Hedging i spekulacja opcjami – warsztaty live (pełne nagranie wideo)

Hedging i spekulacja opcjami – warsztaty live (pełne nagranie wideo)
Komentarze: 0
Skomentuj

A gdyby tak móc bez żadnego dodatkowego ryzyka zarobić dodatkowych 5-6% rocznie? Albo być w stanie zabezpieczyć się przed spadkami takimi, jak te z pierwszej połowy roku? Nigdy więcej nie obawiać się dnia publikacji wyników finansowych, ani odczytów inflacji? Za każdym razem kupować akcje o parę procent taniej niż wynosi cena rynkowa? Wykorzystać spadki na giełdzie lub niemrawość rynku do zarabiania pieniędzy? No cóż, witamy w świecie opcji.


Obejrzyj pełne nagranie z webinaru


O co właściwie chodzi z tymi opcjami?

Na giełdzie ciągle słyszy się o funduszach hedgingowych, ale mało który inwestor dokładnie wie i rozumie, na czym owy „hedging” polega. Jeszcze mniej osób wpada na pomysł, żeby samemu nauczyć się technik hedgingowych i zacząć stosować je we własnym portfelu. Szkoda. Oddajemy darmowe pieniądze.

Hedging to nic innego jak zabezpieczanie swojego portfolio przed spadkami na giełdzie, żeby zminimalizować wahania i obsunięcia kapitału. W końcu na tym nam – inwestorom – zależy najbardziej, czyli na tym, aby osiągnąć maksymalne możliwe zyski, przy jednoczesnym ograniczaniu ryzyka do minimum.

Hedging można co prawda prowadzić na kilka różnych sposobów, ale to i tak tylko ułamek wszystkich możliwych zastosowań opcji.

Na giełdzie pieniądze rzadko kiedy leżą na ziemi i czekają tylko, żeby ktoś je podniósł, ale w przypadku opcyjnych premii gotowych do zgarnięcia, często tak to właśnie wygląda. Wystarczy się po nie schylić.


Dlaczego tak mało polskich inwestorów stosuje opcje?

W Stanach Zjednoczonych wykorzystywanie opcji przez indywidualnych inwestorów jest już na porządku dziennym. W USA opcje od dawna stosowane są na równi z akcjami, a rozwój ekstremalnie tanich platform brokerskich typu Robinhood sprawił, że w ostatnich latach opcje ponownie przeżywają prawdziwy boom.

W Polsce ciągle jednak mamy opory, żeby przekonać się do stosowania derywatów. Z jednej strony masowo korzystamy z nieefektywnych i drogich form dźwigni dostępnych w formie kontraktów CFD oferowanych przez brokerów foreksowych, a z drugiej strony pomijamy możliwość stosowania „królewskich derywatów”, które w każdym chyba aspekcie są o wiele skuteczniejsze, bezpieczniejsze i bardziej wszechstronne niż CFD.

Moim zdaniem główne przyczyny są dwie – za jedną odpowiada kiepski PR, a za drugą ciągle żywy stereotyp.

Pierwszy kłopot polega na tym, że jeśli laik już w ogóle zainteresuje się opcjami, to często pomyli tradycyjne opcje CALL i PUT z opcjami binarnymi, czyli z idiotycznym spekulacyjnym instrumentem wymyślonym przez brokerów foreksowych, który jest tak zaprojektowany, że przewagę w prawdopodobieństwie zawsze będzie miało kasyno (pardon – broker).

Tymczasem prawdziwe opcje CALL i PUT mają ze znanymi w Polsce opcjami binarnymi tyle wspólnego, co prawo ze spwawiedliwością. Niby ta sama parafia, ale jednak różnice mamy tu dość znaczące.

Drugi problem jest taki, że opcje uznawane są za potwornie skomplikowany i ryzykowny instrument, którego lepiej nie dotykać, żeby się nie poparzyć.

Do pewnego stopnia to prawda – opcje są instrumentem kompleksowym, ale nie bardziej niż współczesny samochód osobowy.

Z punktu widzenia członka amazońskiego plemienia, który w magiczny sposób zostałby przeniesiony dzisiaj na ulice Londynu, wizja kierowania automobilem też byłaby nie dość, że przytłaczająca, to po prostu nierealna.

(Za pierwszym razem jazda samochodem z kierownicą po prawej stronie nawet dla mnie wydawała się nierealna).

Nie zmienia to jednak faktu, że odrobina teorii połączona z coraz większą ilością praktyki błyskawicznie owy stan rzeczy potrafi wywrócić do góry nogami, prawda?

Z opcjami jest podobnie. Dopóki patrzymy na nie z boku i nie rozumiemy ich budowy, sposobu działania, charakterystyki zachowania oraz celu, który dzięki nim możemy osiągnąć, to instrumenty te mogą wydać się przytłaczające.

Wystarczy jednak chociaż na chwilę wejść do tego świata, zainteresować się nim, nauczyć podstaw i nie ma już stąd ucieczki.

Przez ostatnich dwanaście lat pracowałem już chyba blisko z tysiącem różnych inwestorów i nie znam nikogo, kto poznałby opcje, a potem stwierdził, że to jednak nie dla niego. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Człowiek raczej niechętnie cofa się w rozwoju, za to chętnie idzie do przodu. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Nic zresztą dziwnego, bo stosując opcje możemy osiągnąć tak wiele (nierealnych dotąd) celów, że dla laika wydają się one aż nierzeczywiste, a efekty ich stosowania trudne do uwierzenia. Z punktu widzenia zawodowych zarządzających funduszami hedgingowymi są one jednak czymś tak naturalnym, jak jazda wspomnianym samochodem albo… gra w szachy.


Do czego można wykorzystać opcje?

