LYNX Broker: nowy gracz przybywa do miasta. Jakie opinie ma ten międzynarodowy makler, który niedawno zawitał do Polski?
LYNX Broker opinie ma (póki co) skromne, przynajmniej nad Wisłą, ponieważ biuro maklerskie pojawiło się w Polsce dopiero w drugiej połowie 2017 roku. Sama firma działa jednak na europejskich rynkach już od ponad dziesięciu lat, gdzie regularnie zgarnia nagrody za najlepszego brokera roku. Skuszony tym obrazem, sam otworzyłem w LYNX rachunek maklerski, przetestowałem wszystko od początku do końca i…
Jestem dość pozytywnie zaskoczony. LYNX Broker opinie za granicą ma bardzo dobre nie bez powodu. Cała procedura otwierania rachunku odbywa się przez internet i trwa 2-3 dni. Polskojęzyczny support stoi na bardzo wysokim poziomie. Prowadzenie konta jest darmowe, prowizje za transakcje dwukrotnie niższe niż u polskich brokerów, a do tego minimalna wpłata wynosi zaledwie 10 000 zł.
Firma powstała w 2006 roku w Holandii i od tego czasu stale zdobywa nowe rynki. Dwa lata po starcie otworzyła oddziały w Belgii oraz w Niemczech, a w 2013 roku powstało biuro w Czechach, które od niedawna obsługuje także polskich klientów. Pozostałe kraje, w których LYNX prowadzi swoją działalność, to Francja, Finlandia i Słowacja.
Brak fizycznego oddziału w Polsce nie powinien być jednak problemem, bo wszystkie formalności załatwiane są przez internet, bez potrzeb drukowania i podpisywania jakichkolwiek papierowych dokumentów.
Najważniejsze informacje o LYNX Broker:
- Otwarcie i prowadzenie rachunku: darmowe
- Minimalna wpłata: 10 000 zł
- Prowizje za akcje: min. 5 USD (USA), 6 EUR (Niemcy), 50 HKD (Hongkong)
- Prowizja za opcje: 4 USD za kontrakt w USA oraz 3 EUR w Europie
- Notowania w czasie rzeczywistym: 5 USD w USA (opcjonalnie)
- Wpłaty i wypłaty: darmowe
- Dostęp do rynków: 100 giełd w 26 krajach (w tym OTC)
- Dostępne instrumenty: akcje, opcje, kontrakty, forex, obligacje, CFD, ADR, ETF (z drobnym zastrzeżeniem w dalszej części tego tekstu)
Wszystkie szczegóły opłat transakcyjnych dostępne są na stronie: Opłaty za handel.
Przychodzi Holender do Amerykanina, czyli co to za mezalians?
LYNX Broker od początku swojego istnienia postanowił wykorzystać efekt synergii i nawiązał współpracę z potężnym biurem maklerskim, które w praktyce realizuje wszystkie transakcje klientów LYNX.
W ten sposób powstała kooperacja, w której holenderski LYNX działa wyłącznie na zasadzie pośrednika w obsłudze europejskich klientów, natomiast funkcje wykonawcze na lokalnych giełdach pełni amerykański Interactive Brokers.
Nie jest to zresztą nic nietypowego. Na podobnej zasadzie funkcjonuje Bossa, która sama nie realizuje transakcji klientów na zagranicznych parkietach, tylko korzysta z usług belgijskiego KBC Securities.
W praktyce oznacza to tylko tyle, że podpisujemy umowę z LYNX Broker zarejestrowanym w Czechach, lecz nasz rachunek inwestycyjny zakładany i obsługiwany jest bezpośrednio przez amerykańskiego maklera Interactive Brokers. LYNX nie przechowuje naszych pieniędzy na swoich kontach i nie zajmuje się egzekucją transakcji. To wszystko odbywa się w ramach Interactive Brokers.
Pozytywnym „efektem ubocznym” takiego rozwiązania jest fakt, że pieniądze klientów są ubezpieczone w USA i podlegają amerykańskim gwarancjom SIPC na łączną kwotę 500 000 USD (250 000 USD dla gotówki i drugie 250 000 USD dla aktywów).
W dodatku klienci LYNX Broker dostają do dyspozycji dokładnie te same rynki, te same instrumenty i te same narzędzia, co klienci zawierający bezpośrednio umowę z Interactive Brokers.
Wszystkie przelewy na konto maklerskie realizowane są także wprost na rachunki bankowe prowadzone przez Interactive Brokers. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ IB posiada konto w polskim oddziale Citibanku.
Tak więc, aby zasilić rachunek maklerski, możliwe jest zrobienie krajowego przelewu w złotówkach i dopiero późniejsza zamiana tych złotówek na dolary już bezpośrednio na rachunku maklerskim. To korzystne rozwiązanie, ponieważ taka zamiana możliwa będzie po kursach międzybankowych, czyli praktycznie z minimalnym spreadem. No i złotówkowy przelew krajowy nic nie kosztuje.
