4 wyznaczniki PKB. Dlaczego niskie stopy procentowe tworzą erozję wszystkiego.
: 30 sty 2018, 20:18
Podywagujmy na temat tego co wyznacza PKB (właściwie to zalet słabych i mocnych walut). Nie będziemy zawile rozmawiać, bo chodzi o wyłożenie kawę na ławę i pokazać o co tak naprawdę chodzi. Postaram się streścić wszystko w pigułeczce, bo jest to ważne do tego co się dzieje obecnie z dolarem i tym, że mamy 0% stopy procentowe i prędzej przejdziemy w KryptoPLN, KryptoUSD i będziemy mieć -10% stopy procentowe, niż zobaczymy ich wzrost. Tak może się zdarzyć, że jakiś kraj drastycznie je podwyższy, ale jeżeli tak się zdarzy to jest to ekwiwalent sytuacji w ... Wenezueli...
Generalnie rządy i banki centralne wyznają zasadę :
[quote]Wzrost gospodarczy może być wieczny[/quote][/b]
Oczywiście wszyscy wiemy, że to bzdura do kwadratu. Pamiętajmy, że 70% całego wzrostu gospodarczego czyli PKB obecnie to konsumpcja. W Chinach jest to raptem około 35%. Dlatego Chin się wszyscy boją. Dlaczego tam jest 35% a w USA 70%? Ano musimy popatrzeć z czego wzrost gospodarczy się składa :
1. Konsumpcja - jak wiemy dawno temu Mercedes wyprodukował model Beczka. Taksówkarze zachwyceni. 1M km się przejeżdzało bez zmiany oleju i wszysto działało. Kapitalny remont? Może po 3M km... Dziś idziesz do salonu kupujesz nowego Mercedesa za 0.5MLN PLN i módl się, żebyś dobił do 200tys km. Dlaczego? Bo Mercedes prawie zbankrutował przez model Beczka. Nie patrzę się w statystyki, ale idę o zakład, że w tym czasie to był ten moment, gdzie Niemcy właśnie 35% całego PKB wytwarzali przez konsumpcję, cała reszta to inwestycje. Mercedes tak inwestował, że prawie sam sobie w kolano strzelił z jakością. Trzeba było przestawiać się na model konsumpcyjny. Mamy dużo fabryk, dużo inwestycji. 50 lat na to pracowaliśmy, zkonsumujmy teraz to. Niestety im więcej przechodzimy na tryb konsumpcyjny tym więcej inwestycji wybywa za granicę. Dużo inwestujemy dużo zatrudniamy, coraz większa presja na płacę. Stajemy się coraz mniej efektywni, mniej konkurencyjni, czas na innych - tym razem oni są tani. Kapitał leci gdzie indziej, my konsumujemy zabijając pracowników i klasę średnią (choć na początku tego procesu klasa średnia jest bardzo mocno obecna w gospodarce i odpowiada za sporą część tej konsumpcji). Ci co wzbogacili się na cyklu inwestycyjnym są coraz bogatsi cała reszta coraz biedniejsza. Konsumpcja jest INFLACJOGENNA.
Polska - od kilku lat jesteśmy już po stronie konsumpcyjnej. Coraz mniej inwestycji będzie cykl zwijania Polski się rozpoczął. Coraz mniej będziemy słyszeć o NOWYCH Polakach którzy są milionerami/miliarderami.
