Moderacja forum
Re: Moderacja forum
Tutaj się mylisz bo Tomek coś zawsze skubnie, statua - głosowanie dzięki komu, zyskuje popularność ?
Ty co najwyżej możesz zyskać wiedzę od Tomka, ale od kogo innego jak specjalistów jest tak mało, że policzysz na jednym ręku.
Forum się nie rozwinie, bo nie ma osób z wiedzą, piszących za darmo. Wszyscy by tylko chcieli wiedzieć, żyć z czegoś trzeba. Po co są tworzone blogi itd by były czy by autor żył wygodnie w fotelu? Napier robisz dla sławy później kasy.
Ty co najwyżej możesz zyskać wiedzę od Tomka, ale od kogo innego jak specjalistów jest tak mało, że policzysz na jednym ręku.
Forum się nie rozwinie, bo nie ma osób z wiedzą, piszących za darmo. Wszyscy by tylko chcieli wiedzieć, żyć z czegoś trzeba. Po co są tworzone blogi itd by były czy by autor żył wygodnie w fotelu? Napier robisz dla sławy później kasy.
Re: Moderacja forum
Dzięki Wam za wszystkie komentarze, doceniam to, że angażujecie się w życie forum i bloga :) Cieszę się, że większość osób nie ma specjalnego ciśnienia na ilość treści za wszelką cenę. Mam podobne zdanie.
Tofu, masz natomiast stuprocentową rację, że duża ilość nie zawsze oznacza spadek jakości, a mała ilość nie zawsze oznacza dobrą jakość. Pełna zgoda. Tylko w praktyce ja sam nie mam już możliwości, żeby poświęcać więcej czasu ani na forum, ani na blog tworząc dodatkowe treści. Też zatem chciałbym, żeby więcej osób zaangażowało się ze swojej strony i prowadziło takie wątki, o których piszesz, tylko że ja nikogo do tego nie mogę zmusić. Nie łączyłbym natomiast bycia moderatorem forum z prowadzeniem merytorycznych wątków, bo moim zdaniem jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Rastignac nie jest moderatorem po to, żeby prowadził swój wątek, tylko został moderatorem dlatego, że prowadził swój wątek, a poza tym rozsądnie się wypowiadał, poświęcał czas i przekazywał w wolnych chwilach swoją wiedzę i swoje pomysły inwestycyjne, w efekcie czego uznałem, że jest to poważna i kompetentna osoba, której mogę zaufać. Liczba postów na forum jest natomiast na tyle skromna, że na tę chwilę nie potrzeba tu więcej niż dwóch moderatorów.
Myślałem kiedyś nawet o zatrudnieniu kogoś do regularnego tworzenia mniej wymagających treści, jak chociażby do regularnego przeglądu prasy, ale szybko ten pomysł odrzuciłem. Wydaje mi się, że mając kogoś na payrollu, miałbym już większą presję i ciśnienie na to, żeby całe przedsięwzięcie zaczynało mi się spinać finansowo, a to dla mnie oznaczało by koniec zajmowania się tym w ramach hobby, a początek traktowania strony jako kolejnego biznesu. Stąd idea gratyfikowania za aktywność trafiła do kosza.
Sebo, ProWebinar nie ma nic wspólnego z moim blogiem. Na zasadach czysto komercyjnych poprowadziłem kiedyś dla nich trzy spotkania szkoleniowe w formie webinarów; dostałem za to swoje wynagrodzenie i przekazałem im pełne prawa do późniejszego dysponowania tymi materiałami. W jaki sposób oni je teraz wykorzystują, to już ich sprawa. W każdym razie ja tych treści nie mogę publikować na moim blogu, bo to był materiał nagrany w celach czysto komercyjnych na zlecenie podmiotu trzeciego.