Wszystkie zalety rysia znad Łaby
W tym momencie może pojawić się pytanie: dlaczego właściwie ktoś miałby chcieć handlować za pośrednictwem LYNX (pol. ryś), a nie bezpośrednio poprzez Interactive Brokers, które oferuje sporo niższe prowizje? Otóż z kilku powodów.
Po pierwsze, LYNX Broker posiada polskojęzyczną obsługę, cały czas dostępną pod mailem i pod telefonem. Są to osoby, które bardzo dobrze znają się na wszystkich niuansach obsługi platformy transakcyjnej i potrafią rzeczowo odpowiedzieć na wszelkie pytania, o czym sam miałem okazję się przekonać. Nie ma tu podejścia typowego dla bankowych infolinii, gdzie czytanie odpowiedzi z gotowych skryptów na jednym wdechu osiągnęło już wyżyny wirtuozerii.
Po drugie, w LYNX obowiązuje dużo niższy próg minimalnej wpłaty w wysokości 10 000 zł. W przypadku Interactive Brokers minimalna wpłata wynosi 10 000 USD.
Po trzecie, prowadzenie rachunku jest zupełnie darmowe. Nie ma żadnych opłat stałych. W Interactive Brokers koszt utrzymania konta to 10 USD miesięcznie. Natomiast w LYNX Broker jedyną miesięczną opłatą mogą być notowania w czasie rzeczywistym, ale ich włączenie jest dobrowolne.
Standardowo notowania pojawiają się w serwisie transakcyjnym z 15-minutowym opóźnieniem. Na platformie istnieją przeróżne kombinacje dostępu do kursów w czasie rzeczywistym, w zależności od giełd, które nas interesują. Moim zdaniem najbardziej optymalna konfiguracja to włączenie podstawowych notowań na rynkach w USA za 5 USD miesięcznie i korzystanie z opóźnionych notowań w przypadku wszystkich innych giełd.
Jeśli ktoś natomiast nie handluje derywatami, a jedynie akcjami czy ETF-ami, to równie dobrze można rozważyć rezygnację z jakichkolwiek notowań, a zamiast tego korzystać z tych darmowych, oferowanych chociażby przez finance.yahoo.com
Szczegółowe ceny dotyczące notowań w czasie rzeczywistym można znaleźć tutaj: Koszt notowań.
Warto jeszcze dodać, że skoro LYNX korzysta z zaplecza amerykańskiego Interactive Brokers, to przy zakładaniu konta istnieje możliwość automatycznego przeniesienia swoich papierów (akcje, opcje, gotówka) od innego amerykańskiego maklera bezpośrednio do LYNX, bez potrzeby zamykania pozycji i wypłacania pieniędzy.
Umożliwione jest to przez wykorzystanie popularnej w USA formuły ACATS (Automated Customer Account Transfer Service), o którą można zawnioskować podczas zakładania konta lub zgłosić później taką potrzebę do supportu po stronie LYNX.
Przeniesienie papierów od europejskiego brokera (np. Saxo) także jest możliwe, ale już za dodatkową opłatą, którą trzeba sprawdzić u aktualnego maklera.
LYNX Basic i TWS: drapieżne narzędzia z rodziny kotowatych
[su_slider source=”media: 2924,2925,2926,2927,2928,2929″ width=”900″ height=”500″ responsive=”no” title=”no” mousewheel=”no” speed=”500″]
LYNX Broker przede wszystkim udostępnia swoim klientom dokładnie tę samą platformę, którą oferuje Interactive Brokers. Opinie o niej są rewelacyjne i trudno się temu dziwić. Więcej na temat jej przepotężnych możliwości pisałem w artykule na temat IB, a więc nie ma potrzeby powielać tych opisów, ponieważ oba narzędzia różnią się od siebie jedynie logotypem.
Jednak LYNX posiada dodatkowo świetną, lekką i przejrzystą platformę obsługiwaną bezpośrednio z poziomu przeglądarki internetowej. Interactive Brokers teoretycznie też udostępnia takie rozwiązanie, ale ich platforma swoim archaizmem przypomina początki internetu i po prostu nie da się jej używać.
Natomiast LYNX Basic to zupełnie inna sprawa. Ten serwis transakcyjny został zaprojektowany i opracowany zupełnie od początku w 2016 roku, a nie w latach dziewięćdziesiątych. Głównym celem było maksymalne ułatwienie handlowania na międzynarodowych rynkach mniej doświadczonym inwestorom. I to się udało.