2. Inwestycje - trochę odwrotność konsumpcji. Załóżmy, że nasz kraj to Wenezuela i powiedzmy, że jakoś uporaliśmy się z kryzysem. 80% ludzi po hiperinflacji to biedota. Poziom życia spadł o 75% ludzie za miskę ryżu będą pracować 16h na dobę. Pomijam kwestie stabilności prawa itp - to inna sprawa. Załóżmy, że mam 30% stopy procentowe, zbankrutowaliśmy i IMF (International Monetary Fund) przyszedł podać nam pomocną dłoń w postaci wymuszenia prywatyzacji wszystkiego co mamy i oddania w ręce korporacji w zamian za 5MLD$ injekcji w gospodarkę. IMF bierze nas pod strzechy i się zaczyna. Konsumować nie mamy czego. 30% stopy zabijają konsumpcję skutecznie, ale pan X jako właściciel korporacji XYZ stwierdził po konsultacji z IMFem, że weźmie te rafinerie za darmo i będzie inwestował w fabryki, bo będzie płacił 5$ za miesiąc, więc duży zysk będzie miał na produktach. Zaczyna się przenoszenie fabryk do Wenezueli. Inwestycje pikują, PKB rośnie jak szalone. Ludzie pracują za 5$/miesiąc, za 2 lata dostaną 10$/miesiąc - cóż tyle kasy to przecież konsumpcja zacznie powoli ruszać. Papier toaletowy - do tej pory towar niedostępny, zaczyna nas stać przy 10$ pensji. Itp itd... Dochodzimy po 50 latach do pensji 1000$ i kupno na kredyt aut, lodówek itp. Kraj staje się nieopłacalny i konsumpcja bierze górę, korporacje szukają tańszej siły roboczej... INWESTYCJE SĄ DEFLACJOGENNE Z PÓŹNIEJSZĄ TENDENCJĄ DO INFLACJOGENNOŚCI.
Polska - tu jak wiecie inwestycji nie ma. Inwestorzy boją się rządu, ale ja uważam, że to raptem 50% prawdy. Zaczynamy być za drodzy na inwestycje, choć Polak jest bardzo cenionym pracownikiem w świecie.
3. Wydatki rządowe - generalnie żeby wydać trzeba mieć. Rząd ma jakąś kasę z naszych podatków. Jutro stwierdza - zatrudniamy 1M ludzi i remontujemy wszystkie mosty (tzw. wydatki infrastrukturalne). Pomysł nie jest głupi pod warunkiem, że rząd ma więcej niż wydaje, ale to rzadkość. W 90% robi to na kreskę i kredyt podwyższając dług publiczny (który im większy tym może spowodować szybszą hiperinflację w skrajnych sytuacjach) Załóżmy, że rząd ma nadwyżkę budżetową. Dużo VATu spłynęło, więc remontuje mosty. Te 1M ludzi trzeba opłacić, a więc praktycznie wydatki rządowe to odpowiednik konsumpcji. Przerzucanie tego co podatnicy wpłacili do rąk ludzi ale przy okazji mamy nowe mosty. Wydatki rządowe to praktycznie konsumpcja. WYDATKI RZĄDOWE SĄ W 90% INFLACJOGENNE (pieniądze trafiają do rodzimych przedsiębiorców)
Polska - tu praktycznie 500+ załatwia nam trochę transfer z wydatków rządowych czysto w konsumpcję.
4. Eksport netto - zastanawiacie się czemu RPP krzyczy o obniżkach stóp procentowych? Jeżeli nasza waluta się umacnia - czyli np. USDPLN = 3.00 to mamy problem i to spory. Nie mamy w przenośni obcej waluty - przestajemy być konkurencyjni. Eksport netto jest połączony z pkt 2. Inwestycjami. Weźmy znowu przykład Wenezueli. Dlaczego tam jest hiperinflacja? Bo ten kraj nie ma żadnego eksportu. Nie ma dewiz, w związku z tym dlaczego wydrukowana waluta Wenezueli miałaby być warta więcej niż papier toaletowy? USA nałożyły sankcję, kraj za bardzo nie ma jak eksportować tej ropy, a że 80% ludzi żyje na skraju nędzy to każdy woli raczej znaleźć coś do jedzenia niż pracować i wydobywać ropę. W skrócie eksport jest BAAAAAAARDZO WAŻNY. Niestety banki centralne próbują sobie to wymuszać. Ponieważ polska waluta się umocniła to zamiast podwyżki stóp mają być obniżki. O co chodzi? Ano o to, że jak obniżą, to kurs USDPLN podskoczy do góry i teraz jak coś sprzedawałem za 1000$ i miałem 3000zł to teraz za te same 1000$ będę mieć 4000zł. Nie wnikam w szczegóły dlaczego tak jest - to temat na osobny wpis.
