Europejskie banki krwawią, a kiedy na giełdzie leje się krew — warto kupować akcje. Szybki pomysł na spekulacyjną transakcję roku na akcjach Deutsche Banku
To bardzo zły czas dla europejskich banków. Kiepska jakość udzielonych kredytów, przelewarowanie dziwnymi derywatami, niskie stopy procentowe, skąpe zyski, Brexit, marazm na europejskich parkietach, brak restrukturyzacji i tak dalej. Efekt? Wartość akcji niektórych europejskich banków na giełdzie spadła już o kilkadziesiąt procent. Czy to dobry moment, żeby kupować?
Jednym z molochów, który ucierpiał ostatnio najbardziej, jest niewątpliwie niemiecki Deutsche Bank. Najpierw ten 146-letni olbrzym nie przeszedł stres testów, a potem ugiął się pod ciężarem 14-miliardowej kary nałożonej przez Stany Zjednoczone. Jego akcje runęły o ponad 50% i znalazły się o wiele niżej niż podczas kryzysu finansowego z 2008 roku.
Czy to nie jest jednak lekka przesada?
A dokąd tak wszyscy pędzą, czyli czemu akcje na giełdzie spadają
Moim zdaniem to nawet ogromna przesada, zwłaszcza że zagrożenie wydaje się dzisiaj nieporównywalnie mniejsze niż osiem lat temu. Skąd więc wzięło się aż tak duże tąpnięcie? To proste. Kiedy tylko zaczęły się kłopoty Deutsche Banku, na spadki zagrały największe fundusze hedgingowe tego świata, dociskając kurs DB do samego dna. Gigantyczne pozycje krótkie zajął chociażby Soros Fund Management.
Swoje trzy grosze dorzuciły panikujące media, które od ostatniego kryzysu finansowego są lekko przewrażliwione na punkcie stabilności sektora bankowego i każdy problem do razu uznają za zagrożenie upadłością.
Chcąc nie chcąc, za trendem spadkowym podążyli w końcu prywatni inwestorzy, którzy postanowili pozbyć się toksycznych akcji za wszelką cenę.
Jak zarobić pieniądze na cudzym nieszczęściu
No ale zaraz, skoro nawet George Soros sprzedaje, to może też warto zagrać na krótko, zamiast myśleć o kupowaniu? Kiepski pomysł. W tym momencie jest już zwyczajnie za późno, aby zaczynać grać na spadki. Wszyscy wielcy tego świata już dawno pozbyli się swoich krótkich pozycji, wyhamowując spadki kursu. Teraz jest czas, aby kupować! To dzisiaj jedyne rozsądne rozwiązanie dla każdego, kto nie boi się zaryzykować, aby zarobić na giełdzie konkretne pieniądze.
Obecnie na największy problem Deutsche Banku wygląda kara w wysokości 14 miliardów dolarów nałożona przez amerykańskich regulatorów. Jej poziom jest absurdalny, ale nawet w tym momencie nie przekracza obecnej kapitalizacji firmy (ponad 18 miliardów). Wszyscy jednak wydają się zgodni, że dość prawdopodobnym jest, iż za porozumieniem stron kara zostanie obniżona do bardziej realnych poziomów, które pozwolą na jej spłacenie bez narażania banku na upadek, co przecież nie było by w niczyim interesie.
No ale skąd bank ma wziąć pieniądze na spłacenie kary, nawet jeśli jej wysokość zostanie obniżona i rozłożona na raty? Rozwiązań jest kilka.
Deutsche Bank może na przykład przeprowadzić przyspieszoną restrukturyzację, która od dawna i tak jest mu potrzebna. Przede wszystkim należało by zwolnić część z ponad stu tysięcy pracowników oraz zamknąć nierentowne oddziały, z których w dobie bankowości online i tak korzysta już coraz mniej klientów. Wydaje się, że CEO DB John Cryan zrobił już pierwszy krok zapowiadając zamrożenie poziomów zatrudnienia. To tylko jedno z dostępnych wyjść awaryjnych.
