Pożycz trochę grosza Leszkowi Czarneckiemu i zyskaj 50% w cztery lata, kupując obligacje korporacyjne Getin Noble Banku

Pożycz trochę grosza Leszkowi Czarneckiemu i zyskaj 50% w cztery lata, kupując obligacje korporacyjne Getin Noble Banku
Komentarze: 0
Skomentuj
Leszek Czarnecki i jego Getin Noble Bank dają zarobić
Czy doktor ekonomii okaże się wiarygodnym pożyczkobiorcą?

Załóżmy, że chcę od kogoś z was pożyczyć dzisiaj 790 zł. Za cztery lata obiecuję oddać 1000 zł, a do tego czasu każdego roku będę płacił dodatkowo 47 zł odsetek od pożyczki. Czy to brzmi jak dobry biznes? Dla pożyczkodawcy na pewno. Pod warunkiem, że moja obietnica ma pokrycie.

Taką właśnie opcję proponuje dzisiaj (jakby miał inny wybór) jeden z najbogatszych Polaków, czyli Leszek Czarnecki i jego borykający się z kłopotami Getin Noble Bank. Chodzi o obligacje korporacyjne banku, których dwie serie można obecnie kupić na rynku wtórnym Catalyst za 79% ich wartości.

Tajemnica wysokich procentów, czyli matematyka dla opornych

Powtarzam ponownie, na wypadek gdyby ktoś nie załapał od razu. Obligacje korporacyjne o wartości nominalnej 1000 zł z terminem zapadalności na 2021 rok możemy dzisiaj nabyć za 790 zł. Taka transakcja już sama w sobie daje na wstępie zarobek w wysokości 26,5%. Papiery płacą jeszcze dodatkowo 4,74% odsetek rocznie. Tak więc na każdej jednostce o wartości 1000 zł po czterech latach zarabiamy łącznie 190 zł w odsetkach (4 x 4,74% z 1000 zł) plus 210 zł, które bierze się z dyskonta w stosunku do ceny nominalnej (nabywamy za 790 zł towar, który odkupiony zostanie za 1000 zł). Tak więc po czterech latach daje nam to łączny zarobek 400 zł na każde zainwestowane 790 zł, czyli razem 50%, czyli 12,5% rocznie.*

No chyba, że po Czarneckiego przyjdzie CBA, rząd postanowi znacjonalizować banki i anulować ich zobowiązania wobec klientów albo najadą nas w końcu Rosjanie. Wtedy na każde zainwestowane 790 zł dostaniemy… 0 zł.

* Wszystkie wyliczenia są oczywiście w lekkim zaokrągleniu; bez prowizji maklera i bez podatku Belki, który jednak można obejść kupując obligacje w ramach IKE. 

Gdzie jest haczyk i czemu obligacje są takie tanie?

Haczyki są dwa. Po pierwsze trzeba się spieszyć, bo obligacji w tak niskiej cenie jest mało. W chwili pisania tego tekstu do kupienia zostało jeszcze 212 sztuk serii GNB0421 w cenie 790 zł/szt., co daje pulę o wartości 167 480 zł. Jest też parę nieco droższych papierów GNB0321 po 799 zł i GNB0221 po 800 zł.

Drugi haczyk to powód, dla którego jest tak tanio. Otóż Getin Noble Bank ma problemy. Tylko czy są to problemy aż tak poważne, żeby uzasadniały dwudziestoprocentowe dyskonto w stosunku do wartości nominalnej obligacji? Moim zdaniem nie, ale przyjrzyjmy się im bliżej.

Wszystkie bolączki dr. Leszka Czarneckiego

Akcje i obligacje banku dostały solidnie po tyłku zwłaszcza w momencie, w którym pojawiły się pierwsze pomysły na drakońską ustawę frankową.

Getin w swoim portfelu na koniec 2015 roku posiadał kredyty w CHF na kwotę 13 mld zł, przy łącznej wysokości udzielonych pożyczek na 50 mld. W dodatku większość kredytów walutowych sprzedana została klientom przy bardzo niskiej marży i bank ledwo na tym zarabiał. Nie można się zatem specjalnie dziwić, że gdy do opinii publicznej wyciekły pierwsze niezwykle kosztowne dla sektora bankowego pomysły na ratowanie frankowiczów, akcje i obligacje Getinu runęły w obawie, że runie także sam bank.

Ale zaraz, zaraz, chwila! Jak to “runie” bank? Przecież Getin należy do ligi “too big to fail”. Taki bank po prostu nie może upaść! W najgorszym wypadku ocali go KNF albo po politycznych naciskach, żeby ratować cały sektor, zostanie wykupiony przez PKO BP. Prawda?

Otóż odpowiedź brzmi: nie wiem. I nie wie tego nikt. Nie operujemy tutaj bowiem w kategoriach zerojedynkowych, ani w barwach wyłącznie czerni i bieli. Możemy jedynie mówić o tym, co jest bardziej prawdopodobne. Moim zdaniem natomiast, bardziej prawdopodobne jest, że Getin obligacje wykupi.

Tak wytrawny biznesmen jak Leszek Czarnecki po prostu nie może sobie pozwolić na niewykupienie przez swój bank własnych obligacji. Czarnecki straciłby wtedy kompletnie wiarygodność i miałby gigantyczne problemy z pozyskaniem inwestorów oraz ich kapitału na inne swoje przedsięwzięcia.

Dlatego bardziej wyobrażalne jest, że w przypadku poważnych problemów banku, Czarnecki zrobi mały szacher-macher w swojej grupie i stanie na głowie, żeby w jakiś magiczny sposób obligacje korporacyjne Getinu jednak wykupić. W końcu od czegoś jest tym doktorem ekonomii. Gdyby postąpił inaczej, prawdopodobnie byłby to początek końca jego kariery.

Kancelaria prezydenta idzie z odsieczą

Szacher-macher może być jednak niepotrzebny, bo jak się okazuje, sam finalny projekt prezydenckiej ustawy frankowej, która była największym zagrożeniem dla banku, jest o wiele mniej przerażający niż początkowo sądzono.

Akcje Getinu wyglądają jakby odbiły się już od dna, jednak cena obligacji (przynajmniej niektórych serii) w dalszym ciągu pozostała na niskim poziomie. Co ciekawe, jest spora rozbieżność pomiędzy różnymi seriami, bo za te wygasające w 2019 roku trzeba zapłacić 900 zł za sztukę o wartości 1000 zł, ale już te wygasające w 2021 kosztują dużo mniej, bo 790 i 799 zł. Tak różne ceny za właściwie ten sam produkt zdają się potwierdzać, że w powietrzu unosi się niezła okazja inwestycyjna, a niskie notowania są jedynie chwilową anomalią.

Moim zdaniem, panika związana z wyprzedażą akcji i obligacji była przesadzona. Obok problemów z frankami, był to czas kłopotów włoskich banków, zbliżającego się referendum w sprawie Brexitu, kiepskiego nastroju na polskiej giełdzie i generalnie niedźwiedziego sentymentu w stosunku do jakichkolwiek inwestycji.

Jednak te wszystkie zagrożenia z czasem okazały się nie takie straszne, jak je malowano. Po ujawnieniu szczegółów propozycji nowej ustawy frankowej, polski sektor bankowy odetchnął i odrobił 20% w cenach akcji.

O obligacjach Getinu inwestorzy jednak jakby zapomnieli i w dalszym ciągu można je nabyć ze sporym dyskontem. Mnie się udało akurat kupić jakiś czas temu po 770 zł za sztukę, ale obecna cena 790 zł też jest atrakcyjna i zawiera solidny rabat.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana

Getin Noble Bank w strategii na lata 2016–2018 napisał, że jego głównym celem jest teraz poprawienie relacji z klientem, wzmocnienie pozycji kapitałowej i… odbudowa swojego wizerunku. Strzał w dziesiątkę. To właśnie wizerunek banku wydaje się dzisiaj jego największym problemem, a nie płynność czy kredyty frankowe.

Dlatego powiem to po raz kolejny: uważam, że obecna niska cena obligacji Getinu na rynku wtórnym jest jedynie chwilową anomalią, co stanowi niedostrzeżoną jeszcze okazję inwestycyjną z bardzo wysokim potencjalnym zyskiem.

Trzeba tylko pamiętać, że obligacje banku nie są w żaden sposób zabezpieczone, więc w przypadku gdyby jednak imperium Czarneckiego trafił szlag, to tracimy wszystko, co zainwestowaliśmy. Dlatego też obligacje Getinu w moim przypadku wynoszą jedynie 2% całego portfela.

W dodatku ja akurat nie zamierzam ich trzymać do daty wykupu w 2021 roku, ale sprzedać na rynku wtórnym, gdy cena zbliży się do wartości nominalnej, co mam nadzieję nastąpi jeszcze w tym roku. Prawie 30% zysku w kilka miesięcy to i tak niezły wynik.

UWAGA!

Nie rekomenduję zakupu tych obligacji nikomu, kto nie posiada wystarczająco dużego, solidnie zdywersyfikowanego portfela. Transakcja ma charakter spekulacyjny, a obligacje Getin Noble Banku nie posiadają zabezpieczenia i trzeba się liczyć z możliwością utraty 100% zainwestowanego kapitału. Dlatego jest to bardzo ciekawa inwestycja, ale jedynie w przypadku, gdy wartość obligacji będzie stanowiła maksymalnie 5% całego portfela. Wszyscy przecież lubimy spać spokojnie.

Następny artykuł w kategorii Pomysły
Samochody elektryczne zarobią na twoją emeryturę? Przyjmij zakład i postaw na akcje Tesli

Przeczytaj również

Wszystkie wpisy
Pozostałe
03.12.2024
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Czy rynek naprawdę jest efektywny? Teoria akademicka kontra brutalna rzeczywistość
Aktualności
28.08.2024
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje
Skąd taka zmienność na giełdzie, czyli krótka historia o tym, jak japoński bank centralny zepsuł nam wakacje