Czy inwestowanie w debiut spółki na GPW może być dochodowe?
Debiuty na rynku głównym GPW najczęściej budzą sporo emocji, głównie wśród założycieli spółek, którzy w ten sposób po raz pierwszy monetyzują część swoich udziałów. Pytanie jednak czy większość inwestorów indywidualnych także jest w stanie zarobić pieniądze próbując inwestować w IPO spółki na polskiej giełdzie? Okazuje się, że tak i to całkiem spore pieniądze. Z jednym drobnym zastrzeżeniem…
Debiuty na giełdzie – czy to się opłaca?
W ostatnich dziesięciu latach na GPW odbyło się prawie sto debiutów giełdowych z oferty publicznej (nie licząc przejść z NewConnect). Biorąc udział w ciemno w każdym z nich w ramach IPO, w 67% przypadków inwestor już po pierwszym dniu byłby na plusie średnio… 13,3%.
Średnia strata, która następowała w pozostałych 24%[1] przypadków wyniosła natomiast 9,8%. Oznacza to, że inwestując 100 zł w każdy debiut giełdowy średnio tracilibyśmy 9,8 zł x 0,24, czyli 2,35 zł.
Zyski natomiast wyniosłyby średnio 13,3 zł x 0,67, czyli 8,91 zł.
Łączny realny oczekiwany zysk z takiego podejścia wynosiłby zatem 6,56 zł na każde zainwestowane 100 zł. Mówimy więc o zwrocie z zainwestowanego kapitału w okolicach 6,6% po pierwszym dniu notowań. W ujęciu rocznym to naprawdę dobry rezultat, biorąc pod uwagę, że akcje to dość nieprzewidywalne instrumenty finansowe.
[1] Procenty szans na zysk i stratę nie sumują się do 100%, ponieważ w nielicznych przypadkach kilka spółek kończyło notowania z tą samą ceną, po której debiutowały kilka godzin wcześniej na głównym rynku.
Jak długo warto trzymać akcje po debiucie na giełdzie?
A co gdybyśmy potrzymali akcje debiutującej spółki nieco dłużej? Na przykład tydzień czy miesiąc? A może nawet rok od oferty publicznej, która odwiedziła rynek główny GPW?
Sprzedając akcje nie pierwszego dnia, ale dopiero po pierwszym tygodniu od debiutu spółki, w 63% przypadków bylibyśmy na plusie 14,2%. Na pierwszy rzut oka taki zwrot wygląda nieco lepiej, ale… w rzeczywistości daje niższy oczekiwany zysk niż przy sprzedaży po pierwszym dniu, w którym odbywa się emisja akcji w ofercie publicznej. Dlaczego?
No bo 14,2% zysku x 0,63 procent przypadków, w których on wystąpi, daje oczekiwany zysk 8,94%, a więc niemalże tyle samo, co 8,91% w sytuacji, gdybyśmy zamykali pozycję już pierwszego dnia na koniec sesji. Doliczając jednak do tego oczekiwane straty w wysokości 11% w pozostałych przypadkach, zysk netto spada już w okolice pięciu procent.
A jak po pierwszym miesiącu od wejścia w publiczne życie prospektu emisyjnego?
Po pierwszym miesiącu wygląda to trochę lepiej, bo w 61% przypadków mielibyśmy zysk na poziomie 18,5% (czyli około 7,5% oczekiwany z uwzględnieniem średniej straty 10% z pozostałych 39% przypadków).
Idźmy jednak dalej, bo pozornie sytuacja wygląda najlepiej, gdybyśmy załapali się na emisję akcji i potrzymali w portfelu nie przez dzień, tydzień czy miesiąc, ale przez cały rok.
Po pierwszych dwunastu miesiącach od debiutu w 47% przypadków bylibyśmy wtedy na plusie średnio 35,2%. Wygląda dobrze, ale kruczek polega na tym, że w 52% przypadków średnia strata wyniosłaby aż 28,2% (jedna spółka była na zero). Zysk netto w tym wypadku to… około 1,8%.
Czy to wszystko się zatem opłaca? Jeśli komuś zapodział się gdzieś kalkulator, to poniżej przedstawiam podsumowanie w ujęciu oczekiwanego zysku netto z uwzględnieniem oczekiwanej straty i prawdopodobieństwa ich wystąpienia.
Mówimy o realnym oczekiwanym wyniku netto przy założeniu, że inwestujemy w każdy debiut w ramach IPO na GPW.
Ile na czysto można zarobić na debiutach na GPW?