Co do kwestii osób, które pożegnały się z forum, to nikt nie dostał bana i nikt nie został wyrzucony. Pisząc wcześniej o tajemniczych nickach miałem na myśli, m.in. Krisa, Krzych_option_fun i Grega, ale też kilka innych. Każda z nich zrezygnowała jednak z pisania na własne życzenie po tym, jak większość ich ostatnich postów trafiała konsekwentnie do śmietnika i spotykała się z ostentacyjnym wyrażaniem dezaprobaty z mojej strony odnośnie masowego produkowania bezwartościowego kontentu albo fake newsów.
Rebahas, Thorwald, wydatki na sam serwer, domeny i aspekty techniczne to jest akurat znikomy procent całości kosztów. Najwięcej pochłonęło pozycjonowanie strony i reklama w social media w pierwszym roku funkcjonowania bloga (około 40k). Teraz te koszty są już mniejsze, bo tuż po starcie bloga zależało mi po prostu, żeby we miarę krótkim czasie wystartować z w miarę wysokiego poziomu. Samo pozycjonowanie w tym momencie opiera się na success fee i cap ustawiony jest na 15 000 zł rocznie. Serwer z OVH z dodatkami to natomiast jakieś 4000 zł rocznie, ale serwera używam też do innych celów, więc koszt się rozkłada. Mógłbym oczywiście znaleźć w Polsce tańsze rozwiązanie, ale wolałbym, żeby serwer znajdował się jednak poza granicą kraju. Sporo kosztują też dodatki do strony w postaci różnych pluginów czy abonamentów, typu Yoast, Wordfence, ActiveCampaing, Adobe Stock itd., które są niezbędne do prowadzenia takiego serwisu. W każdym razie, nie mówię o tym, żeby uprawiać tu finansową martyrologię, tylko żeby pokazać jak to wygląda od kuchni, jeśli chce się to robić porządnie.
Nie jestem natomiast fanem dzielenia tych kosztów i robienia zrzutek, bo wtedy miałbym wrażenie, że komuś coś jestem dłużny i że wisi nade mną jakaś presja na kontynuowanie działalności blogowej czy forumowej. Z tego powodu też nie szukam żadnych sponsorów ani reklamodawców, a współpraca z LYNX polega na wymianie barterowej. Dopóki jestem jedyną osobą odpowiedzialną za to wszystko i finansującą to wszystko, to mam ten komfort, że gdyby kiedykolwiek przestało mi to sprawiać przyjemność, to mogę w każdej chwili zamknąć kramik i pójść sobie dalej. Chciałbym ten stan komfortu utrzymać :)
Łukasz, dzięki za miłe słowa! Jeśli tylko jestem w stanie, to staram się odpowiadać na wszystkie pytania, na które mam coś pożytecznego do powiedzenia. Swoją drogą, też uważam, że czeka nas wzrost zainteresowania inwestowaniem wśród "zwykłych" ludzi. Świetną robotę robi Michał Szafrański przekonując i pokazując jak oszczędzać pieniądze i dlaczego warto to robić. Ja chciałbym, żeby mój blog czy nasze forum były kolejnym etapem dla tych osób, które już jakieś oszczędności zdobędą i zaczną szukać sposobu, jak zacząć nimi zarządzać. Dlatego też oświeciła mnie idea rozszerzenia nieco tematyki bloga na inne pokrewne aspekty, aby przyciągnąć tu czytelników z nieco innych dziedzin, którzy do tej pory nie wpadli jeszcze na to, że mogą zacząć interesować się giełdą i inwestowaniem, zwłaszcza na rynkach międzynarodowych. Tak jak Marcin napisał – dzisiaj tylko promil polskich inwestorów wychodzi poza GPW. Mam nadzieję, że stopniowo poprzez takie blogi i takie fora uda nam się to zmienić :)
Tofu, masz natomiast stuprocentową rację, że duża ilość nie zawsze oznacza spadek jakości, a mała ilość nie zawsze oznacza dobrą jakość. Pełna zgoda. Tylko w praktyce ja sam nie mam już możliwości, żeby poświęcać więcej czasu ani na forum, ani na blog tworząc dodatkowe treści. Też zatem chciałbym, żeby więcej osób zaangażowało się ze swojej strony i prowadziło takie wątki, o których piszesz, tylko że ja nikogo do tego nie mogę zmusić. Nie łączyłbym natomiast bycia moderatorem forum z prowadzeniem merytorycznych wątków, bo moim zdaniem jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Rastignac nie jest moderatorem po to, żeby prowadził swój wątek, tylko został moderatorem dlatego, że prowadził swój wątek, a poza tym rozsądnie się wypowiadał, poświęcał czas i przekazywał w wolnych chwilach swoją wiedzę i swoje pomysły inwestycyjne, w efekcie czego uznałem, że jest to poważna i kompetentna osoba, której mogę zaufać. Liczba postów na forum jest natomiast na tyle skromna, że na tę chwilę nie potrzeba tu więcej niż dwóch moderatorów.
