W ulubionym temacie na forum pojawiła się kwestia Tomkowej listy wskaźników wyprzedzających recesję, spadki ect

Artykuł źródłowy dla tych co nie czytali:
https://www.tradingforaliving.pl/czy-na ... z-recesja/

Myślę, że warto co jakiś czas odświeżyć aktualny stan wskaźników i zobaczyć czy coś nam mówią. Pierwotny artykuł miał wydźwięk, iż jeszcze nie czas.

To jedźmy:
1. Spread pomiędzy rentownościami obligacji
Było:


Jest:

Werdykt: Ten spread chyba jeszcze nie bo nawet do linii trendu nie doszedł.

2. Liczba rozpoczętych budów nowych domów
Było:


Jest:

Werdykt: Ilość domów wyhamowuje.

3. Optymizm konsumentów

Było:


Jest:

Werdykt: Jest tam gdzie był.

Suma summarum wskaźniki mówią tyle co w czerwcu - jeszcze nie czas. Jednocześnie mamy szczegółowe podejście Grega (które dla EM już można chyba można uznać za potwierdzone EEM ponad 20% od szczytu).
Jeśli faktycznie 18 Q4-19 1H giełdy w US polecą mocno to uznam, że wskaźniki z artykułu nie pomagają w przewidywaniu, a w najlepszym wypadku idą jednocześnie z zmianą trendu.

Ja miałem na myśli dokładnie ten wskaźnik jakby co:
https://ycharts.com/indicators/weekly_leading_index

Tak jak ładnie Tomek to wtedy wykazał, pozwalał on się zawsze w dość dobrym momencie wycofać. Czy tak będzie w przyszłości, nie wiadomo. :P

To dorzućmy go do listy:





Patrząc na ost wykres to wychodzi na to, że jeżeli teraz będziemy już tylko zjeżdżać jak Greg mówi to Tomek ostatni spadek wskaźnika od lutego powinien wykorzystać na sprzedaż na tym drugim topie na przełomie września/października. Jeżeli nie to raczej wskaźnik nie pomógł. Oczywiście wersja alt to, że sp500 idzie w górę na ATH (wtedy wersja Grega się sypie) a wskaźnik odbija i jeszcze w przyszłości da znać kiedy uciekać.
Tak luźno patrząc to nie wiem czy fakt, iż technologia idzie do przodu docelowo nie sprawi, że taki wskaźnik nie da znać na czas. Wszystko teraz dzieje się coraz szybciej.

Nic z tego nie jest prawdą ... w/g mnie

Powiedziałem Wam, że od Października WEEKLY LEADING INDICATOR BĘDZIE SPADAĆ.

Fajny pomysł z tym, żeby monitorować tu na bieżąco te wskaźniki. Nie bez powodu sprawdzają się one od sześćdziesięciu lat w zdecydowanej większości przypadków. Greg, jak zbudujesz sobie taki wieloletni weryfikowalny track record, to osobiście zgłoszę Cię do komitetu noblowskiego i zaproponuję Twoją kandydaturę na prezesa banku centralnego.

Póki co jednak, słowo komentarza do tych wskaźników:

Lepiej na weekly economic indicator z długiego terminu włączyć skalę logarytmiczną, wtedy wskazania będą bardziej wiarygodne. yCharts -> Interactive Chart -> Chart options -> Use log scale.

Drugi komentarz jest taki, że weekly economic indicator (inaczej: LEI, czyli Leading Economic Index) zawsze będzie lekko spadał wtedy, kiedy mocno spada S&P 500, ponieważ wyniki S&P 500 wchodzą w skład wskaźnika LEI. Więc mówienie, że za tydzień LEI będzie spadał, kiedy akurat wali się S&P 500, to jest truizm. Na LEI składa się dziesięć różnych wskaźników, m.in. sentyment konsumentów, spready pomiędzy obligacjami, czy właśnie zachowanie S&P 500. Dlatego sygnałem, że dzieje się coś złego, jest bardzo mocny i gwałtowny spadek LEI, a nie spadek gradualny. W przypadku, gdy wali się S&P 500, a LEI spada delikatnie, to oznacza że w górę ciągną go pozostałe wskaźniki ekonomiczne niezwiązane z zachowaniem samej giełdy. Zobaczcie na lata 2003-2008. Dopiero gdyby LEI zaczął się walić nagle pionowo w dół, tak jak miało to miejsce historycznie przed recesjami, to by oznaczało, że w dół ciągnie go nie tylko S&P 500, ale też pozostałe wskaźniki gospodarcze.

Tutaj można sprawdzić, jakie to są wskaźniki i jak ktoś ma ochotę, to można rozłożyć cały weekly economic indicator na czynniki pierwsze i posprawdzać wszystkie jego składowe oddzielnie: https://www.conference-board.org/data/b ... .cfm?cid=1

W ujęciu miesięcznym LEI też cały czas idzie do góry, a tutaj komentarz rady ekonomistów do tych wyników:

Dam Ci dobrą radę... Nigdy nie używaj skali logarytmicznej... I tyle... :)

PS: Rada Ekonomistów się tak zna jak MFW, który nigdy nic nie widzi i obrażasz mnie cytując jakąś dziadowską radę ... Niestety ...

PS2 : Polecam Ci książkę Cialdiniego "Wpływ na ludzi"... abyś nigdy takich debili nie musiał słuchać i cytować. aka "reguła autorytetu".

Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!

