W załączniku zamieszczam krótki fragment, gdzie Lefevre opisuje strategie domu maklerskiego sprzedaży 50000 akcji przy pomocy opcji (Założenia są takie, że nie ma wystarczającej płynności na te akcje). Aktualna cena rynkowa to 50.
SELL CALL 45 5000
SELL CALL 46 5000
SELL CALL 47 5000
SELL CALL 48 5000
SELL CALL 49 5000
SELL CALL 50 5000
[BTW: To są łącznie opcje na 30000 akcji]
SELL PUT 50 50000 (Jak te opcje mają zabezpieczyć maklera?)
Zakładając ze opcje CALL są również wystawione na 50000, przy cenie wygaśnięcia 40, właściciel akcji zamiast sprzedać to podwoi swoje akcje. Natomiast, jeżeli cena akcji przekroczy 50 w dniu wygaśnięcia, właściciel sprzeda wszystkie akcje po cenach od 45 do 50. Czy to nie jest błąd w książce i te drugie opcje nie powinny być kupione.
BUY PUT 50 50000
W takim przypadku przy cenie wygaśnięcia 40, właściciel sprzeda wszystkie akcje po 50 natomiast przy cenie wygaśnięcia powyżej 50, sprzeda akcje od 45 do 50. Z drugiej strony właściciel akcji chce stworzyć rynek, a skoro nie ma płynności, to jaki cudem kupiłby tyle opcji. Może jednak nie ma błędu i jedynym celem jest wystawienie opcji, żeby widniały na tablicach. Mam problem z analizą tego fragmentu. Co o tym sądzicie?
Strategi opcyjna z ksiazki "Wspomnienia gracza giełdowego"
Re: Strategi opcyjna z ksiazki "Wspomnienia gracza giełdowego"
Też zakładam, że jest drobny błąd w książce i wszystkie wystawione opcje CALL powinny się sumować do 50 000 akcji, a nie do 30 000. I jeśli tak, to wydaje mi się, że chodzi o taki mechanizm:
Cena akcji aktualna wynosi 50 USD, insider chce sprzedać swoje akcje po tej cenie lub ciut gorszej (bo nie ma płynności), dlatego wystawia pakiet opcji CALL z różnymi poziomami wykonania od 45 do 50, co daje mu średnią cenę sprzedaży 47.50 USD. Makler te opcje CALL kupuje (na co wydaje pieniądze). W tym momencie makler ma prawo w każdej chwili wykonać kupione opcje ze średnią ceną zakupu akcji 47.50 USD. Kurs akcji na giełdzie to 50 USD. A więc gdyby maklerowi udało się znaleźć kupca na te akcje po cenie rynkowej lub trochę gorszej, na przykład po cenie 49 USD, to makler będzie miał niezły zysk, ponieważ wykona przed czasem opcje CALL, czyli kupi od insidera 50 000 akcji po średniej cenie 47.50 USD, po czym sprzeda te akcje swojemu innemu klientowi po cenie zbliżonej do rynkowej, czyli np. 49 USD.
W ten sposób insider pozbędzie się akcji, na których nie ma płynności na rynku (potencjalny kupiec zostanie zachęcony tym, że może pakiet nabyć z dyskontem po 49 USD, pomimo ich rynkowej ceny 50 USD), a makler będzie miał motywację, żeby insiderowi tego kupca znaleźć, bo wtedy zarobi na różnicy pomiędzy średnią ceną zakupu akcji od insidera na podstawie wykonania opcji CALL (47.50 USD), a pomiędzy późniejszą ceną sprzedaży tych akcji innemu klientowi (49 USD).
Z punktu widzenia insidera sprzedaż tych akcji po 47.50 USD może teoretycznie nie być idealnym rozwiązaniem, ale po pierwsze w jego obecnej sytuacji, gdy nie ma w ogóle płynności przy cenie 50 USD, no to też nie za bardzo ma tu jakikolwiek wybór, a po drugie, dostaje przecież premie za sprzedaż maklerowi opcji CALL i PUT, które zrównoważą mu w dużej mierze tę różnicę.
Natomiast z punktu widzenia maklera potrzebna jest kupiona opcja PUT 50, żeby makler niczego nie ryzykował. Ponieważ w sytuacji, gdy makler kupuje od insidera pakiet opcji CALL ze średnią ceną zakupu akcji 47.50 USD (na zakup opcji wydaje pieniądze!), a kurs akcji błyskawicznie spadnie, np. do 40 USD, to makler ciągle ma opcje PUT, które dają mu prawo do sprzedania akcji po 50 USD przy czym wyjdzie na zero, ponieważ zrównoważy mu to wcześniejszy koszt zakupu opcji CALL i PUT. No bo gdyby akcje spadły do 40 USD i CALL-e nie zostały zrealizowane, to makler traci całość premii na wygasających CALL-ach, ale za to ma potężny zysk na opcjach PUT. Insider natomiast ma w takiej sytuacji stratę na akcjach (i tak by miał, bo przecież nie udało mu się ich sprzedać), ale przynajmniej ta strata offsetowana została przez zysk z wystawienia opcji CALL i PUT na rzecz maklera.