Myślałem kiedyś nawet o zatrudnieniu kogoś do regularnego tworzenia mniej wymagających treści, jak chociażby do regularnego przeglądu prasy, ale szybko ten pomysł odrzuciłem. Wydaje mi się, że mając kogoś na payrollu, miałbym już większą presję i ciśnienie na to, żeby całe przedsięwzięcie zaczynało mi się spinać finansowo, a to dla mnie oznaczało by koniec zajmowania się tym w ramach hobby, a początek traktowania strony jako kolejnego biznesu. Stąd idea gratyfikowania za aktywność trafiła do kosza.
Sebo, ProWebinar nie ma nic wspólnego z moim blogiem. Na zasadach czysto komercyjnych poprowadziłem kiedyś dla nich trzy spotkania szkoleniowe w formie webinarów; dostałem za to swoje wynagrodzenie i przekazałem im pełne prawa do późniejszego dysponowania tymi materiałami. W jaki sposób oni je teraz wykorzystują, to już ich sprawa. W każdym razie ja tych treści nie mogę publikować na moim blogu, bo to był materiał nagrany w celach czysto komercyjnych na zlecenie podmiotu trzeciego.
Co do kwestii osób, które pożegnały się z forum, to nikt nie dostał bana i nikt nie został wyrzucony. Pisząc wcześniej o tajemniczych nickach miałem na myśli, m.in. Krisa, Krzych_option_fun i Grega, ale też kilka innych. Każda z nich zrezygnowała jednak z pisania na własne życzenie po tym, jak większość ich ostatnich postów trafiała konsekwentnie do śmietnika i spotykała się z ostentacyjnym wyrażaniem dezaprobaty z mojej strony odnośnie masowego produkowania bezwartościowego kontentu albo fake newsów.
Rebahas, Thorwald, wydatki na sam serwer, domeny i aspekty techniczne to jest akurat znikomy procent całości kosztów. Najwięcej pochłonęło pozycjonowanie strony i reklama w social media w pierwszym roku funkcjonowania bloga (około 40k). Teraz te koszty są już mniejsze, bo tuż po starcie bloga zależało mi po prostu, żeby we miarę krótkim czasie wystartować z w miarę wysokiego poziomu. Samo pozycjonowanie w tym momencie opiera się na success fee i cap ustawiony jest na 15 000 zł rocznie. Serwer z OVH z dodatkami to natomiast jakieś 4000 zł rocznie, ale serwera używam też do innych celów, więc koszt się rozkłada. Mógłbym oczywiście znaleźć w Polsce tańsze rozwiązanie, ale wolałbym, żeby serwer znajdował się jednak poza granicą kraju. Sporo kosztują też dodatki do strony w postaci różnych pluginów czy abonamentów, typu Yoast, Wordfence, ActiveCampaing, Adobe Stock itd., które są niezbędne do prowadzenia takiego serwisu. W każdym razie, nie mówię o tym, żeby uprawiać tu finansową martyrologię, tylko żeby pokazać jak to wygląda od kuchni, jeśli chce się to robić porządnie.
Nie jestem natomiast fanem dzielenia tych kosztów i robienia zrzutek, bo wtedy miałbym wrażenie, że komuś coś jestem dłużny i że wisi nade mną jakaś presja na kontynuowanie działalności blogowej czy forumowej. Z tego powodu też nie szukam żadnych sponsorów ani reklamodawców, a współpraca z LYNX polega na wymianie barterowej. Dopóki jestem jedyną osobą odpowiedzialną za to wszystko i finansującą to wszystko, to mam ten komfort, że gdyby kiedykolwiek przestało mi to sprawiać przyjemność, to mogę w każdej chwili zamknąć kramik i pójść sobie dalej. Chciałbym ten stan komfortu utrzymać :)
Łukasz, dzięki za miłe słowa! Jeśli tylko jestem w stanie, to staram się odpowiadać na wszystkie pytania, na które mam coś pożytecznego do powiedzenia. Swoją drogą, też uważam, że czeka nas wzrost zainteresowania inwestowaniem wśród "zwykłych" ludzi. Świetną robotę robi Michał Szafrański przekonując i pokazując jak oszczędzać pieniądze i dlaczego warto to robić. Ja chciałbym, żeby mój blog czy nasze forum były kolejnym etapem dla tych osób, które już jakieś oszczędności zdobędą i zaczną szukać sposobu, jak zacząć nimi zarządzać. Dlatego też oświeciła mnie idea rozszerzenia nieco tematyki bloga na inne pokrewne aspekty, aby przyciągnąć tu czytelników z nieco innych dziedzin, którzy do tej pory nie wpadli jeszcze na to, że mogą zacząć interesować się giełdą i inwestowaniem, zwłaszcza na rynkach międzynarodowych. Tak jak Marcin napisał – dzisiaj tylko promil polskich inwestorów wychodzi poza GPW. Mam nadzieję, że stopniowo poprzez takie blogi i takie fora uda nam się to zmienić :)
- Plastic Tofu
- Stały bywalec
- Posty: 459
- Rejestracja: 08 maja 2018, 00:36
Re: Moderacja forum
ThanksTofu, masz natomiast stuprocentową rację, że duża ilość nie zawsze oznacza spadek jakości, a mała ilość nie zawsze oznacza dobrą jakość. Pełna zgoda.
Powtarzałem to wiele razy: mój post zachęcał do rozwiązań nie absorbujących Twojego czasu, a wręcz przeciwnie. Na wolnym rynku panuje również zachęcanie.Tylko w praktyce ja sam nie mam już możliwości, żeby poświęcać więcej czasu ani na forum, ani na blog tworząc dodatkowe treści. Też zatem chciałbym, żeby więcej osób zaangażowało się ze swojej strony i prowadziło takie wątki, o których piszesz, tylko że ja nikogo do tego nie mogę zmusić.
Jak zwał tak zwał, potrzeba więcej tworzących.Nie łączyłbym natomiast bycia moderatorem forum z prowadzeniem merytorycznych wątków, bo moim zdaniem jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Rastignac nie jest moderatorem po to, żeby prowadził swój wątek, tylko został moderatorem dlatego, że prowadził swój wątek, a poza tym rozsądnie się wypowiadał, poświęcał czas i przekazywał w wolnych chwilach swoją wiedzę i swoje pomysły inwestycyjne, w efekcie czego uznałem, że jest to poważna i kompetentna osoba, której mogę zaufać. Liczba postów na forum jest natomiast na tyle skromna, że na tę chwilę nie potrzeba tu więcej niż dwóch moderatorów.
Ok, idea dobra. Pomysł na realizację, not so much.com Oddać ten real estate komuś w dzizierżawę. Czyli ktoś zarządza stroną, forum, tworzy prostsze treści. Co za to ? Przychód z reklam i sponsoringu. Pierwsze płaci sobie, potem adminom, potem twórcom (znaczy Tobie) i jest biznes. Reklama na pewno jest potrzebna bo pozycja degiro.pl czy lynxbroker.pl (wyrwane z artykułu o inwestowaniu za granicą) jest nazwijmy to przykra i nie sugeruje multiplikacji polskiego kapitału.Myślałem kiedyś nawet o zatrudnieniu kogoś do regularnego tworzenia mniej wymagających treści, jak chociażby do regularnego przeglądu prasy, ale szybko ten pomysł odrzuciłem. Wydaje mi się, że mając kogoś na payrollu, miałbym już większą presję i ciśnienie na to, żeby całe przedsięwzięcie zaczynało mi się spinać finansowo, a to dla mnie oznaczało by koniec zajmowania się tym w ramach hobby, a początek traktowania strony jako kolejnego biznesu. Stąd idea gratyfikowania za aktywność trafiła do kosza.