AAA Sprzedam tanio bank. Niemiecki, solidny, lekko poobijany
W przypadku rzeczywistego braku środków na zapłacenie kary, Deutsche w najgorszym wypadku może po prostu sprzedać część swojego biznesu innemu podmiotowi z branży finansowej i zainkasować żywą gotówkę. Nie było by to nic nadzwyczajnego.
Jeszcze innym rozwiązaniem jest zgłoszenie się po zapomogę finansową do swoich głównych sponsorów, czyli Katarczyków lub… do niemieckiego rządu. Chociaż nawet sam prezes banku mówi, że póki co nie ma takiej potrzeby, bo jego firma poradzi sobie i bez pomocy z zewnątrz. To też jest dość wymowne, bo podczas ostatniego kryzysu, kiedy zagrożenie było realne, to same banki robiły największy raban i przekonywały wszystkich wokół, że bez wsparcia rządu zginą śmiercią tragiczną.
Angela Merkel na razie też zresztą wyklucza, aby niemieccy podatnicy mieli ratować rozpasany bank, ale co innego pani kanclerz miałaby powiedzieć przed wyborami, które odbędą się w przyszłym roku?
Wiele osób w Niemczech związanych z rządem nieoficjalnie potwierdza jednak, że potajemny plan ratunkowy jest już przygotowywany, na wypadek gdyby miało wydarzyć się najgorsze. Nie oszukujmy się, ewentualna wściekłość niemieckich podatników szybko przeminie, a skutki upadku tak dużego banku, w dodatku zatrudniającego ponad 100 000 ludzi, będą o wiele poważniejsze niż krytyka ze strony wyborców.
Ratować czy nie ratować? Oto jest pytanie…
Sceptycy twierdzą, że takie wsparcie jest jednak niemożliwe, ponieważ Unia Europejska wprowadziła restrykcyjne przepisy utrudniające niesienie rządowej pomocy prywatnym korporacjom. Ale jak to bywa z przepisami — wszystko da się jakoś obejść. Prawnicy zwracają uwagę, że jeśli rząd postanowiłby, np. wykupić pakiet akcji DB po aktualnej cenie (powiedzmy 10 USD za akcję), to nie będzie mowy o zakwalifikowaniu tego jako nieprzepisowej pomocy, a jedynie jako zwykłą transakcję handlową na sprawiedliwych, rynkowych zasadach.
Tylko co właściwie dałoby wykupienie części akcji przez Niemców, poza dostarczeniem gotówki? Taki ruch pokazałby chociażby, że akcje DB są dla rządu cokolwiek warte i utwierdził w przekonaniu, że bank nie jest na drodze do upadku, a raczej otwiera się przed nim potencjał do solidnego odbicia, na którym wszyscy, którzy odważą się dzisiaj kupić ryzykowne papiery, będą mogli zarobić na giełdzie dość pokaźną kwotę (mówi się o zyskach 100–200% w 2–3 lata).
A jeśli rząd Angeli Merkel zawiedzie? No cóż, zostaje jeszcze niemiecki sektor prywatny w rodzaju korporacji Siemensa czy SAP-a. Obecny wskaźnik Cena/Wartość księgowa Deutsche Banku wynosi… 0,25. Ktokolwiek kupi dzisiaj akcje DB po tak niskiej cenie, w ciągu kilku lat zostanie bardzo bogatym człowiekiem (lub firmą). No chyba, że bank jednak upadnie. Wtedy akcjonariusze zostaną z niczym.
PS. Ja w ciągu tego tygodnia kupię jakiś pakiet za 1,5% wartości mojego portfela po cenie około 13 USD, a jeśli kurs spadnie do jednocyfrowego poziomu, to dokupię drugie tyle. W tym momencie nie zdecydowałem natomiast jeszcze czy ustawiać jakiegokolwiek stop lossa, czy może postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować utratę tych 3% wartości portfela.