Pomysł na spekulacyjne zagranie przed głosowaniem nad losem Obamacare
W czwartek w amerykańskim Kongresie odbędzie się głosowanie nad likwidacją programu opieki zdrowotnej wprowadzonej przez administrację Baracka Obamy. To pierwszy test, który pokaże czy Donald Trump panuje nad republikańską częścią kongresmenów. Dlaczego to głosowanie jest takie ważne? Ponieważ na oszczędnościach płynących z likwidacji Obamacare opiera się cały ekonomiczny plan Trumpa: od cięcia podatków, przez zwiększenie wydatków na wojsko i infrastrukturę, po budowę tego absurdalnego muru. Jeśli likwidacja Obamacare nie przejdzie w Kongresie to na gospodarczy boom, który zapowiada Trump, po prostu zabraknie pieniędzy i amerykański sen trafi szlag.
W dodatku jeśli przy czwartkowym głosowaniu Trump nie zdobędzie poparcia wszystkich Republikanów, to będzie oznaczało, że w rzeczywistości nie ma nad nimi żadnej kontroli. A to z kolei sprawi, że pod znakiem zapytania stanie wprowadzenie pozostałych pomysłów i reform, na których opiera się rajd amerykańskiej giełdy, który trwa w najlepsze od listopada 2017 roku.
Jak wykorzystać banki, aby na tym zarobić?
W ciągu dwóch dni amerykański sektor bankowy runął o ponad 6% w obawie przed przegraniem czwartkowego głosowania. Co banki mają do Obamacare? Nic, ale spektakularny rajd z ostatnich miesięcy banki zawdzięczają świetlanej wizji, która polegała na zmniejszeniu podatków, zniesieniu nadmiernych regulacji i tak dalej.
Banki po prostu uwierzyły Trumpowi, że będzie w stanie zrealizować obietnice, którymi sypał z rękawa podczas kampanii wyborczej. Jeśli natomiast już w czwartek okaże się, że Trump nie potrafi nawet przeforsować przez Kongres likwidacji Obamacare, to jego zdolność do spełniania pozostałych obietnic będzie, delikatnie mówiąc, wątpliwa.
No i przy braku oszczędności płynących z likwidacji Obamacare można też prawdopodobnie zapomnieć o obniżeniu podatków, bo budżet tego po prostu nie udźwignie. A to już z kolei przełoży się bezpośrednio na banki, które rosły głównie na obrazie przyszłości, w której corporate tax wynosi 20, a nie 35%.
Przejdźmy zatem do meritum
Moim zdaniem solidny spadek notowań sektora finansowego z ostatnich dwóch dni sprawił, że w cenach banków już w tym momencie zdyskontowany został scenariusz, w którym Trump przegrywa czwartkowe głosowanie nad likwidacją Obamacare. I na tym założeniu opiera się clou programu, który tu proponuję.
W związku z tym, jeśli tak się rzeczywiście stanie, jeśli Trump przerżnie przed Kongresem, to banki nie powinny już dalej spadać, bo spore obsunięcie mają właśnie za sobą. W momencie kiedy negatywna wiadomość potwierdza się publicznie, zazwyczaj jest już za późno żeby podłączyć się pod jakiś ruch, bo ta informacja została zdyskontowana w cenie dużo wcześniej. Dlatego nawet w przypadku fiaska w Kongresie, kurs może spadać jeszcze jeden czy dwa dni, co wywołane zostanie przez wszystkich spóźnialskich, lecz potem ten spadek wyhamuje. Ryzyko potężnego tąpnięcia nie jest tu takie duże, bo to tąpnięcie już nastąpiło.
Natomiast jeśli głosowanie pójdzie po myśli Trumpa, to sektor finansowy może z kolei odbić i to odbić bardzo mocno. Pozytywny obrót spraw będzie oznaczał, że likwidacja Obamacare przyniesie Trumpowi oszczędności, dzięki czemu realne stanie się chociażby obniżenie podatków, na czym banki skorzystają chyba najbardziej ze wszystkich.
Ale powodzenie głosowania pokaże także, że Trumpowi udało się przekonać do swojego pomysłu sceptycznych do tej pory Republikanów, a to z kolei oznacza, że Trump ma jednak jakąkolwiek władzę nad kongresmenami i wzrośnie szansa na to, że łatwiej będzie mu przepchnąć kolejne reformy. Rynek powinien to przyjąć z dość sporym optymizmem.
Plan gry
Mój plan jest taki, że w środę pod koniec sesji lub w czwartek na jej początku
dokupię trochę krótkoterminowych opcji CALL na najbardziej niedowartościowane banki (Bank of America i Citibank) i poczekam co się stanie. Moim zdaniem już w tym momencie, po tak ostrych dwudniowych spadkach, potencjalny zakres ruchu jest większy do góry niż w dół.
Zagranie przy użyciu krótkoterminowych opcji pozwoli natomiast ograniczyć potencjalną stratę do skromnego poziomu, ale przy jednoczesnym zachowaniu sporej dźwigni, która zadziała z całą mocą w przypadku, gdyby ustawa jednak przeszła i sektor bankowy wystrzelił do góry. Proponuję zakup opcji, które są już in-the-money, wtedy dźwignia jest największa, a co za tym idzie – wystarczy mały ruch akcji, żeby przełożyć go na duży wzrost wartości opcji.
Jeśli ktoś natomiast nie wierzy w siłę perswazji Donalda Trumpa, to przed samym głosowaniem warto postawić nie na wzrosty czy na spadki, ale wyłącznie na zmienność kursu akcji banków czy spółek związanych z opieką zdrowotną, które po głosowaniu powinny szaleć najbardziej. O tym jak to zrobić pisałem w tekście poświęconym strategiom typu straddle i strangle. Zysk z takiego zagrania będzie o wiele mniejszy, ale jednocześnie o niebo bardziej prawdopodobny do osiągnięcia.
Szczerze mówiąc, ja pewnie zrobię jedno i drugie.