Niestety złem jest to że zbyt niskie stopy doprowadzają do erozji oszczędności i durnego zadłużania się klasy średniej i niższej bez kontroli. I tak najbardziej na tym zyskają firmy, ale chyba już wszystkie banki centralne grają w grę : mi się umacnia tnę stopy aż doszliśmy do ZERA i już nie wiadomo co dalej, żeby grać w tą grę (wojny walutowe). No dobra a dlaczego import jest zły? Import jest dobry dla kraju który ma walutę rezerwową. Dzięki temu nic nie musi eksportować a może wszystko importować, bo może drukować kasę która jest warta coś (do pewnego momentu gdy to się skończy)... Czy Wenezuela może? No nie może. Potrzebuje eksportu i dewiz, aby sparować kurs jej waluty z jej gospodarką, albo może iść pożyczyć w formie obligacji. Tylko kto by chciał? Czy USA może? No może, bo ich USD jest walutą rezerwową mają ponad 700MLD$ wydatków na zbrojenia i jak się komuś to nie podoba to wpadają z F35 i 5 lotniskowcami i zrównują kraj z ziemią.
Aż do momentu gdy przez to, że inny kraj ma kolosalny eksport netto i pomału zacznie budować swoją militarną potęgę zagrażając potędze militarnej kraju z walutą rezerwową ... (Chiny?)
Polska - tu eksport netto spada, bo USDPLN się umacnia. Jak tak dalej pójdzie to RPP obniży stopy na 0%, aby wesprzeć eksport (zastanawialiście się dlaczego zawsze inne kraje podążają za USA i wszystko co się tam wydarzy w Polsce przychodzi wiele lat później? Tak tak, bo to USA posiadając walutę rezerwową obniżyła pierwsza stopy do 0% niszcząc klasę średnią. Po jakimś czasie kraje Emerging Markets robią to samo). Rząd będzie robił wszystko aby się utrzymać przy władzy więc potrzebuje ogromnej ilości eksportu, chętnie wdrażając inflację przez zwiększenie kredytu, obniżenie stóp procentowych i obiecanki głownie dla klasy średniej i niższej.
Pytanie zatem za 100pkt :
Dlaczego kraj chce mieć słabą walutę?
Czy niskie stopy procentowe to rozwiązanie?
Niskie stopy procentowe = pokolenie singli
Dlaczego zatem w ogóle mamy niskie stopy procentowe?
Zasada inwestycyjna
Komentarze mile widziane.
Generalnie rządy i banki centralne wyznają zasadę :
[quote]Wzrost gospodarczy może być wieczny[/quote][/b]
Oczywiście wszyscy wiemy, że to bzdura do kwadratu. Pamiętajmy, że 70% całego wzrostu gospodarczego czyli PKB obecnie to konsumpcja. W Chinach jest to raptem około 35%. Dlatego Chin się wszyscy boją. Dlaczego tam jest 35% a w USA 70%? Ano musimy popatrzeć z czego wzrost gospodarczy się składa :
1. Konsumpcja - jak wiemy dawno temu Mercedes wyprodukował model Beczka. Taksówkarze zachwyceni. 1M km się przejeżdzało bez zmiany oleju i wszysto działało. Kapitalny remont? Może po 3M km... Dziś idziesz do salonu kupujesz nowego Mercedesa za 0.5MLN PLN i módl się, żebyś dobił do 200tys km. Dlaczego? Bo Mercedes prawie zbankrutował przez model Beczka. Nie patrzę się w statystyki, ale idę o zakład, że w tym czasie to był ten moment, gdzie Niemcy właśnie 35% całego PKB wytwarzali przez konsumpcję, cała reszta to inwestycje. Mercedes tak inwestował, że prawie sam sobie w kolano strzelił z jakością. Trzeba było przestawiać się na model konsumpcyjny. Mamy dużo fabryk, dużo inwestycji. 50 lat na to pracowaliśmy, zkonsumujmy teraz to. Niestety im więcej przechodzimy na tryb konsumpcyjny tym więcej inwestycji wybywa za granicę. Dużo inwestujemy dużo zatrudniamy, coraz większa presja na płacę. Stajemy się coraz mniej efektywni, mniej konkurencyjni, czas na innych - tym razem oni są tani. Kapitał leci gdzie indziej, my konsumujemy zabijając pracowników i klasę średnią (choć na początku tego procesu klasa średnia jest bardzo mocno obecna w gospodarce i odpowiada za sporą część tej konsumpcji). Ci co wzbogacili się na cyklu inwestycyjnym są coraz bogatsi cała reszta coraz biedniejsza. Konsumpcja jest INFLACJOGENNA.
