. Dziękuję!