Wiem, że łatwiej się mówi niż robi. Nie mam co do tego złudzeń. Wydaje mi się jednak, że łatwiej jest rozkręcić bloga niż otworzyć fundusz inwestycyjny w hong kongu albo VCC w USA, czyli nie jest to poza zasięgiem tym bardziej, że początki tego bloga są dość imponujące. czas na krok do przodu.
Re: Moderacja forum
Tomek pisze: ↑16 lis 2019, 10:03Rebahas, Thorwald, wydatki na sam serwer, domeny i aspekty techniczne to jest akurat znikomy procent całości kosztów. Najwięcej pochłonęło pozycjonowanie strony i reklama w social media w pierwszym roku funkcjonowania bloga (około 40k). Teraz te koszty są już mniejsze, bo tuż po starcie bloga zależało mi po prostu, żeby we miarę krótkim czasie wystartować z w miarę wysokiego poziomu. Samo pozycjonowanie w tym momencie opiera się na success fee i cap ustawiony jest na 15 000 zł rocznie. Serwer z OVH z dodatkami to natomiast jakieś 4000 zł rocznie, ale serwera używam też do innych celów, więc koszt się rozkłada. Mógłbym oczywiście znaleźć w Polsce tańsze rozwiązanie, ale wolałbym, żeby serwer znajdował się jednak poza granicą kraju. Sporo kosztują też dodatki do strony w postaci różnych pluginów czy abonamentów, typu Yoast, Wordfence, ActiveCampaing, Adobe Stock itd., które są niezbędne do prowadzenia takiego serwisu. W każdym razie, nie mówię o tym, żeby uprawiać tu finansową martyrologię, tylko żeby pokazać jak to wygląda od kuchni, jeśli chce się to robić porządnie.
Absolutnie nie miałem na myśli zaglądać Ci do kieszeni i oceniać. To są Twoje pieniądze i robisz z nimi co chcesz i jak chcesz tak samo jak ja robię z moimi :)
Ja tylko chciałem ewentualnie jak coś zaproponować pomoc barterową za wiedzę, którą tutaj już zdobyłem i to wszystko. Co do tego pozycjonowania to jeszcze się rozeznam w temacie, bo przyznam spora to kwota. Ja mam dosyć ambiwalentne uczucia do tego SEO i często co widziałem to porównałbym to mniej więcej do cudownych szkoleń w stylu "zostań trejderem w 24h i zarabiaj miliony". W większości przypadków są to jakieś super hiper wypasione agencje reklamowe, które coś tam obiecują i na tym się kończy. Naprawdę dobrze zrobiona strona, na której dzieje się coś (wiadomo im częściej tym lepiej) to broni się sama a często magicy od SEO i ich nie do końca uczciwe praktyki mogą spowodować tyle, że jak Google wyłapie i naznaczy swoim dotykiem śmierci to końiec i czarna dupa ;) Już nie mówię ile razy musiałem poprawiać WP czy całe serwery, jak się dorwali magicy od SEO i zaczęli instalować swoje cuda. Jak już tak się rozpisałem to nie lepsze jest i Google jako wyszukiwarka i te ich całe AdWords czy jak im tam. Poproszono mnie kiedyś abym coś tam może zobaczył i ustawił jakoś reklamy pod dany budżet. Coś tam popatrzyłem i na logikę zrobiłem. Okazało się że w ramach pakietu jest godzina konsultacji z technikiem Google, który pokaże co i jak i wszystko wytłumaczy. No to okazało się po jakiś 5 minutach że to jest "technik" i jest po to aby klient tak sobie wszystko ustawił coby danych budżet można było danego dnia wyzerować kilkoma kliknięciami w godzinach "najlepszej oglądalności". No trochę się przez te lata naoglądałem nie powiem.