Często używam tego porównania, bo opcje rzeczywiście przypominają grę w szachy. Mamy tu pewne reguły i zasady gry. Mamy określone figury i mamy z góry wyznaczone ruchy, które danymi figurami możemy wykonać na polach szachownicy.

Teoretycznie więc zakres możliwości zastosowań poszczególnych zagrań jest liczbą skończoną, ale liczba możliwych strategii do przeprowadzenia dzięki tym kilku figurom i kilku dostępnym ruchom jest już bliska nieskończoności (w szachach) i faktycznie nieskończona (w opcjach, bo ciągle powstają nowe).

Opcje są nawet prostsze od szachów, bo tutaj mamy do dyspozycji tylko dwie figury (CALL i PUT) oraz dwa ruchy, które możemy przy ich pomocy wykonać (BUY i SELL).

Jednak to, że każda opcja posiada do wyboru inny poziom realizacji oraz inny termin wykonania, a także to, że pojedyncze opcje możemy ze sobą łączyć w pary albo w całe grupy sprawia, że… Oh boy!

Tych możliwości robi się naprawdę sporo, a dzięki opcjom możemy postawić na każdy dowolny scenariusz rynkowy, który tylko przyjdzie nam do głowy.

Pomijając wysublimowane zastosowania przez arbitrażystów, HFT czy fundusze algorytmiczne, opcje dzisiaj najczęściej stosuje się do:

  • Regularnego kupowania i sprzedawania akcji po cenie lepszej niż rynkowa
  • Wchodzenia na rynek na górkach i niwelowania wpływu złego timingu
  • Zabezpieczania się przed nadchodzącymi wydarzeniami ekonomicznymi
  • Zamrażania wypracowanego zysku z posiadanych akcji, bez ich sprzedawania
  • Grania na spadki poszczególnych spółek, ETF-ów lub całego rynkowego indeksu
  • Generowania „darmowych” premii opcyjnych pod postacią dodatkowej dywidendy
  • Zakładania bezpiecznej dźwigni z korzystnym stosunkiem zysku do strat
  • Wyboru parametrów zagrania z uwagi na ich wysokie prawdopodobieństwo zysku
  • Stosowania pozycji syntetycznych (zamiast akcji) i oszczędzania gotówki
  • Prowadzenia strategii „market neutral”, dających zysk w czasach stagnacji

Największą zaletą opcji jest chyba jednak to, że są one instrumentem, którego stosowanie opiera się o statystykę i właściwie wszystkie zagrania wykorzystywane są zgodnie z matematyką prawdopodobieństwa. W opcjach mało jest uznaniowości, bo praktycznie każdy aspekt ich zachowania jest policzalny.

Dzięki temu tak dobrze pasują one jako uzupełnienie portfolio akcyjnego, bo pozwalają nieco okiełznać nieobliczane zachowanie się kursów poszczególnych spółek czy całego rynku.

Wplatając do swojego portfela opcje często wiele osób ma potem poczucie tego, że w końcu wie co robi, że w końcu panuje nad swoim portfelem, rozumie jego zachowanie, zna prawdopodobieństwo takich, a nie innych scenariuszy i jest przygotowana na potencjalne spadki, co w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, że… śpi się spokojniej.

Wiedza, że jest się dobrze zabezpieczonym przed najgorszym możliwym scenariuszem rzeczywiście potrafi zdjąć z inwestora ciężki pokład stresu.

Naprawdę szkoda, że większość indywidualnych inwestorów z tej możliwości nie korzyta na co dzień. Zwłaszcza w czasach, gdy dostęp do opcji oferuje już praktycznie większość zagranicznych brokerów w cenie o wiele niższej niż jeden dolar za transakcję.


Hedging, optymalizacja, spekulacja – zapraszam na darmowy webinar!

Zdaję sobie sprawę, że zawsze najtrudniej jest podjąć decyzję o tym, żeby nauczyć się nowego tematu (a potem jeszcze faktycznie zacząć to postanowienie realizować), dlatego chciałbym zaprosić wszystkich na darmowy dwugodzinny webinar pozwalający nieco łatwiej wejść w temat.

Spotkanie przeznaczone jest głównie dla osób, które do tej pory nie miały żadnej styczności z opcjami, więc proszę się nie obawiać ani skomplikowanej teorii, ani eksperckiej terminologii. Skupimy się na ludzkim ujęciu i czystej praktyce.

W trakcie webinaru pokażę trzy najpopularniejsze i najskuteczniejsze zagrania pozwalające wycisnąć z opcji naprawdę dobre rezultaty przy minimum wiedzy i zaangażowania.

Zaczniemy od aspektu optymalizacji portfela i omówienia tego, jak kupować i sprzedawać realne akcje za pomocą opcji CALL i PUT, żeby zyskać łatwych 3-5% zysku rocznie bez żadnego dodatkowego ryzyka.

Potem przejdziemy do prostego hedgingu, czyli zabezpieczania się przed wahaniami, i sprawdzimy, jak przy pomocy prostej strategii opcyjnej ukryć się przed spadkami takimi, jak te z pierwszej połowy 2022 roku.

Na koniec zahaczymy o spekulację i spróbujemy wykorzystać opcje do tego, żeby zastosować potężną dźwignię finansową która sprawi, że przy zachowaniu ograniczonego poziomu ryzyka, zyski z transakcji pozostaną jednak nieograniczone.

Przy okazji spotkanie będzie też dobrym wstępem do startującego niedługo Uniwersytetu Opcyjnego, o którym więcej można przeczytać w tym miejscu.


Następny artykuł w kategorii Opcje
Wheel investing – prosta, ale efektywna strategia opcyjna na 2024 rok

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Pozostałe
03.12.2024
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Aktualności
28.08.2024
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje