Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Wiele osób powołuje się na indeks dolara i jego odwrotne skorelowanie z cenami ropy naftowej. Korelacja jest następująca. Wysoki indeks dolara = niskie ceny ropy, niski indeks dolara = wysokie ceny ropy. Dlaczego tak się dzieje? I czy oby na pewno tak jest.
Pamiętamy, że dolar ma status petro-dolara, a więc ropa naftowa jest rozliczana w dolarach i kropka. Jeżeli chcemy kupić ropę, to musimy sobie pozamieniać nasze lokalne waluty na dolary i potem iść i tą ropę kupić.
Jeżeli ropa jest tania to w tym momencie ludzie rzucają się na zakup ropy i kraj zaczyna się rozwijać, tanieją koszta transporu i logistyki i zaczynają tanieć ceny, a więc pojawia się deflacja i przez wzrost gospodarczy waluta danego kraju zaczyna się umacniać, stopy procentowe idą w dół, ale wzrost gospodarczy nadrabia spadki wartości waluty przez cięcie stóp procentowych. Sporym składnikiem inflacji jest ropa. O ile dobrze pamietam coś koło 20% koszyka CPI to wzrost/spadek ceny ropy, co rozumie się samo przez się.
Teraz pytanie czy np. dla takiej Rosji (2giego eksportera ropy na świecie) cena ropy 100$ to dużo czy mało?
Na pewno wszyscy wiedzą, że w Rosji jest Rubel. Rynki finansowe wiedzą, że Rosja ma spore dochody z ropy i cieszy się z wysokiego kursu ropy. Spore dochody z ropy to też drogi Rubel, dlatego w Rosji przy cenach 100$ cena paliwa może być niższa niż wtedy gdy ropa jest po 40$.
W 2014r przed krachem na ropie gdy łupki, a cena ropy notowała 100$/baryłkę włączyły się do akcji cena 1L benzyny w Rosji w przeliczeniu na dolary = 1$, w 2016, gdy kurs ropy notował dołek na poziomie 26$ cena 1L paliwa w przeliczeniu na dolary = 0.45$.
Kurs rubla przy cenach ropy 100$ w 2014 roku USD/RUB = 35
Kurs rubla przy cenach ropy 26$ w 2016 roku USD/RUB = 85
Pamiętam śledziłem ten moment i wtedy w ramach zabawy kupiłem spory pakiet TFI : QUERCUS Rosja – praktycznie trafiłem w dołek i jak odbiło to ani się zorientowałem a byłem już +50%, bo tam jeszcze hedge’a na walucie mieli. Wyliczmy zatem ceny paliwa :
2014 = 1$*35 = 35RUB
2016 = 0.45$*85 = 38,25RUB
Cóż ropa od skrajności w skrajność spadła o prawie 75%, a cena paliwa w Rosji wzrosła raptem o 10%. Rosja może też nie jest dobrym przykładem, bo ma ledwie 17% długu do PKB. Wiele krajów rozwijających się bierze obligacje rządowe denominowane w USD, jak ceny ropy są wysokie to jest super, jak ceny ropy spadają to jest bardzo źle, bo nie ma kto tego spłacać i tym bardziej z czego, a póki ceny ropy są wysokie (bo przecież zawsze takie będą) to można się zadłużać pod korek.
No dobra, ale czemu o tym mówie? Ano dlatego, że cena ropy naftowej tak naprawde uderza przede wszystkim w USA i kraje które mają sporo długu denominowanego w USD. Rynek sam szybko ustala czyja waluta leci wywołując ogromną inflację, a czyja zachowuje się tak jak Rosji. Pomimo tego, że Rosja straciła bardzo mocno na cenach ropy, głównie przez spadki nadwyżek handlowych
to jednak praktycznie nic jej się nie stało. Cóż ropa spadła o 75% a Rosji bilans handlowy spadł z 20MLD$ na 5MLD$ a więc dokładnie o 75%, który już odbił do 10MLD$ bo ropa odbiła z 26$ na 55$
Cena paliwa to jednak nie jedyna składowa inflacji. Jeżeli taki kraj jak Rosja prawie nic nie wytwarza i wszystko importuje, a importuje się głównie w dolarze i EURO. Paliwo paliwem, ale co z tego jak sam kraj nic nie wytwarza. Każdy może sobie pojeździć autem dookoła Kremla, ale to nie o to w tym chodzi. iPhone który kosztuje tak czy siak 1000$ nagle z 35000RUB (w 2014r) staje się 85000RUB (w 2016r). Tak czy siak inflacja się zaczyna mocno pojawiać, ale przy 17% długu do PKB bank centralny szybko opanowuje sytuacje :
Stopy procentowe pikują, bo Rosja może sobie na to pozwolić. Putin oszczędza, bo wie, że taka sytuacja może mieć miejsce i stać go na wysokie stopy procentowe. Kraj ledwie co notuje ujemne PKB, chwilowe -2% i wraca do zera. Tak właśnie zachowuje się kraj bez długu z gigantycznymi pokładami złota i rezerw walutowych a na dodatek ludność Rosji jest w niebowzięta, że ma kartofle.
Gdyby Rosja miała dług w USD i socjalizm, to kurs USD/RUB mógł nie zatrzymać się na tych 85, ale np. dobić do 170 albo i 1700 (przy braku rezerw i braku możliwości podniesienia stóp procentowych ze względu na dług) (albo podzielić na 2 gdyby propaganda w USA tak nie demonizowała Rosji w zasadzie za nic), a wtedy byłaby niezła zabawa. Taki przykład mieliśmy w Wenezueli tam z 1000 bolivarów za dolara teraz to z 20000 jest, a że waluty nie ma to na czarnym rynku trzeba wymieniać i taczką wieźć pewnie z 10x tyle, aby dostać 1$. Wenezuela tak jak Rosja żyje z eksportu ropy a więc co się stało, że tam się zesrało, a Rosja prawie przeszła nietknięta przez spadki cen ropy? Po pierwsze rynki wiedziały, że :
a) Rosja nie ma długu w USD
b) Rosja nie ma prawie w ogóle zadłużenia publicznego
c) Rosja to nie socjalizm (co najwyżej zamordyzm)
d) Rosja ma zasoby złota i rezerwy spore, które Wenezuela przejadła na rozdawnictwo
Putin jaki jest taki jest, ale ja tego człowieka bardzo cenie. Jest sprytny i ma łeb na karku. O ile wiadomo, że władzy oddać nie chce i pewnie kradnie na lewo i prawo to nie rozwala kasy na lewo i prawo bo nie musi. Da kartofle i będzie miał i tak 80% poparcia. Polecam obejrzeć wywiad z Putinem i Oliverem Stonem. Raptem 4 odcinki, ale mam go cały czas w pamięci - takie Putin na mnie wrażenie zrobił.
Może trochę bez ładu i składu przeszliśmy od statusu petro-dolara do 2ch skrajnie zarządzanych krajów, żyjących z eksportu ropy, z których jeden się wyłożył a drugiemu nic się nie stało – to pokazuje, że ceny ropy wcale nie oznaczają równoznaczego załamania każdego z krajów zajmującego się eksportem ropy i tu dochodzimy do sedna sprawy.
Coraz częściej słyszę o powoływaniu się na indeks dolara i odwrotną korelację z cenami ropy. To działało do czasu. Do czasu magicznego krachu w 2014 roku na ropie. Wszyscy nadal mają zafixowane w głowie, że jak od 50 lat indeks dolara spadał to ropa rosła i vice versa. No cóż okazuje się to gówno prawda, a przynajmniej do czasu.
Ludzie zapomnieli o tym, że nagle USA zachciało się wywołać mega inflację poprzez wygenerowanie „powrotu” dolarów do samego USA przez sprzedaż własnej ropy z łupków. Właśnie w 2014 roku gdy ropa robiła BUM, ilość odwiertów łupkowych rosła prawie w nieskończoność :
Sektor łupkowy ogólnie jest bankrutem, a szczyt wydobycia ropy przypada na kryzys paliwowy z lat 70tych. Od tego czasu coraz mniej ropy odkrywamy, a nasze przekonanie, że ropa jest była i będzie zawsze czasem mnie zadziwia.
Wygląda na to, że łupki to taki "return to normal" jeżeli chodzi o wydobycie ropy :
Oczywiście USA twierdzą, że to ich niezależność energetyczna i może jest w tym odrobina racji, ale ze strony FEDu i jego zaangażowania w gwarancje wygląda to na plan B powrotu tsunami dolarów z powrotem do USA celem wywołania sporej inflacji. Jak patrzę się na indeks dolara i kurs ropy to mam nieodparte wrażenie, ze w związku z tym, że USA jest już 3cim eksporterem ropy na świecie (w 2016 był 14stym), indeks dolara zaczyna podążać zupełnie odwrotnie niż wszystkim się wydaje, a zatem :
Indeks dolara w dół – cena ropy w dół
Indeks dolara w górę – cena ropy w górę
Zaznaczyłem pewne okresy. W 2014/2015 mieliśmy "Shail oil crash" - czyli krach ceny ropy z powodów łupkowych :
Oczywiście póki co eksport ropy przez USA dopiero się zaczyna. Techologie łupkowe idą na przód, z wertykalnych mamy horyzontalne, ale nadal najwięksi eksporterzy są pod kreską, a ludzi do pracy brak pomimo 80k$ pensji rocznie. Największym oszustwem sektora jest pokazywanie tzw. „break even” point na sektorze łupkowym na poziomie 30$. Oznacza to tyle, że niby wtedy sektor zarabia. Fakt zarabia, ale nikt nie mówi, że wydatki kapitałowe na nowe odwierty które muszą być ponoszone co 2-3 lata są tak ogromne, że patrząc w bilanse największych producentów łupkowych ich Free Cash Flow jest mega negatywny.
Póki co indeks obligacji śmieciowych HYG/JNK trzyma się nieźle, ale jak się załamie to od razu powiem, że łupki polecą pierwsze do bankructwa a indeks dolara z powrotem się odwróci co do korelacji z cenami ropy, ale póki co bailando trwa. FED gwarantował obligacje łupków a Goldman Sachs pożyczał. Zabawa trwa, karawana jedzie daleje, a pomysł FEDu wydaje się rewelacyjny. Skoro nie można wywołać inflacji generując masakryczną podaż pieniądza, choć każdy wie, że inflacja bierze się z podaży pieniądza (money supply) i szybkości cyrkulacji (velocity of money), to póki co dziwnym trafem FED zwiększa podaż (tylko to może zrobić), ale velocity of money maleje, co trzyma oficjalnie inflacje w ryzach. FED wpadł zatem na bardziej sztański plan. Skoro nie możemy wywołać inflacji podażą pieniądza to ściągnijmy je do siebie eksportując ropę i gwarantując finansowanie nierentownym łupkom za wszelaką cenę, co kompletnie przeczy pojęciu petro-dolar. W petro-dolarze chodzi wyprowadzanie dolara na zewnątrz za pomocą ropy a nie do cholery ściągania go do siebie!
Właśnie wtedy indeks dolara odkorelował się z odwrotnością cen ropy.
Tak to ten moment właśnie. Od teraz dolar zaczyna zyskiwać gdy ceny ropy rosną i chyba wszyscy zapominają o tym. Tak będzie do momentu łupki będą funkcjonować. Dodatkowo aby przeciwdziałać takiemu obrotowi sprawy Chiny chcą sobie kupować ropę za Yuana i zachwiać petro-dolarem... Do tego długa droga i póki co rynek tego nawet nie ... zauważa. Prędzej zaliczą Chiny krach jak w 2008 roku USA na nieruchomościach i bańce kredytowej niż Yuan stanie się nową walutą rezerwową.
Pamiętamy, że dolar ma status petro-dolara, a więc ropa naftowa jest rozliczana w dolarach i kropka. Jeżeli chcemy kupić ropę, to musimy sobie pozamieniać nasze lokalne waluty na dolary i potem iść i tą ropę kupić.
Jeżeli ropa jest tania to w tym momencie ludzie rzucają się na zakup ropy i kraj zaczyna się rozwijać, tanieją koszta transporu i logistyki i zaczynają tanieć ceny, a więc pojawia się deflacja i przez wzrost gospodarczy waluta danego kraju zaczyna się umacniać, stopy procentowe idą w dół, ale wzrost gospodarczy nadrabia spadki wartości waluty przez cięcie stóp procentowych. Sporym składnikiem inflacji jest ropa. O ile dobrze pamietam coś koło 20% koszyka CPI to wzrost/spadek ceny ropy, co rozumie się samo przez się.
Teraz pytanie czy np. dla takiej Rosji (2giego eksportera ropy na świecie) cena ropy 100$ to dużo czy mało?
Na pewno wszyscy wiedzą, że w Rosji jest Rubel. Rynki finansowe wiedzą, że Rosja ma spore dochody z ropy i cieszy się z wysokiego kursu ropy. Spore dochody z ropy to też drogi Rubel, dlatego w Rosji przy cenach 100$ cena paliwa może być niższa niż wtedy gdy ropa jest po 40$.
W 2014r przed krachem na ropie gdy łupki, a cena ropy notowała 100$/baryłkę włączyły się do akcji cena 1L benzyny w Rosji w przeliczeniu na dolary = 1$, w 2016, gdy kurs ropy notował dołek na poziomie 26$ cena 1L paliwa w przeliczeniu na dolary = 0.45$.
Kurs rubla przy cenach ropy 100$ w 2014 roku USD/RUB = 35
Kurs rubla przy cenach ropy 26$ w 2016 roku USD/RUB = 85
Pamiętam śledziłem ten moment i wtedy w ramach zabawy kupiłem spory pakiet TFI : QUERCUS Rosja – praktycznie trafiłem w dołek i jak odbiło to ani się zorientowałem a byłem już +50%, bo tam jeszcze hedge’a na walucie mieli. Wyliczmy zatem ceny paliwa :
2014 = 1$*35 = 35RUB
2016 = 0.45$*85 = 38,25RUB
Cóż ropa od skrajności w skrajność spadła o prawie 75%, a cena paliwa w Rosji wzrosła raptem o 10%. Rosja może też nie jest dobrym przykładem, bo ma ledwie 17% długu do PKB. Wiele krajów rozwijających się bierze obligacje rządowe denominowane w USD, jak ceny ropy są wysokie to jest super, jak ceny ropy spadają to jest bardzo źle, bo nie ma kto tego spłacać i tym bardziej z czego, a póki ceny ropy są wysokie (bo przecież zawsze takie będą) to można się zadłużać pod korek.