Serwis działa błyskawicznie, a w dodatku jest bardzo czytelny, jasny i przejrzysty. Sam moduł handlowy przypomina nieco ten stosowany przez Degiro czy Bossę, ale na tym podobieństwa się kończą.
LYNX Basic dodatkowo oferuje bowiem segmenty odpowiedzialne za wizualne przedstawienie (wykresy i tabelki) wyników inwestycyjnych na przestrzeni czasu oraz przegląd własnego portfolio w podziale na różne parametry, np. posiadane klasy aktywów.
Jednak prawdziwą perełką są moduły poświęcone analizie technicznej. Oczywiście mamy tu możliwość bezpośredniego rysowania po wykresie, nakładania różnych wzorców i podstawowych wskaźników w rodzaju MACD czy wstęg Bollingera.
Bardzo ciekawie wygląda też moduł do automatycznej interpretacji danych widocznych na wykresach cenowych. Mówiąc w skrócie, mechanicznie generowane informacje w opisowy sposób podpowiadają inwestorom czy aktualnie mamy dobry moment od strony technicznej, aby zainwestować w dane akcje, czy wręcz przeciwnie.
Osoby obeznane z analizą techniczną pewnie teraz uśmiechają się z politowaniem, ale LYNX Basic nie jest przeznaczony dla starych wyjadaczy, lecz dla osób, które dopiero zaczynają i stawiają swoje pierwsze kroki w temacie bardziej profesjonalnego inwestowania. Dla nich takie ułatwienie na pewno będzie dużym plusem.
Za LYNX Basic przemawia też fakt, że platforma obsługiwana jest w języku polskim i (powtórzę to po raz kolejny) działa naprawdę błyskawicznie.
Basic będzie więc świetnym startem dla osób, które dopiero zaczynają z inwestowaniem za granicą i mogą być trochę przytłoczone mnogością funkcji i stopniem skomplikowania desktopowej platformy TWS (Trader Workstation).
Łyżka dziegciu, która zaniża dobrą opinie o LYNX Broker
Dla wielu osób minusem mogą być prowizje wyższe niż bezpośrednio w Interactive Brokers. To prawda, bo różnica wynosi jeden do pięciu. Jednak tutaj dostajemy coś w zamian.
LYNX oferuje bowiem niższy próg wpłaty, brak opłaty miesięcznej za prowadzenie konta, polskojęzyczną obsługę i pomoc techniczną oraz alternatywną lekką platformę dostępną przez www.
Aby zaoferować wszystkie te korzyści, broker musi stosować wyższe prowizje, bo to jest jego jedyne źródło utrzymania. Zwłaszcza, że firma nie żyje z wypożyczania akcji swoich klientów innym inwestorom, tak jak robi to chociażby Degiro.
Jeśli ktoś uważa, że to jest dobry kompromis, to na dzisiaj jedynym prawdziwym minusem zostaje… problem z dostępem do handlowania ETF-ami.
Chodzi o niesławną już unijną dyrektywę Mifid 2, która wymusiła na emitentach ETF-ów tłumaczenie swojej dokumentacji na lokalne języki państw członkowskich UE.
Nie trudno się domyślić, że chyba jeszcze żaden emitent nie przetłumaczył tej dokumentacji na język polski. W efekcie tego, brokerzy, którzy podlegają pod unijne prawo, zablokowali polskim klientom możliwość handlowania tymi instrumentami do czasu, aż emitenci przetłumaczą swoje dokumenty na nasz język (lub aż KNF zwolni ich z tego obowiązku, bo taką furtkę także umożliwia dyrektywa).
Ten problem dotyczy jednak nie tylko LYNX, ale także innych brokerów oferujących usługi na terenie Polski. Prawdopodobnie są to trudności przejściowe, a sami przedstawiciele LYNX zapewniają, że we współpracy z Interactive Brokers robią wszystko, aby jak najszybciej obejść tę przeszkodę w sposób alternatywny.
Czy tak będzie? Przekonamy się za kilka tygodni. Póki co myślę, że można dać brokerowi szansę, bo jest to obecnie chyba najlepsza oferta w Polsce pod względem kombinacji przyzwoitych cen, dostępu do szerokiej gamy światowych rynków oraz możliwości korzystania z absolutnie pierwszorzędnej platformy transakcyjnej należącej do Interactive Brokers.
PS. Gdyby kogoś to wszystko przekonywało i chciałby otworzyć konto w LYNX, to mam do przekazania magiczny kupon, który sprawi, że na Waszym rachunku pojawi się sympatyczna niespodzianka (i to niemała!). Jedyne co trzeba zrobić, aby otrzymać taki kupon, to zapisać się na mój newsletter poprzez formularz dostępny poniżej.
A może już korzystacie z ich usług dłużej niż ja i macie swoje własne opinie o LYNX Broker?