Re: Jak prawidłowo rozliczyć podatek od zysków z giełd
: 06 kwie 2021, 06:29
Z drugiej strony patrząc: co stoi na przeszkodzie, żeby uwzględnić incydentalną wymianę walut z konta brokerskiego ?
To działa w dwie strony - mały pieniądz, ale też mało roboty.
Ogólnie więc uważam, że to batalia o pietruszkę.
Ja zwracam uwagę na o wiele poważniejszy problem. Bez uwzględnienia walut wyjdą ci czyściutkie głupoty w rozliczeniach, co pisałem na początku i o czym też pisał winnie-the-pooh.
W takim mBanku masz sprawę prostą, koszty masz w złotówkach i przychody też. Jak zamykasz pozycję, to nie obchodzi cię dlaczego zarobiłeś - czy dlatego, że akcje podrożały, czy może akcje stoją w miejscu, ale to waluta podrożała.
Dochód to dochód, masz więcej złotówek i od tych złotówek płacisz podatek. Proste i jasne.
W takim IB/Lynx jest zupełnie inaczej, bo koszty ponosisz w walucie obcej i przychody też w niej masz. Ale tej waluty nie musisz w ogóle kupować.
Jeśli sprzedasz akcje za tyle samo co je kupiłeś, to konto ci się wyzeruje i wróci do stanu poprzedniego.
No, ale stosując kursy średnie NBP do akcji (osobno do kosztów i osobno do przychodów), wyjdzie ci dochód/strata, których nigdy w rzeczywistości nie uzyskasz/nie poniesiesz, w żaden sposób.
Pozycje walutowe możesz sobie otwierać i zamykać tak obrotami na akcjach, jak i parami walutowymi.
Możesz czym innym otwierać a czym innym zamykać - mogę sprzedać akcje za EUR, sprzedać EUR/USD, a na końcu dopiero sprzedać USD/PLN.
Mogę też kupić EUR/USD, a potem sprzedać EUR/PLN i kupić USD/PLN.
W obu przypadkach nabywam i pozbywam się walut obcych trochę na około, ale mogę zarobić/stracić na różnicach kursowych.
Aż się prosi więc żeby jakoś to rozliczać, dlatego obstaję przy stanowisku żeby poszczególne waluty obce rozliczać jako osobne źródła dochodów/strat. Waluty, a nie pary walutowe.
PS. A co do opcji to sprawa wydaje mi się dość prosta i wątpię żeby tu był jakiś spór z US.
To działa w dwie strony - mały pieniądz, ale też mało roboty.
Ogólnie więc uważam, że to batalia o pietruszkę.
Ja zwracam uwagę na o wiele poważniejszy problem. Bez uwzględnienia walut wyjdą ci czyściutkie głupoty w rozliczeniach, co pisałem na początku i o czym też pisał winnie-the-pooh.
W takim mBanku masz sprawę prostą, koszty masz w złotówkach i przychody też. Jak zamykasz pozycję, to nie obchodzi cię dlaczego zarobiłeś - czy dlatego, że akcje podrożały, czy może akcje stoją w miejscu, ale to waluta podrożała.
Dochód to dochód, masz więcej złotówek i od tych złotówek płacisz podatek. Proste i jasne.
W takim IB/Lynx jest zupełnie inaczej, bo koszty ponosisz w walucie obcej i przychody też w niej masz. Ale tej waluty nie musisz w ogóle kupować.
Jeśli sprzedasz akcje za tyle samo co je kupiłeś, to konto ci się wyzeruje i wróci do stanu poprzedniego.
No, ale stosując kursy średnie NBP do akcji (osobno do kosztów i osobno do przychodów), wyjdzie ci dochód/strata, których nigdy w rzeczywistości nie uzyskasz/nie poniesiesz, w żaden sposób.
Pozycje walutowe możesz sobie otwierać i zamykać tak obrotami na akcjach, jak i parami walutowymi.
Możesz czym innym otwierać a czym innym zamykać - mogę sprzedać akcje za EUR, sprzedać EUR/USD, a na końcu dopiero sprzedać USD/PLN.
Mogę też kupić EUR/USD, a potem sprzedać EUR/PLN i kupić USD/PLN.
W obu przypadkach nabywam i pozbywam się walut obcych trochę na około, ale mogę zarobić/stracić na różnicach kursowych.
Aż się prosi więc żeby jakoś to rozliczać, dlatego obstaję przy stanowisku żeby poszczególne waluty obce rozliczać jako osobne źródła dochodów/strat. Waluty, a nie pary walutowe.
PS. A co do opcji to sprawa wydaje mi się dość prosta i wątpię żeby tu był jakiś spór z US.