No dobra, ale czemu o tym mówie? Ano dlatego, że cena ropy naftowej tak naprawde uderza przede wszystkim w USA i kraje które mają sporo długu denominowanego w USD. Rynek sam szybko ustala czyja waluta leci wywołując ogromną inflację, a czyja zachowuje się tak jak Rosji. Pomimo tego, że Rosja straciła bardzo mocno na cenach ropy, głównie przez spadki nadwyżek handlowych
to jednak praktycznie nic jej się nie stało. Cóż ropa spadła o 75% a Rosji bilans handlowy spadł z 20MLD$ na 5MLD$ a więc dokładnie o 75%, który już odbił do 10MLD$ bo ropa odbiła z 26$ na 55$
Cena paliwa to jednak nie jedyna składowa inflacji. Jeżeli taki kraj jak Rosja prawie nic nie wytwarza i wszystko importuje, a importuje się głównie w dolarze i EURO. Paliwo paliwem, ale co z tego jak sam kraj nic nie wytwarza. Każdy może sobie pojeździć autem dookoła Kremla, ale to nie o to w tym chodzi. iPhone który kosztuje tak czy siak 1000$ nagle z 35000RUB (w 2014r) staje się 85000RUB (w 2016r). Tak czy siak inflacja się zaczyna mocno pojawiać, ale przy 17% długu do PKB bank centralny szybko opanowuje sytuacje :
Stopy procentowe pikują, bo Rosja może sobie na to pozwolić. Putin oszczędza, bo wie, że taka sytuacja może mieć miejsce i stać go na wysokie stopy procentowe. Kraj ledwie co notuje ujemne PKB, chwilowe -2% i wraca do zera. Tak właśnie zachowuje się kraj bez długu z gigantycznymi pokładami złota i rezerw walutowych a na dodatek ludność Rosji jest w niebowzięta, że ma kartofle.
Gdyby Rosja miała dług w USD i socjalizm, to kurs USD/RUB mógł nie zatrzymać się na tych 85, ale np. dobić do 170 albo i 1700 (przy braku rezerw i braku możliwości podniesienia stóp procentowych ze względu na dług) (albo podzielić na 2 gdyby propaganda w USA tak nie demonizowała Rosji w zasadzie za nic), a wtedy byłaby niezła zabawa. Taki przykład mieliśmy w Wenezueli tam z 1000 bolivarów za dolara teraz to z 20000 jest, a że waluty nie ma to na czarnym rynku trzeba wymieniać i taczką wieźć pewnie z 10x tyle, aby dostać 1$. Wenezuela tak jak Rosja żyje z eksportu ropy a więc co się stało, że tam się zesrało, a Rosja prawie przeszła nietknięta przez spadki cen ropy? Po pierwsze rynki wiedziały, że :
a) Rosja nie ma długu w USD
b) Rosja nie ma prawie w ogóle zadłużenia publicznego
c) Rosja to nie socjalizm (co najwyżej zamordyzm)
d) Rosja ma zasoby złota i rezerwy spore, które Wenezuela przejadła na rozdawnictwo
Putin jaki jest taki jest, ale ja tego człowieka bardzo cenie. Jest sprytny i ma łeb na karku. O ile wiadomo, że władzy oddać nie chce i pewnie kradnie na lewo i prawo to nie rozwala kasy na lewo i prawo bo nie musi. Da kartofle i będzie miał i tak 80% poparcia. Polecam obejrzeć wywiad z Putinem i Oliverem Stonem. Raptem 4 odcinki, ale mam go cały czas w pamięci - takie Putin na mnie wrażenie zrobił.
Może trochę bez ładu i składu przeszliśmy od statusu petro-dolara do 2ch skrajnie zarządzanych krajów, żyjących z eksportu ropy, z których jeden się wyłożył a drugiemu nic się nie stało – to pokazuje, że ceny ropy wcale nie oznaczają równoznaczego załamania każdego z krajów zajmującego się eksportem ropy i tu dochodzimy do sedna sprawy.
Coraz częściej słyszę o powoływaniu się na indeks dolara i odwrotną korelację z cenami ropy. To działało do czasu. Do czasu magicznego krachu w 2014 roku na ropie. Wszyscy nadal mają zafixowane w głowie, że jak od 50 lat indeks dolara spadał to ropa rosła i vice versa. No cóż okazuje się to gówno prawda, a przynajmniej do czasu.
Ludzie zapomnieli o tym, że nagle USA zachciało się wywołać mega inflację poprzez wygenerowanie „powrotu” dolarów do samego USA przez sprzedaż własnej ropy z łupków. Właśnie w 2014 roku gdy ropa robiła BUM, ilość odwiertów łupkowych rosła prawie w nieskończoność :
Sektor łupkowy ogólnie jest bankrutem, a szczyt wydobycia ropy przypada na kryzys paliwowy z lat 70tych. Od tego czasu coraz mniej ropy odkrywamy, a nasze przekonanie, że ropa jest była i będzie zawsze czasem mnie zadziwia.
Wygląda na to, że łupki to taki "return to normal" jeżeli chodzi o wydobycie ropy :
Oczywiście USA twierdzą, że to ich niezależność energetyczna i może jest w tym odrobina racji, ale ze strony FEDu i jego zaangażowania w gwarancje wygląda to na plan B powrotu tsunami dolarów z powrotem do USA celem wywołania sporej inflacji. Jak patrzę się na indeks dolara i kurs ropy to mam nieodparte wrażenie, ze w związku z tym, że USA jest już 3cim eksporterem ropy na świecie (w 2016 był 14stym), indeks dolara zaczyna podążać zupełnie odwrotnie niż wszystkim się wydaje, a zatem :
Indeks dolara w dół – cena ropy w dół
Indeks dolara w górę – cena ropy w górę
Zaznaczyłem pewne okresy. W 2014/2015 mieliśmy "Shail oil crash" - czyli krach ceny ropy z powodów łupkowych :
Oczywiście póki co eksport ropy przez USA dopiero się zaczyna. Techologie łupkowe idą na przód, z wertykalnych mamy horyzontalne, ale nadal najwięksi eksporterzy są pod kreską, a ludzi do pracy brak pomimo 80k$ pensji rocznie. Największym oszustwem sektora jest pokazywanie tzw. „break even” point na sektorze łupkowym na poziomie 30$. Oznacza to tyle, że niby wtedy sektor zarabia. Fakt zarabia, ale nikt nie mówi, że wydatki kapitałowe na nowe odwierty które muszą być ponoszone co 2-3 lata są tak ogromne, że patrząc w bilanse największych producentów łupkowych ich Free Cash Flow jest mega negatywny.
Póki co indeks obligacji śmieciowych HYG/JNK trzyma się nieźle, ale jak się załamie to od razu powiem, że łupki polecą pierwsze do bankructwa a indeks dolara z powrotem się odwróci co do korelacji z cenami ropy, ale póki co bailando trwa. FED gwarantował obligacje łupków a Goldman Sachs pożyczał. Zabawa trwa, karawana jedzie daleje, a pomysł FEDu wydaje się rewelacyjny. Skoro nie można wywołać inflacji generując masakryczną podaż pieniądza, choć każdy wie, że inflacja bierze się z podaży pieniądza (money supply) i szybkości cyrkulacji (velocity of money), to póki co dziwnym trafem FED zwiększa podaż (tylko to może zrobić), ale velocity of money maleje, co trzyma oficjalnie inflacje w ryzach. FED wpadł zatem na bardziej sztański plan. Skoro nie możemy wywołać inflacji podażą pieniądza to ściągnijmy je do siebie eksportując ropę i gwarantując finansowanie nierentownym łupkom za wszelaką cenę, co kompletnie przeczy pojęciu petro-dolar. W petro-dolarze chodzi wyprowadzanie dolara na zewnątrz za pomocą ropy a nie do cholery ściągania go do siebie!
Właśnie wtedy indeks dolara odkorelował się z odwrotnością cen ropy.
Tak to ten moment właśnie. Od teraz dolar zaczyna zyskiwać gdy ceny ropy rosną i chyba wszyscy zapominają o tym. Tak będzie do momentu łupki będą funkcjonować. Dodatkowo aby przeciwdziałać takiemu obrotowi sprawy Chiny chcą sobie kupować ropę za Yuana i zachwiać petro-dolarem... Do tego długa droga i póki co rynek tego nawet nie ... zauważa. Prędzej zaliczą Chiny krach jak w 2008 roku USA na nieruchomościach i bańce kredytowej niż Yuan stanie się nową walutą rezerwową.
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Niedługo już w ogóle nie będzie czegoś takiego jak petrodolar, tylko moim zdaniem to właśnie Chiny odegrają w tym procesie kluczową rolę. Zobacz ilu krajom zależy na tym, aby obejść dolara w handlu i to nie tylko zresztą w handlu ropą. Tu będzie cała kolejka chętnych do zmiany status quo: od Rosji, przez Iran i inne szyickie kraje, po Wenezuelę i w końcu Chiny. Dorzuć do tego państwa, które z przyjemnością obejdą inne sankcje, czyli Kuba, Libia, Liban, Irak, Pakistan, Białoruś, Kongo, Syria, Jemen, Zimbabwe i na kogo tam USA ponakładało ograniczenia. Takim molochom jak Brazylia czy Indie też będzie bliżej do Chin niż do USA. Już zresztą jest.
Wprowadzenie możliwości kupienia ropy za yuany i potem możliwości wymienienia tych yuanów na złoto także wyceniane w yuanach to błyskotliwe zagranie w tym kontekście, bo chętni na pewno się znajdą. W końcu rozwiała się tajemnica po co Chiny tyle złota wydobywały i importowały przez ostatnie lata. Kraje eksportujące ropę o wiele bardziej będą chciały sprzedać ropę za yuany i wymienić te yuany na złoto niż sprzedać ropę za dolary i... no właśnie, i co? Kupić za te dolary amerykańskie obligacje rządowe, tak jak do tej pory? Już nie mówiąc nawet o dodatkowych korzyściach z ominięcia systemu SWIFT, czyli z ominięcia terytorium USA jako drogi transferowej dla transakcji dolarowych, które w każdej chwili ktoś może zablokować, "bo sankcje".
W ogóle USA moim zdaniem tracą na znaczeniu. W latach siedemdziesiątych petrodolar zaczął się od tego, że USA dogadała się z Arabią Saudyjską na zasadzie: ropa za broń. Dzisiaj takie same deale robi Rosja z Chinami, Rosja z Iranem, Rosja z Indiami oraz Chiny z całym światem: od Azji Mniejszej, przez Europę Wschodnią, po Afrykę i Amerykę Południową. Ropa w yuanach to będzie niesamowity lewar dla Chińczyków i potworny cios dla USA. Niech tylko pierwsze kraje (poza Wenezuelą i Rosją) zobowiążą się do rozliczeń poza dolarem, to potem nastąpi już efekt domina.
Mówisz, że prędzej Chiny zaliczą krach, taki jak USA w 2008 roku. Nie zgadzam się, a nie zgadzam się z tego prostego powodu, że Chiny to nie jest gospodarka wolnorynkowa. Tam nie ma samowolki takiej jak w USA. Xi i partia mają narzędzia, za to nie mają skrupułów, żeby złapać za mordę i banki i deweloperów i spekulantów na rynku nieruchomości. Gospodarka sterowana ręcznie zawsze ma większe szanse, żeby wyjść cało z opresji niż taka puszczona w samopas. Poza tym w Chinach na nieruchomościach nie ma aż takiego zalewarowania jak to było w USA, gdzie na jedną nieruchomość brałeś drugą nieruchomość, której hipoteka była włożona w obligacje, które były włożone w paczki obligacji, które były włożone w CDO, z których znowu budowano dalsze paczki CDO do kwadratu, przed niewypłacalnością których zabezpieczano się tworząc CDS-y (bez pokrycia w gotówce zresztą)... To była jakaś potworna Wieża Babel, która jak runęła, to posypała się na cały świat. Chińska konstrukcja kredytowa i nieruchomościowa nie jest aż tak misterna i aż tak wielowarstwowa, więc jej oddziaływanie jest o wiele mniejsze, dlatego skala ewentualnego kraszku będzie nieporównywalnie mniejsza.
Ale moim zdaniem do żadnego kraszku nie dojdzie. Xi ogłosił 2018 rok rokiem sprzątania na rynku kredytowym i na rynku nieruchomości, a więc skoro partia głośno mówi i publicznie przyznaje, że sama rozpoznała problem, to teraz nie ma już innego wyboru jak ten problem rozwiązać i trochę na rynku posprzątać.
Wprowadzenie możliwości kupienia ropy za yuany i potem możliwości wymienienia tych yuanów na złoto także wyceniane w yuanach to błyskotliwe zagranie w tym kontekście, bo chętni na pewno się znajdą. W końcu rozwiała się tajemnica po co Chiny tyle złota wydobywały i importowały przez ostatnie lata. Kraje eksportujące ropę o wiele bardziej będą chciały sprzedać ropę za yuany i wymienić te yuany na złoto niż sprzedać ropę za dolary i... no właśnie, i co? Kupić za te dolary amerykańskie obligacje rządowe, tak jak do tej pory? Już nie mówiąc nawet o dodatkowych korzyściach z ominięcia systemu SWIFT, czyli z ominięcia terytorium USA jako drogi transferowej dla transakcji dolarowych, które w każdej chwili ktoś może zablokować, "bo sankcje".
W ogóle USA moim zdaniem tracą na znaczeniu. W latach siedemdziesiątych petrodolar zaczął się od tego, że USA dogadała się z Arabią Saudyjską na zasadzie: ropa za broń. Dzisiaj takie same deale robi Rosja z Chinami, Rosja z Iranem, Rosja z Indiami oraz Chiny z całym światem: od Azji Mniejszej, przez Europę Wschodnią, po Afrykę i Amerykę Południową. Ropa w yuanach to będzie niesamowity lewar dla Chińczyków i potworny cios dla USA. Niech tylko pierwsze kraje (poza Wenezuelą i Rosją) zobowiążą się do rozliczeń poza dolarem, to potem nastąpi już efekt domina.