Pomijając czas potrzebny na przygotowanie prospektu emisyjnego, jego zatwierdzenie przez Komisję Nadzoru Finansowego i całą resztę biurokracji koniecznej do tego, żeby spółka mogła wejść na główny rynek GPW, to od samego momentu wpuszczenia akcji do publicznego obrotu na rynku pierwotnym inwestorzy indywidualni mogą spodziewać się:
- Po pierwszym dniu: +6,6%
- Po pierwszym tygodniu: +5,38%
- Po pierwszym miesiącu: +7,65%
- Po pierwszym roku: +1,88%
Do wniosków i podsumowania zaraz jeszcze dojdziemy, ale póki co jako ciekawostkę można dodać, że kupując wszystkie te akcje z debiutu na GPW po cenie emisyjnej i trzymając je do dzisiaj (do końca lipca 2023 r), w 46% przypadków bylibyśmy na plusie średnio 166,9%, a w 54% przypadków strata wyniosłaby 42,4%.
To teoretycznie oznacza najwyższy oczekiwany zysk netto na poziomie 53,8%, aczkolwiek w niektórych przypadkach trzeba było poczekać na niego prawie dziesięć lat.
No właśnie. Jak te zyski wyglądają w ujęciu netto, ale z uwzględnieniem okresu, na który trzeba było zamrozić środki, aby ten zysk wypracować? Żeby to sprawdzić odnieśmy liniowo poszczególne zyski z danych okresów (dzień, tydzień, miesiąc) do perspektywy rocznej.
Ujęcie roczne zysków z debiutów na GPW:
- Po pierwszym dniu: +6,6%, czyli 2409,00% w ujęciu rocznym
- Po pierwszym tygodniu: +5,38%, czyli 279,76% w ujęciu rocznym
- Po pierwszym miesiącu: +7,65%, czyli 91,80% w ujęciu rocznym
- Po pierwszym roku: +1,88%, czyli… 1,88% w ujęciu rocznym
I teraz wniosek wydaje się prosty. Otóż najlepiej wyjdziemy na tym, jeśli akcje kupione po cenie emisyjnej sprzedamy już pierwszego dnia na koniec sesji giełdowej.
No właśnie, cena emisyjna. Tu dochodzimy do naszego zastrzeżenia, o którym wspominałem na początku tekstu.
Dlaczego warto kupować akcje tylko po cenie emisyjnej?
Ano dlatego, że kupując akcje nie po cenie emisyjnej, ale z giełdy publicznej w momencie debiutu, po pierwszym dniu bylibyśmy na plusie tylko w 39% przypadków, a sam ten plus byłby raczej skromny (+4,7%). Strata następowałaby natomiast częściej i w 49% przypadków wyniosłaby średnio 3,9%, a więc netto bylibyśmy na minusie… 0,08%.
Równie słabo wygląda to w perspektywie tygodniowej (46% szans na zysk 5,4% i 52% szans na stratę 6,9%) oraz miesięcznej (49% szans na zysk 10,8% i 49% szans na stratę 8,1%). Po roku mamy natomiast 42% szans na plus w wysokości 31,6% i 58% szans na stratę 28,2%, a więc oczekiwany zysk netto także jest ujemny.
Zatem jeśli już mówimy o inwestowaniu w debiut spółki na giełdzie, to wyłącznie przed jej faktycznym IPO nabywając akcje po cenie emisyjnej z oferty publicznej i raczej pozbywając się ich już pierwszego dnia na koniec sesji giełdowej.
W przeciwnym wypadku zyski z inwestycji na rynku IPO nie wydają się już takie atrakcyjne (a w niektórych przypadkach oznaczają nawet oczekiwaną stratę). Także zakup akcji tylko z nowej emisji, kiedy pojawia się pierwsza oferta publiczna, a nie kiedy mamy już pierwszy dzień notowań.
Uwaga odnośnie brakujących danych z prospektu emisyjnego
Wszystkie powyższe wnioski zostały wyciągnięte po przeanalizowaniu 90% debiutów giełdowych na GPW, które odbyły się w latach 2013-2023. Kilka brakujących spółek nie zostało wziętych pod uwagę ze względu na sprzeczne lub niedokładne informacje odnośnie ceny emisyjnej lub pierwszego kursu notowań, albo zauważone błędy w ramach prospektów emisyjnych spółek.
Niemniej, 90% zbadanych przypadków wydaje się na tyle dużą próbą, że wyciągnięte wnioski powinny być prawidłowe dla wszystkich przypadków.