Sprzedaż domów w USA osiągnęła najwyższy poziom od 2007 roku. Czy to kolejna bańka na rynku nieruchomości?
Amerykanie kupują na kredyt ponad pół miliona nowych domów miesięcznie. Dane z lipca 2016 roku pokazują, że tylko od poprzedniego roku sprzedaż nieruchomości w USA wzrosła już o ponad 30% i jest najwyższa od czasu ostatniego kryzysu finansowego spowodowanego… kupowaniem zbyt dużej liczby nieruchomości.
Bańka na rynku nieruchomości czy dobry czas na zakup domu w USA?
Na słonecznej Florydzie dom z czterema sypialniami można kupić już za niecałe 300 000 USD, co przy kredycie hipotecznym na 30 lat daje ratę w wysokości około 1100 USD miesięcznie. Przy cały czas rosnących wynagrodzeniach w USA wygląda to na interes życia.
Do tego dochodzi obecnie bardzo niskie realne oprocentowanie kredytu poniżej 3,7% i okazuje się, że zakup nowej nieruchomości jest wręcz obowiązkiem. Nie dziwi więc wzrost sprzedaży nawet o ponad 40% w niektórych bogatszych rejonach USA (np. Northeast, czyli Main, Pennsylvania, New Jork itd).
Przy okazji widać tu wyraźnie spore dysproporcje pomiędzy mieszkańcami różnych regionów Stanów Zjednoczonych, bo wzrost sprzedaży na przykład w przypadku biedniejszego Midwest (Dakota, Nebraska, Iowa, Ohio) wynosi jedynie 1,2%, a południa (Teksas, Floryda, Alabama) 18%. Tak czy inaczej, w skali kraju jest to w dalszym ciągu wzrost o ponad 30% w skali roku, co naprawdę robi wrażenie.
Przybysze windują ceny używanych domów
Presję na zakup własnego domu wywiera też coraz większa liczba napływających do kraju imigrantów zarobkowych, którzy kredytów hipotecznych co prawda nie biorą, ale istniejące już domy wynajmują, tym samym ograniczając ich dostępność dla samych Amerykanów. To sprawia, że liczba wolnych domów dramatycznie maleje, więc Amerykanie kupują już nawet dziury w ziemi, czyli nieruchomości jeszcze nie wybudowane.
To winduje przychody (i kursy akcji) firm deweloperskich i budowlanych, które aby spełnić rosnące zapotrzebowanie, zatrudniają dodatkowych pracowników i oferują im coraz lepsze wynagrodzenia, co z kolei pozwala pracownikom… kupić sobie dom. I tak to się wszystko kręci.
Brzmi jak bańka spekulacyjna? Możliwe. Jednak możliwe też, że jest to po prostu oznaka rosnącego dobrobytu i sygnał, że warto dzisiaj zainwestować w amerykański rynek nieruchomości.
Jak długo potrwa jeszcze american dream?
Tak czy inaczej, rosnąca w takim tempie sprzedaż nowych domów to póki co dobry sygnał dla amerykańskiej ekonomii. Jak dom zostanie już wybudowany, to przecież trzeba będzie kupić do niego lodówkę, zasłony, telewizor, sprzęt audio i tak dalej. To nakręca gospodarkę, co przekłada się na wyższe zarobki, co z kolei przekłada się na… zakup kolejnych domów. Karawana jedzie dalej.
I właściwie nie było by tu żadnego problemu, gdyby nie fakt, że zdecydowana większość nieruchomości w USA kupowana jest na wieloletni kredyt.
Dobrobyt jednak nie trwa wiecznie, prędzej czy później nadejdą trudniejsze czasy i po raz kolejny może się okazać, że nie wszystkich będzie stać na sfinansowanie zobowiązań hipotecznych zaciągniętych parę lat wcześniej, gdy na rynku panowało eldorado.