Mówisz, że prędzej Chiny zaliczą krach, taki jak USA w 2008 roku. Nie zgadzam się, a nie zgadzam się z tego prostego powodu, że Chiny to nie jest gospodarka wolnorynkowa. Tam nie ma samowolki takiej jak w USA. Xi i partia mają narzędzia, za to nie mają skrupułów, żeby złapać za mordę i banki i deweloperów i spekulantów na rynku nieruchomości. Gospodarka sterowana ręcznie zawsze ma większe szanse, żeby wyjść cało z opresji niż taka puszczona w samopas. Poza tym w Chinach na nieruchomościach nie ma aż takiego zalewarowania jak to było w USA, gdzie na jedną nieruchomość brałeś drugą nieruchomość, której hipoteka była włożona w obligacje, które były włożone w paczki obligacji, które były włożone w CDO, z których znowu budowano dalsze paczki CDO do kwadratu, przed niewypłacalnością których zabezpieczano się tworząc CDS-y (bez pokrycia w gotówce zresztą)... To była jakaś potworna Wieża Babel, która jak runęła, to posypała się na cały świat. Chińska konstrukcja kredytowa i nieruchomościowa nie jest aż tak misterna i aż tak wielowarstwowa, więc jej oddziaływanie jest o wiele mniejsze, dlatego skala ewentualnego kraszku będzie nieporównywalnie mniejsza.
Ale moim zdaniem do żadnego kraszku nie dojdzie. Xi ogłosił 2018 rok rokiem sprzątania na rynku kredytowym i na rynku nieruchomości, a więc skoro partia głośno mówi i publicznie przyznaje, że sama rozpoznała problem, to teraz nie ma już innego wyboru jak ten problem rozwiązać i trochę na rynku posprzątać.
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Podzielam Twój punkt widzenia w 95% :)
Mam wrażenie, że USA są kompletnie bezradne by ten proces zahamować, wiadomo nie potrwa to 1 roku ani 2ch, raczej najbliższe 10-20 lat. Normalnie by najechali kraj, ale przy Chinach to niemożliwe.
Gospodarka może faktycznie w Chinach wolnorynkowa nie jest w 100% (tam nawet na czerwono są wzrosty a na zielono spadki :) ), ale w 2015 roku cośtam jednak pękło i władze Chińskie nie mogły zrobić nic aby temu zapobiec, choć starały się bardzo : od zabranania gry na krótko, po zakaz sprzedaży akcji przez duże fundusze - i jakoś mało to pomogło.
Coraz gorzej wygląda sytuacji obligacji chińskich, a dług/PKB coraz większy i wszystko na kreske a efektów nie ma (takich jakby chcieli).
Co do konstrukcji kredytowej i nieruchomościowej to w/g mnie prawda jest taka - że nikt nie wie dokładnie o co tam tak naprawdę chodzi. Rząd Chiński ukrywa wiele rzeczy i jawnie manipuluje statystykami o czym wszyscy wiedzą. Generalnie jak czegoś pokazują mało to pewnie mają tego w rzeczywistości x2-x20, a jak pokazują czegoś za dużo to pewnie trzeba to podzielić przez 2 i wyciągnąć pierwiastek.
Giełda Chińska ma się nijak do kapitalizacji giełdy w USA, ale krach w 2008 nie zaczął się wcale od USA, a od Japonii. Dlatego nikt nie wie czy mini kraszek w Chinach to nie początek ewentualnej lawiny, bo kraszki mają to do siebie, że zazwyczaj zaczynają się nie tam gdzie jest ich epicentrum :)
Mam wrażenie, że USA są kompletnie bezradne by ten proces zahamować, wiadomo nie potrwa to 1 roku ani 2ch, raczej najbliższe 10-20 lat. Normalnie by najechali kraj, ale przy Chinach to niemożliwe.
Gospodarka może faktycznie w Chinach wolnorynkowa nie jest w 100% (tam nawet na czerwono są wzrosty a na zielono spadki :) ), ale w 2015 roku cośtam jednak pękło i władze Chińskie nie mogły zrobić nic aby temu zapobiec, choć starały się bardzo : od zabranania gry na krótko, po zakaz sprzedaży akcji przez duże fundusze - i jakoś mało to pomogło.
Coraz gorzej wygląda sytuacji obligacji chińskich, a dług/PKB coraz większy i wszystko na kreske a efektów nie ma (takich jakby chcieli).
Co do konstrukcji kredytowej i nieruchomościowej to w/g mnie prawda jest taka - że nikt nie wie dokładnie o co tam tak naprawdę chodzi. Rząd Chiński ukrywa wiele rzeczy i jawnie manipuluje statystykami o czym wszyscy wiedzą. Generalnie jak czegoś pokazują mało to pewnie mają tego w rzeczywistości x2-x20, a jak pokazują czegoś za dużo to pewnie trzeba to podzielić przez 2 i wyciągnąć pierwiastek.