Polska - od kilku lat jesteśmy już po stronie konsumpcyjnej. Coraz mniej inwestycji będzie cykl zwijania Polski się rozpoczął. Coraz mniej będziemy słyszeć o NOWYCH Polakach którzy są milionerami/miliarderami.
2. Inwestycje - trochę odwrotność konsumpcji. Załóżmy, że nasz kraj to Wenezuela i powiedzmy, że jakoś uporaliśmy się z kryzysem. 80% ludzi po hiperinflacji to biedota. Poziom życia spadł o 75% ludzie za miskę ryżu będą pracować 16h na dobę. Pomijam kwestie stabilności prawa itp - to inna sprawa. Załóżmy, że mam 30% stopy procentowe, zbankrutowaliśmy i IMF (International Monetary Fund) przyszedł podać nam pomocną dłoń w postaci wymuszenia prywatyzacji wszystkiego co mamy i oddania w ręce korporacji w zamian za 5MLD$ injekcji w gospodarkę. IMF bierze nas pod strzechy i się zaczyna. Konsumować nie mamy czego. 30% stopy zabijają konsumpcję skutecznie, ale pan X jako właściciel korporacji XYZ stwierdził po konsultacji z IMFem, że weźmie te rafinerie za darmo i będzie inwestował w fabryki, bo będzie płacił 5$ za miesiąc, więc duży zysk będzie miał na produktach. Zaczyna się przenoszenie fabryk do Wenezueli. Inwestycje pikują, PKB rośnie jak szalone. Ludzie pracują za 5$/miesiąc, za 2 lata dostaną 10$/miesiąc - cóż tyle kasy to przecież konsumpcja zacznie powoli ruszać. Papier toaletowy - do tej pory towar niedostępny, zaczyna nas stać przy 10$ pensji. Itp itd... Dochodzimy po 50 latach do pensji 1000$ i kupno na kredyt aut, lodówek itp. Kraj staje się nieopłacalny i konsumpcja bierze górę, korporacje szukają tańszej siły roboczej... INWESTYCJE SĄ DEFLACJOGENNE Z PÓŹNIEJSZĄ TENDENCJĄ DO INFLACJOGENNOŚCI.
Polska - tu jak wiecie inwestycji nie ma. Inwestorzy boją się rządu, ale ja uważam, że to raptem 50% prawdy. Zaczynamy być za drodzy na inwestycje, choć Polak jest bardzo cenionym pracownikiem w świecie.