Mniej więcej w taką dyskusję chcesz mnie wciągnąć, ale ja się nie dam :P

Pojawił się właśnie październikowy update jednego z najważniejszych wskaźników wyprzedzających wchodzących w skład LEI, czyli sentyment konsumentów. Jest najwyższy od 2000 r. roku:
https://www.wsj.com/articles/u-s-consum ... ajor_pos10

To bardzo dobrze, że idzie na szczyty - łatwiej będzie ocenić czy jest wiarygodny :)
Podsumowując jeszcze raz - jeżeli przez najbliższe kilka miesięcy będziemy mieć potwierdzenie bear market (podejście, które szczegółowo od miesięcy przedstawia Greg) to LEI czy inne okażą się niewiarygodne.
Jeżeli okaże się, że obecna sytuacja to jednak tylko korekta to będzie można na LEI czy pozostałych nadal polegać (do finalnej weryfikacji gdy kryzys już nadejdzie).

A czasem czy przed krachem zaufanie konsumentów nie powinno być na najwyższym poziomie ?

onufry pisze:A czasem czy przed krachem zaufanie konsumentów nie powinno być na najwyższym poziomie ?

tak ale tu bardziej chodzi o sytuację gdy tak wskaźnik zacznie lecieć w dół ostrzegając przed recesją i dając chwilę czasu na ucieczkę.
Upraszczając - stanowisko Tomka jest takie że tak będzie :) Stanowisko Grega że nie :)
A temat jest po to żeby to akademicko sprawdzić na żywym organizmie.

Weekly leading index zaczyna dostawać zadyszki. Update z zeszłego tygodnia ściągnął go w dół o –0.75% i tym razem S&P 500 nie był przyczyną, bo akurat w tamtym tygodniu giełda rosła.

Dramatu jeszcze nie ma, bo na przełomie Q3/Q4 każdego roku ten wskaźnik ma zjazdy, ale mimo wszystko lampka ostrzegawcza się zapala i nawet ja robię się ostrożny, bo spadek weekly leading index wyprzedza zwroty w gospodarce o jakieś 2-3 kwartały.
Co ciekawe, równocześnie rośnie wskaźnik coincident, czyli ten, który oddaje bieżący stan gospodarki (jest OK). To by się mogło zgadzać, że za 2-3 kwartały przyjdzie zwrot.

Natknąłem się na ciekawy wskaźnik Bank of America/Merrill Lynch: BofAML Bull & Bear Indicator.
http://www.technicalanalyst.co.uk/2018/ ... iggered-2/

Całkiem niedawno dał dobre sygnały kupna w 2016 i sprzedaży na początku 2018 roku. Nie ma długiej przeszłości bo raptem od 2014 roku a przed tą datą jego wskazania to backtesty.
Szukałem gdzie znaleźć jego aktualne wartości ale niestety nie znalazłem, gdyby ktoś miał taką wiedzę byłbym wdzięczny.

Tomek pisze: ale mimo wszystko lampka ostrzegawcza się zapala i nawet ja robię się ostrożny, bo spadek weekly leading index wyprzedza zwroty w gospodarce o jakieś 2-3 kwartały.

No tak ale wszystkich pewnie interesuje jak się ma wskaźnik do giełdy, a nie gospodarki - jeśli gospodarka za 2/3 kwartały wejdzie w bear, a giełdy już dawno będą po 20-30-50% niżej to ten wskaźnik niewiele inwestorom daje i wtedy generalnie będziemy mieć potwierdzenie tego co Greg od miesięcy powtarza. Myślę, że nawet moment "sprawdzam" ustalony na połowę roku 2019 jest idealnie wybrany w tym "konkursie".

Zależy jaki poziom wskaźnika uznasz już za sygnał ostrzegawczy:
Swoją drogą, nie ma czegoś takiego jak jeden wskaźnik sygnalizujący recesję. Wszystkie te wskaźniki (spready, domki, sentyment etc.) trzeba czytać łącznie, bo one albo nawzajem się potwierdzają albo wykluczają. Patrzenie na stan gospodarki mówi mi tylko tyle, czy aktualna korekta na giełdzie jest jedynie korektą nieuzasadnioną fundamentami ekonomicznymi czy aktualna korekta jest czymś więcej, bo gospodarka też się zaczyna psuć.

W lutym-marcu giełda zaliczała korektę, ale wskaźniki ekonomiczne były OK. Dlatego byłem tak pewny siebie i ostro dokupowałem w dołku, bo istniało duże prawdopodobieństwo, że to zwykła korekta. W tym wypadku już taki pewny siebie nie jestem i póki co nie dokupuję w dołku, bo wskaźniki gospodarcze zaczęły spadać razem ze spadkiem giełdy, przynajmniej niektóre z nich.

Tu nie ma prostych odpowiedzi na złożone problemy. Nie istnieje żaden wskaźnik, ani żaden guru, który ma stuprocentową skuteczność, czy nawet skuteczność zbliżoną do stuprocentowej. W całej tej zabawie chodzi tylko o to, żeby określić co w danym momencie jest bardziej prawdopodobne i żeby zrobić to nie na podstawie swojego widzimisię czy przeczuć albo snów cioci Haliny, tylko na podstawie obiektywnych wskaźników, które mają weryfikowalną historię. No a potem trzeba grać pod to, co jest bardziej prawdopodobne, bo w dłuższym terminie to pozwoli wyjść na swoje.