Co do serwera to za 4k masz już dosyć poważną maszynę. Jakbyś chciał trochę poprawić infrastrukturę to pomyśl nawet od darmowym planie w CloudFlare.
https://www.cloudflare.com/plans/
bez problemu można go używać komercyjnie a firma jest naprawdę porządna. W płatnych planach to już w ogóle można robić cuda wianki fotomontaż ;)
No dużo można pokombinować i poprawić ale też z drugiej strony jestem zdecydowany fanem przysłowia, że "lepsze jest znane zło niż nieznane dobro".
Re: Moderacja forum
Panie i Panowie! Wszem i wobec pragnę zaanonsować, że do naszego moderacyjnego grona dołączył trzeci, ekhm, członek. Od dzisiaj, obok Rastignac'a i mnie, o porządek i ład na forum dbał będzie również Besso. Obaj koledzy mają zupełnie wolną rękę w podejmowaniu wszelkich decyzji.
Rozszerzenie składu jest związane z tym, że moja aktywność na forum od tego czasu zostanie dość mocno ograniczona do kilku pojedynczych wizyt raz na parę dni. Postaram się tym samym powściągać przed wdawaniem się w jakiekolwiek dyskusje i zredukować swoje wypowiedzi do tematów czysto merytorycznych. Będę jednak spał spokojnie, bo moderacja forum zostaje w dobrych rękach.
Ograniczenie obecności tutaj nie wnika z tego, że straciłem zainteresowanie czy że obraziłem się na kogokolwiek, ale stanowi po prostu jeden z wielu elementów większych zmian w kwestii zarządzania własnym czasem i ustalania swoich priorytetów. Stąd też wynika chociażby dzisiejsza decyzja o zaprzestaniu publikacji treści na kanale Twittera, który obserwowany był przez ponad dwa tysiące osób czy to, że od dłuższego czasu wszystkie połączenia komórkowe są przekierowywane automatycznie na pocztę głosową (to tak, jakby ktoś zastanawiał się, czemu od początku roku nie można się do mnie dodzwonić) albo to, że 90% maili trafiających na skrzynkę, pozostaje bez odpowiedzi. Niestety czas, który mam i liczba godzin w trakcie doby, to te nieliczne aktywa, których nie potrafię pomnożyć. Dlatego te kanały pozostają zarezerwowane wyłącznie dla moich akcjonariuszy, klientów i współpracowników.
W zamian za ograniczoną obecność na forum i za zerową obecność w social media, postaram się jednak trochę częściej tworzyć treści na blogu i ukończyć rozgrzebaną książkę. Już niedługo ruszą więc nowe części bloga, m.in. serie poradników dla początkujących czy projekt polskojęzycznej encyklopedii inwestycyjnej. Wszystko oczywiście za darmo. Książka także.
Do poczytania!
Rozszerzenie składu jest związane z tym, że moja aktywność na forum od tego czasu zostanie dość mocno ograniczona do kilku pojedynczych wizyt raz na parę dni. Postaram się tym samym powściągać przed wdawaniem się w jakiekolwiek dyskusje i zredukować swoje wypowiedzi do tematów czysto merytorycznych. Będę jednak spał spokojnie, bo moderacja forum zostaje w dobrych rękach.
Ograniczenie obecności tutaj nie wnika z tego, że straciłem zainteresowanie czy że obraziłem się na kogokolwiek, ale stanowi po prostu jeden z wielu elementów większych zmian w kwestii zarządzania własnym czasem i ustalania swoich priorytetów. Stąd też wynika chociażby dzisiejsza decyzja o zaprzestaniu publikacji treści na kanale Twittera, który obserwowany był przez ponad dwa tysiące osób czy to, że od dłuższego czasu wszystkie połączenia komórkowe są przekierowywane automatycznie na pocztę głosową (to tak, jakby ktoś zastanawiał się, czemu od początku roku nie można się do mnie dodzwonić) albo to, że 90% maili trafiających na skrzynkę, pozostaje bez odpowiedzi. Niestety czas, który mam i liczba godzin w trakcie doby, to te nieliczne aktywa, których nie potrafię pomnożyć. Dlatego te kanały pozostają zarezerwowane wyłącznie dla moich akcjonariuszy, klientów i współpracowników.