3. Wydatki rządowe - generalnie żeby wydać trzeba mieć. Rząd ma jakąś kasę z naszych podatków. Jutro stwierdza - zatrudniamy 1M ludzi i remontujemy wszystkie mosty (tzw. wydatki infrastrukturalne). Pomysł nie jest głupi pod warunkiem, że rząd ma więcej niż wydaje, ale to rzadkość. W 90% robi to na kreskę i kredyt podwyższając dług publiczny (który im większy tym może spowodować szybszą hiperinflację w skrajnych sytuacjach) Załóżmy, że rząd ma nadwyżkę budżetową. Dużo VATu spłynęło, więc remontuje mosty. Te 1M ludzi trzeba opłacić, a więc praktycznie wydatki rządowe to odpowiednik konsumpcji. Przerzucanie tego co podatnicy wpłacili do rąk ludzi ale przy okazji mamy nowe mosty. Wydatki rządowe to praktycznie konsumpcja. WYDATKI RZĄDOWE SĄ W 90% INFLACJOGENNE (pieniądze trafiają do rodzimych przedsiębiorców)
Polska - tu praktycznie 500+ załatwia nam trochę transfer z wydatków rządowych czysto w konsumpcję.
4. Eksport netto - zastanawiacie się czemu RPP krzyczy o obniżkach stóp procentowych? Jeżeli nasza waluta się umacnia - czyli np. USDPLN = 3.00 to mamy problem i to spory. Nie mamy w przenośni obcej waluty - przestajemy być konkurencyjni. Eksport netto jest połączony z pkt 2. Inwestycjami. Weźmy znowu przykład Wenezueli. Dlaczego tam jest hiperinflacja? Bo ten kraj nie ma żadnego eksportu. Nie ma dewiz, w związku z tym dlaczego wydrukowana waluta Wenezueli miałaby być warta więcej niż papier toaletowy? USA nałożyły sankcję, kraj za bardzo nie ma jak eksportować tej ropy, a że 80% ludzi żyje na skraju nędzy to każdy woli raczej znaleźć coś do jedzenia niż pracować i wydobywać ropę. W skrócie eksport jest BAAAAAAARDZO WAŻNY. Niestety banki centralne próbują sobie to wymuszać. Ponieważ polska waluta się umocniła to zamiast podwyżki stóp mają być obniżki. O co chodzi? Ano o to, że jak obniżą, to kurs USDPLN podskoczy do góry i teraz jak coś sprzedawałem za 1000$ i miałem 3000zł to teraz za te same 1000$ będę mieć 4000zł. Nie wnikam w szczegóły dlaczego tak jest - to temat na osobny wpis.
Niestety złem jest to że zbyt niskie stopy doprowadzają do erozji oszczędności i durnego zadłużania się klasy średniej i niższej bez kontroli. I tak najbardziej na tym zyskają firmy, ale chyba już wszystkie banki centralne grają w grę : mi się umacnia tnę stopy aż doszliśmy do ZERA i już nie wiadomo co dalej, żeby grać w tą grę (wojny walutowe). No dobra a dlaczego import jest zły? Import jest dobry dla kraju który ma walutę rezerwową. Dzięki temu nic nie musi eksportować a może wszystko importować, bo może drukować kasę która jest warta coś (do pewnego momentu gdy to się skończy)... Czy Wenezuela może? No nie może. Potrzebuje eksportu i dewiz, aby sparować kurs jej waluty z jej gospodarką, albo może iść pożyczyć w formie obligacji. Tylko kto by chciał? Czy USA może? No może, bo ich USD jest walutą rezerwową mają ponad 700MLD$ wydatków na zbrojenia i jak się komuś to nie podoba to wpadają z F35 i 5 lotniskowcami i zrównują kraj z ziemią.
Waluta rezerwowa jest zawsze powiązana z siłą militarną danego kraju
Aż do momentu gdy przez to, że inny kraj ma kolosalny eksport netto i pomału zacznie budować swoją militarną potęgę zagrażając potędze militarnej kraju z walutą rezerwową ... (Chiny?)