Giełda Chińska ma się nijak do kapitalizacji giełdy w USA, ale krach w 2008 nie zaczął się wcale od USA, a od Japonii. Dlatego nikt nie wie czy mini kraszek w Chinach to nie początek ewentualnej lawiny, bo kraszki mają to do siebie, że zazwyczaj zaczynają się nie tam gdzie jest ich epicentrum :)
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Był niedawno dokument zrobiony o Chinach, jak to na potęgę budują i jak jest z kasą, puste miasta przeinwestownie, zapytani o kredyty nie udzielili żadnej informacji.
Nie jest tak różowo u nich jak by się mogło wydawać, ja Chin nie mam w portfelu i nie zamierzam mieć.
Ja u nich pierd... to będą stali i się gapili nic nie zrobią.
Rozpędzonemu trudniej wyhamować przed ścianą.
Wszystko ukrywają zero prawdy, kompletnie nic.
Co do dolara, chciałbym by był mega drogi w pierwszy/drugim kwartale i tego mu życzę :)
Ani ropa ani złoto nie będą skorelowane z dolarem.
Nie jest tak różowo u nich jak by się mogło wydawać, ja Chin nie mam w portfelu i nie zamierzam mieć.
Ja u nich pierd... to będą stali i się gapili nic nie zrobią.
Rozpędzonemu trudniej wyhamować przed ścianą.
Wszystko ukrywają zero prawdy, kompletnie nic.
Co do dolara, chciałbym by był mega drogi w pierwszy/drugim kwartale i tego mu życzę :)
Ani ropa ani złoto nie będą skorelowane z dolarem.
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Tak tak sebo masz racje. Dolar ze złotem to już dawno się odkorelował, tak samo jak odkorelował się od ropy gdy w końcu USA stało się 3cim eksporterem ropy, a o Chinach jak pisałem - też uważam, że tam jest dużo gorzej niż nam się wydaje a przykład krachu z 2015 pokazuje, że nawet kontrolowana gospodarka nie ma szans w obrębie paniki...
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Tak o Chinach. Ostatnio zwiększyli tak dług jak EU+Japonia+USA razem wzięte a to wszystko przez 9 miesięcy :
http://www.dlacalle.com/en/crisis-or-st ... evelerage/
Chiny już przypominają kolosa na glinianych nogach, który zaczyna się dość niestabilnie trząść. 2 lata brakuje Chińskim "mortage" do osiągnięcia zaległości w spłatach 8% gdzie poleciało domino.
A do tego :
https://www.bloomberg.com/news/articles ... -illegally
Te 6.8% wzrostu gospodarczego od początku było wiadomo, że to fake, pytanie ile jest w realu, tego nikt nie wie póki co. Alokacja kapitału w miasta duchy, które tylko niszczeją zamiast generować pieniądze to iście wielka głupota. Wiadomo jednorazowo to niczym zastrzyk do wzrostu PKB z gotówki z Provident'a, ale nieprzemyślany będzie bardzo dużo za chwile kosztował jeżeli chodzi o odejmowanie tego od PKB.
http://www.dlacalle.com/en/crisis-or-st ... evelerage/
Chiny już przypominają kolosa na glinianych nogach, który zaczyna się dość niestabilnie trząść. 2 lata brakuje Chińskim "mortage" do osiągnięcia zaległości w spłatach 8% gdzie poleciało domino.
A do tego :
https://www.bloomberg.com/news/articles ... -illegally
Te 6.8% wzrostu gospodarczego od początku było wiadomo, że to fake, pytanie ile jest w realu, tego nikt nie wie póki co. Alokacja kapitału w miasta duchy, które tylko niszczeją zamiast generować pieniądze to iście wielka głupota. Wiadomo jednorazowo to niczym zastrzyk do wzrostu PKB z gotówki z Provident'a, ale nieprzemyślany będzie bardzo dużo za chwile kosztował jeżeli chodzi o odejmowanie tego od PKB.
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
Zawsze mnie śmieszy jak Putin robi na kimś "dobre wrażenie" po obejrzeniu sprytnie wyreżyserowanego i ustawionego dokumentu, w tym wypadku przez jednego z jego użytecznych idiotów z Zachodu: O. Stone'a. To jest jeden temat w którym obecną władza w Rosji jest naprawdę dobra: profesjonalne mydlenie ludzion oczu i to nie tylko zwykłym szaraczkom, którzy poza państwową telewizją nie mają żadnego źródła informacji o świecie, ale jak widać również całkiem ogarniętym z dostępem do mnóstwa źródeł informacji.
Re: Indeks dolara a ceny ropy oraz inflacja/deflacja w krajach emerging markets
No ba jasne, że to wyreżyserowane i odpowiada dokładnie tak jak chce, żeby wybielić swój wizerunek. Jak każdy komunikat Kremla, jednak jak wiadomo co z tyłu głowy chodzi Rosji i Putinowi (w sensie potencjalnie zakulisowym) to nawet z takiego wywiadu można coś wywnioskować. Jeżeli chodzi o wizerunek to masz rację, że niczym się nie różni od tego z Russia Today.