W zamian za ograniczoną obecność na forum i za zerową obecność w social media, postaram się jednak trochę częściej tworzyć treści na blogu i ukończyć rozgrzebaną książkę. Już niedługo ruszą więc nowe części bloga, m.in. serie poradników dla początkujących czy projekt polskojęzycznej encyklopedii inwestycyjnej. Wszystko oczywiście za darmo. Książka także.
Do poczytania!
Re: Moderacja forum
Besso - gratuluję awansu ;P
Co do obecności Gospodarza na forum - trochę szkoda, często 'oświecałeś' nas co do przyczyn danego stanu rzeczy na rynkach... No ale czasu nie pomnożysz, a wspominanie na starość, że "Dziadek za czasów pamiętnego kryzysu w 2020 pisał na forum..." mogą zastąpić inne, ciekawsze wspomnienia ;)
Co do obecności Gospodarza na forum - trochę szkoda, często 'oświecałeś' nas co do przyczyn danego stanu rzeczy na rynkach... No ale czasu nie pomnożysz, a wspominanie na starość, że "Dziadek za czasów pamiętnego kryzysu w 2020 pisał na forum..." mogą zastąpić inne, ciekawsze wspomnienia ;)
Re: Moderacja forum
I tak sporo nam pomogłeś, a święte prawo do spokoju i przerw masz takie samo jak my wszyscy.
Wszyscy mają jednak do Ciebie szacunek, bo zapewniłeś wielu ludzi inspirację.
Dla mnie wartościowe były nie tylko twoje porady stricte merytoryczne, ale także te życiowe. Np pisałeś, że trudne decyzje bolą, że nigdy nie wiadomo jak potoczy się kurs akcji (np po sprzedaży opcji call), itp.
Niby to takie banalutki ktoś powie, ale dla mnie stanowiły poczucie, że nie jestem sam, że wszystkim bywa trudno w podejmowaniu decyzji. A także, że są pewne iedoskonałości gry giełdowej (pewnych rzeczy nie sposób przewidzieć) z którymi trzeba się po prostu pogodzić.
Ogólnie, nie idzie mi źle, ale i tak nie ustrzegłem się błędów i pomyłek. Staram się jednak uczyć, czytać książki, wyciągać wnioski i myśleć.
Pozdrawiam i dziękuję!
Re: Moderacja forum
Dzięki za miłe słowa Wojtas!
Mnie to w ogóle wydaje się, że od pewnego etapu, kiedy już wiesz co to jest ta EBITDA i czym się różni CALL od PUT-a, to tak naprawdę cała przewaga (lub jej brak) nad rynkiem pozostaje kwestią wyłącznie odpowiedniego poukładania sobie tego wszystkiego w głowie. Ten poziom wiedzy merytorycznej, którą można posiąść, jest w gruncie rzeczy zbiorem zamkniętym. Stosunek ceny akcji do przychodów, do kosztów, do zysków, do przepływów, do wartości księgowej etc. to są zależności, z których wnioski nie zmieniają się od setek lat. Tego wszystkiego można się dość szybko nauczyć.
Potem zostają już tylko te wszystkie kwestie, jak to nazwałeś, życiowe. Czyli nauczenie się podejmowania dobrych decyzji, radzenie sobie ze stratami, umiejętność eliminowania i ignorowania szumu, wyzbycie się uprzedzeń i stereotypów, konsekwencja, otwarty umysł, myślenie o tym, co się robi, analizowanie porażek, a potem poprawianie, kalibrowanie i oliwienie tej całej maszyny.