Polska - tu eksport netto spada, bo USDPLN się umacnia. Jak tak dalej pójdzie to RPP obniży stopy na 0%, aby wesprzeć eksport (zastanawialiście się dlaczego zawsze inne kraje podążają za USA i wszystko co się tam wydarzy w Polsce przychodzi wiele lat później? Tak tak, bo to USA posiadając walutę rezerwową obniżyła pierwsza stopy do 0% niszcząc klasę średnią. Po jakimś czasie kraje Emerging Markets robią to samo). Rząd będzie robił wszystko aby się utrzymać przy władzy więc potrzebuje ogromnej ilości eksportu, chętnie wdrażając inflację przez zwiększenie kredytu, obniżenie stóp procentowych i obiecanki głownie dla klasy średniej i niższej.
Pytanie zatem za 100pkt :
Dlaczego kraj chce mieć słabą walutę?
Bo chce zwiększać kolosalnie eksport. Gdy słabnie waluta to jest objaw zazwyczaj przegrzania konsumpcji i objaw wyeliminowania klasy średniej i niższej. Banki Centralne wydłużają ten moment przez cięcia stóp, ale jesteśmy już przy murze. Jeden z głównych objawów eliminacji klasy średniej to drastyczny spadek produktywności
Produktywność w USA (tu już nie ma klasy średniej)
Czy niskie stopy procentowe to rozwiązanie?
Nie. Jest taka zasada w fizyce. Energia dąży do zera. Jeżeli ja jako właściciel firmy mogę, albo zacząć płacić pracownikom i zwiększać produktywność, wykazując się ciężką pracą (TRUDNE), a mogę wziąć kredyt na 0%, coś kupić, coś sprzedać, a nóż się uda. Zawsze mam QE i ktoś kupi moje obligacje, a erozja oszczędności ludzi zmusi ich do kupowania moich obligacji bo mają 0.2% na lokacie a 3% inflacji. Zwolnie ludzi, skupię trochę akcji, kurs wzrośnie ja zarobie 100%,
firma na końcu upadnie, ale ja będę mega bogaty
Niskie stopy procentowe = pokolenie singli
Zgodnie z zasadą energii, która dąży do ja najniższego stanu energetycznego tak niestety jest. Zastanawialiście się czemu mamy pokolenie singli? Czy 50 lat temu były karty kredytowe? Czy każdego było stać na mieszkanie 100m2? Znowu dzięki niskim stopom pokolenie 20-30 latków wyszło z założenia, że po co ciężko pracować aby mieć rodzinę, jeżeli łatwiej jest zrobić substytut w postaci kupna auta na kredyt? To łatwiejsze przecież. Kiedyś przy stopach 20% na auto trzeba było pracować z bliską osobą aby zaspokoić potrzeby konsumpcyjne. Dziś robię to sam. Nie tylko auto, ale i toster, dom i wakacje strzelając fotki na Instagram. Niskie stopy procentowe to erozja nie tylko oszczędności. To erozja poczucia własnej wartości, to erozja wartości rodzinnych. W/g jednego z bardziej znanych psychiatrów w Wielkiej Brytanii - młode pokolenie popełnia samobójstwa bo przyjęło się w szkołach powiedzenie "Jesteś mądry więc głupi". Taaaak to też efekt coraz niższych stóp procentowych. Coraz większa konsumpcja zakłada nam klapki na oczy, popatrzmy kiedy to do Polski przyjdzie.
Dlaczego zatem w ogóle mamy niskie stopy procentowe?
Dlatego, że rządzący chcą za wszelką cenę być u władzy, a 99% to debile, które uważają, że wzięcie kredytu na 30 lat na mieszkanie na które ich nie stać (często to jakieś 100-200m2) jest szczytem marzeń. Znacie to :
albo to :
Ludzie są zbyt głupi, żeby zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich decyzji na więcej niż 2 lata do przodu. Tak się robi transfer bogactwa. Jutro się wywala klasę średnią, zabiera im się wszystko wypowiada umowy kredytowe, zabiera mieszkania, samochody itp. Tak za tą ich głupotę. Daje się najbogatszym i od jutra możesz wynajmować swoje własne mieszkanie.
Zasada inwestycyjna
Inwestuj tam gdzie stopy procentowe są WZGLĘDNIE duże i spadają
Komentarze mile widziane.