Takie triki były możliwe, kiedy nie było jeszcze elektronicznego handlu na giełdach publicznych, tylko opcjami handlowało się over-the-counter pomiędzy sieciami brokerskimi. Pamiętajmy, że to sytuacja z lat trzydziestych czy coś koło tego. Dzisiaj przy publicznym handlu i przy w miarę efektywnych cenach, takie manewry są o wiele trudniejsze.
Cena akcji aktualna wynosi 50 USD, insider chce sprzedać swoje akcje po tej cenie lub ciut gorszej (bo nie ma płynności), dlatego wystawia pakiet opcji CALL z różnymi poziomami wykonania od 45 do 50, co daje mu średnią cenę sprzedaży 47.50 USD. Makler te opcje CALL kupuje (na co wydaje pieniądze). W tym momencie makler ma prawo w każdej chwili wykonać kupione opcje ze średnią ceną zakupu akcji 47.50 USD. Kurs akcji na giełdzie to 50 USD. A więc gdyby maklerowi udało się znaleźć kupca na te akcje po cenie rynkowej lub trochę gorszej, na przykład po cenie 49 USD, to makler będzie miał niezły zysk, ponieważ wykona przed czasem opcje CALL, czyli kupi od insidera 50 000 akcji po średniej cenie 47.50 USD, po czym sprzeda te akcje swojemu innemu klientowi po cenie zbliżonej do rynkowej, czyli np. 49 USD.
W ten sposób insider pozbędzie się akcji, na których nie ma płynności na rynku (potencjalny kupiec zostanie zachęcony tym, że może pakiet nabyć z dyskontem po 49 USD, pomimo ich rynkowej ceny 50 USD), a makler będzie miał motywację, żeby insiderowi tego kupca znaleźć, bo wtedy zarobi na różnicy pomiędzy średnią ceną zakupu akcji od insidera na podstawie wykonania opcji CALL (47.50 USD), a pomiędzy późniejszą ceną sprzedaży tych akcji innemu klientowi (49 USD).
Z punktu widzenia insidera sprzedaż tych akcji po 47.50 USD może teoretycznie nie być idealnym rozwiązaniem, ale po pierwsze w jego obecnej sytuacji, gdy nie ma w ogóle płynności przy cenie 50 USD, no to też nie za bardzo ma tu jakikolwiek wybór, a po drugie, dostaje przecież premie za sprzedaż maklerowi opcji CALL i PUT, które zrównoważą mu w dużej mierze tę różnicę.
Natomiast z punktu widzenia maklera potrzebna jest kupiona opcja PUT 50, żeby makler niczego nie ryzykował. Ponieważ w sytuacji, gdy makler kupuje od insidera pakiet opcji CALL ze średnią ceną zakupu akcji 47.50 USD (na zakup opcji wydaje pieniądze!), a kurs akcji błyskawicznie spadnie, np. do 40 USD, to makler ciągle ma opcje PUT, które dają mu prawo do sprzedania akcji po 50 USD przy czym wyjdzie na zero, ponieważ zrównoważy mu to wcześniejszy koszt zakupu opcji CALL i PUT. No bo gdyby akcje spadły do 40 USD i CALL-e nie zostały zrealizowane, to makler traci całość premii na wygasających CALL-ach, ale za to ma potężny zysk na opcjach PUT. Insider natomiast ma w takiej sytuacji stratę na akcjach (i tak by miał, bo przecież nie udało mu się ich sprzedać), ale przynajmniej ta strata offsetowana została przez zysk z wystawienia opcji CALL i PUT na rzecz maklera.
Takie triki były możliwe, kiedy nie było jeszcze elektronicznego handlu na giełdach publicznych, tylko opcjami handlowało się over-the-counter pomiędzy sieciami brokerskimi. Pamiętajmy, że to sytuacja z lat trzydziestych czy coś koło tego. Dzisiaj przy publicznym handlu i przy w miarę efektywnych cenach, takie manewry są o wiele trudniejsze.
Re: Strategi opcyjna z ksiazki "Wspomnienia gracza giełdowego"
Dziękuję za to wytłumaczenie. Ma to sens :) Ciekawy jestem czy wersja anglojezyczna jest źle przetłumaczona.