Moim głównym celem jest takie poukładanie sobie swojego podejścia do giełdy, żeby nie robić tu niczego na siłę i żeby w dalszym ciągu obecność na rynku i zajmowanie się tym sprawiały mi w życiu jakiś fun. Jeśli giełda ma być tylko generatorem negatywnych myśli i stresu, czy jakimś mitycznym przeciwnikiem, z którym każdego dnia trzeba walczyć na śmierć i życie, to... what's the point?
A co do trudności w podejmowaniu decyzji, kurde, ja wiem, że są osoby (głównie w internecie), które sprawiają wrażenie, że zawsze są w stu procentach pewne i absolutnie przekonane odnośnie tego, co robią. Oni bez zawahania powiedzą Ci, co trzeba kupić, kiedy to sprzedać i o ile jutro wzrośnie S&P 500. To fakt, że tacy ludzie istnieją, tylko eh... to wszystko jest tak jałowe, że aż głowa boli.
Gdybym ja był przynajmniej w połowie tak pewny czegokolwiek, jak oni są pewni wszystkiego, to świat inwestycji byłby naprawdę prostszy. No ale jakoś nie jest. U mnie każda podejmowana decyzja majaczy w okolicach przewagi 55% "za" w stosunku do 45% "przeciw". Rzadko kiedy to jest 60/40. Natomiast z jakimkolwiek większym stopniem pewności względem czegokolwiek jeszcze w swoim życiu do czynienia niestety nie miałem :)
Mnie to w ogóle wydaje się, że od pewnego etapu, kiedy już wiesz co to jest ta EBITDA i czym się różni CALL od PUT-a, to tak naprawdę cała przewaga (lub jej brak) nad rynkiem pozostaje kwestią wyłącznie odpowiedniego poukładania sobie tego wszystkiego w głowie. Ten poziom wiedzy merytorycznej, którą można posiąść, jest w gruncie rzeczy zbiorem zamkniętym. Stosunek ceny akcji do przychodów, do kosztów, do zysków, do przepływów, do wartości księgowej etc. to są zależności, z których wnioski nie zmieniają się od setek lat. Tego wszystkiego można się dość szybko nauczyć.
Potem zostają już tylko te wszystkie kwestie, jak to nazwałeś, życiowe. Czyli nauczenie się podejmowania dobrych decyzji, radzenie sobie ze stratami, umiejętność eliminowania i ignorowania szumu, wyzbycie się uprzedzeń i stereotypów, konsekwencja, otwarty umysł, myślenie o tym, co się robi, analizowanie porażek, a potem poprawianie, kalibrowanie i oliwienie tej całej maszyny.
Moim głównym celem jest takie poukładanie sobie swojego podejścia do giełdy, żeby nie robić tu niczego na siłę i żeby w dalszym ciągu obecność na rynku i zajmowanie się tym sprawiały mi w życiu jakiś fun. Jeśli giełda ma być tylko generatorem negatywnych myśli i stresu, czy jakimś mitycznym przeciwnikiem, z którym każdego dnia trzeba walczyć na śmierć i życie, to... what's the point?
A co do trudności w podejmowaniu decyzji, kurde, ja wiem, że są osoby (głównie w internecie), które sprawiają wrażenie, że zawsze są w stu procentach pewne i absolutnie przekonane odnośnie tego, co robią. Oni bez zawahania powiedzą Ci, co trzeba kupić, kiedy to sprzedać i o ile jutro wzrośnie S&P 500. To fakt, że tacy ludzie istnieją, tylko eh... to wszystko jest tak jałowe, że aż głowa boli.
Gdybym ja był przynajmniej w połowie tak pewny czegokolwiek, jak oni są pewni wszystkiego, to świat inwestycji byłby naprawdę prostszy. No ale jakoś nie jest. U mnie każda podejmowana decyzja majaczy w okolicach przewagi 55% "za" w stosunku do 45% "przeciw". Rzadko kiedy to jest 60/40. Natomiast z jakimkolwiek większym stopniem pewności względem czegokolwiek jeszcze w swoim życiu do czynienia niestety nie miałem :)