Dlaczego prawdziwych pieniędzy nie znajdziesz na foreksie
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego ludzie w Polsce tak ochoczo pakują swoje pieniądze w tę studnię bez dna. W USA tego nie widać. Za oceanem detaliczni brokerzy foreksowi i kontrakty CFD stanowią margines indywidualnego handlu na rynkach finansowych. Skąd więc u nas bierze się ta pogoń za spekulacją na walutach z kilkudziesięciokrotnym lewarem?
Może chodzi o to, że do platform foreksowych mamy tak łatwy dostęp? Wystarczy kilka minut, Blik i rachunek jest otwarty. A może powodem jest niski próg kapitału potrzebnego na wejście? Wpłacasz pięćset złotych i liczysz, że zostaniesz milionerem. A może to, że aby handlować na foreksie nie potrzeba właściwie żadnej wiedzy? Wchodzisz na pierwszy lepszy portal z analizą techniczną dla opornych i po kilku artykułach możesz już podbijać świat walcząc z bankami centralnymi i spekulując na kursie euro czy juana.
Forex to często pierwszy krok, bo ten krok jest najłatwiejszy. Zaspokojenie ciekawości jest zrozumiałe. Też przez to przechodziłem. Chyba każdy przez to przechodził. Podobnie jak przez sikanie w pieluchy. Kiedyś jednak trzeba z tego wyrosnąć.
Statystyki pokazują, że ponad 80% osób w Polsce traci dzisiaj pieniądze na foreksie. Dlaczego więc tak dużo czasu zajmuje podjęcie męskiej decyzji, odcięcie się od czegoś, co nie działa i spróbowanie czegoś, co działa?
Szaleństwem jest robienie w kółko tych samych rzeczy i za każdym razem oczekiwanie odmiennych rezultatów.
To nie ja, to Einstein.
Dlaczego potrzeba aż tak wielu strat, a często wyczyszczenia swojego portfela do zera, aby zostawić w końcu to nasze polskie podwórko, machnąć ręką na wszystkich tych maltańskich czy cypryjskich brokerów i przenieść się w miejsce, w którym od dziesiątek lat zarabia się prawdziwe pieniądze?
Chyba wiem dlaczego. Ponieważ w Polsce brakuje wiedzy na ten temat. Brakuje przetłumaczonych książek, brakuje odpowiednich kierunków studiów, brakuje profesjonalnej edukacji. Brakuje dostępu do informacji o możliwościach, jakie daje obecność na zagranicznych rynkach finansowych.
Brakuje wiedzy, jak analizować spółki, jak oceniać ich sytuację finansową, jak prognozować przychody, jak wyliczać docelowy kurs akcji. Brakuje wiedzy o tym, jak z pojedynczych akcji budować całe portfele inwestycyjne. Brakuje wiedzy, jak później zarządzać takimi portfelami; jak ograniczać wahania, jak minimalizować obsunięcia kapitału; kiedy ucinać straty, kiedy realizować zyski, kiedy stosować hedging, kiedy dokupować, kiedy uśredniać, kiedy uciekać.
Brakuje procedur inwestycyjnych, brakuje systemu zarządzania ryzykiem, brakuje znajomości derywatów, brakuje matematyki stojącej za ustalaniem wielkości pozycji. Tak naprawdę brakuje nam wszystkiego, co jest potrzebne, aby w miarę regularnie i w miarę bezstresowo zarabiać pieniądze na jakimkolwiek rynku.
Dlatego wpadłem na pomysł, żeby to zmienić.