15 lekcji inwestycyjnych od najlepszych zarządzających funduszami hedgingowymi
Ciągnącą się od kilkudziesięciu lat kultową serię wywiadów z najznakomitszymi traderami na świecie znają już chyba wszyscy. Jack Schwager w książkach z cyklu „Market Wizards” od początku lat dziewięćdziesiątych zdradza unikalne kulisy pracy Czarodziejów Rynku. Choć ostatnia z nich, „Hedge Fund Market Wizards”, została wydana już kilka lat temu, to dopiero teraz wpadła mi w ręce. Jakie więc rady mają dla nas ci najlepsi z najlepszych?
Przede wszystkim muszę to powiedzieć: nie czytajcie tej książki. Jest potwornie nudna, a Jack Schwager nie potrafi pisać. Ponad połowa mozolnie wstukanych na klawiaturze literek traktuje o tym, że podczas nagrywania wywiadu szczekał pies, za oknem było dość chłodno, a rozmówca swoje dzieciństwo spędził na przedmieściach Connecticut jeżdżąc z bratem na trzykołowym rowerku, który dostał na komunię od dalekiej ciotki z Mississippi.
Jednak nawet pomimo braku ostrych nożyczek redaktorskich, w tych kilkudziesięciu wywiadach kryją się unikalne opisy najróżniejszych, odmiennych od siebie strategii i podejść inwestycyjnych stosowanych przez najlepszych zarządzających funduszami hedgingowymi na świecie. Trzeba je tylko odpowiednio przefiltrować i okroić ze zbędnych didaskaliów.
Żeby nie wpaść w schwagerowską pułapkę biadolenia o niczym, na tym wstęp zakończę i dalej zapraszam już wyłącznie po konkrety, czyli po 15 lekcji inwestycyjnych od najlepszych zarządzających funduszami hedgingowymi na świecie.
1. Przestań szukać Świętego Graala
Wielu początkujących inwestorów wierzy, że gdzieś tam istnieje jedna jedyna unikalna strategia inwestycyjna, która pozwoli im zdobyć przewagę nad rynkiem. To jednak przeczy logice. Gdyby istniała jedna skuteczna metoda pokonywania benchmarku, to zaraz zostałaby zaadoptowana przez wszystkich inwestorów na świecie, przez co benchmark po prostu skoczyłby do góry i stał się nową rynkową średnią. To z kolei doprowadziłoby do tego, że metoda ta przestałaby dawać przewagę na rynkiem, bo sama ona stanowiłaby rynkowy kanon. To czysta logika. Wywiady z książki są natomiast najlepszym przykładem na to, że zyskownych strategii istnieje całe multum i często są to podejścia, które wykluczają się nawzajem i są ze sobą sprzeczne. Ta konkluzja prowadzi nas do lekcji numer dwa.
2. Znajdź metodę, która ci pasuje
Każdy ma swój styl. Jeden jest maratończykiem, a drugi sprinterem. Jeden ma awersję do ryzyka, a drugi lubi adrenalinę. Jeden może na inwestowanie poświęcić osiem godzin dziennie, a drugi tylko trzydzieści minut. Jeden jest skrupulatnym księgowym, a drugi wizjonerskim ekonomistą. Jeden pesymistą, drugi optymistą. Kombinacji jest sporo. Każdy trader musi znaleźć swoją własną metodologię inwestowania uzależnioną od wielu różnych czynników, jak choćby talent, przekonania, mocne i słabe strony. Nie da się na siłę skopiować czyjejś strategii, bo ona nie zadziała, jeśli nie będzie dopasowana do konkretnej osoby i do jej charakteru oraz predyspozycji.
3. Częściej zmieniaj zdanie
Dobrzy traderzy nie są tacy dobrzy dlatego, że nigdy się nie mylą i że podejmują tylko najlepsze decyzje. Dobrzy traderzy cały czas popełniają błędy w ocenie aktywów czy inwestycji. Dobrzy traderzy są jednak tacy dobrzy, bo potrafią się do tych błędów przyznać i błyskawicznie zmienić zdanie. Dobrzy traderzy nie przywiązują się do swoich inwestycji, lecz traktują je przedmiotowo i instrumentalnie, bez wahania pozbywając się ich, gdy tylko… zmienią zdanie.
4. Nie myl transakcji dobrych z zyskownymi
Czasem poprawna decyzja na giełdzie potrafi przynieść spore straty, a błędna decyzja dać zarobić. Nie wolno mylić tych dwóch rzeczy. Jeśli masz giełdową skuteczność na poziomie 70%, to oznacza, że przy stu transakcjach twoje poprawne decyzje aż 30 razy doprowadzą do straty pieniędzy. To jednak nie będzie oznaczało, że decyzja była błędna. Po prostu jeśli od czasu do czasu poniesiesz stratę podejmując dobrą decyzję, to oznacza, że twój system działa. Takie były przecież jego założenia, aby rację mieć jedynie w 70% przypadków.
5. Rób więcej tego, co działa, a mniej tego, co nie działa
Sporo osób uparcie trzyma się swojego podejścia, swojej strategii i swojego zdania, pomimo tego, że nie ma z tego żadnych efektów. Jeśli jesteś na giełdzie już 2-3 lata, przeanalizuj historię swoich wszystkich transakcji i wyciągnij z nich wnioski. Sprawdź, który typ transakcji daje ci zarobić najwięcej pieniędzy, a który przynosi największe straty. Może uda się dostrzec tu jakąś prawidłowość. Jeśli tak, to zacznij zawierać więcej transakcji, które przynoszą ci zyski i mniej takich, które doprowadzają do strat. Magia prostoty.
6. Zawieraj tylko te transakcje, co do których masz 100% pewności
Stanie z boku i przyglądanie się, co robi rynek, to też jest zajęcie jakiejś pozycji. Zbyt wiele osób uważa, że musi non-stop być na rynku, że musi non-stop posiadać w portfelu jakieś pozycje, że musi non-stop handlować, być w ruchu, kupować i sprzedawać. To nieprawda. Lepsze rezultaty przynosi cierpliwe wyczekanie idealnej okazji i wchodzenie na rynek dopiero wtedy, kiedy pieniądze wydają się leżeć na ziemi i byłbyś głupcem, gdybyś się nie schylił, żeby je podnieść.
7. Otwartych pozycji nie zostawiaj samych sobie
W świecie indywidualnych inwestorów przyjęło się, że wybór odpowiednich akcji, ich zakup, a potem odsprzedanie, to jedyne decyzje, jakie inwestor musi podjąć. W rzeczywistości o wiele lepiej sprawdza się aktywne zarządzanie otwartymi pozycjami w trakcie ich trwania. Jeśli kupione akcje zaczynają rosnąć i pozycja puchnie w ujęciu wartościowym, należy odsprzedać część akcji, aby zrealizować cząstkowe zyski i zmniejszyć ekspozycję na dane aktywa na wypadek, gdyby przyszła korekta. Jeśli rynek się cofnie, pozycję należy uzupełnić. Aktywne zarządzanie portfelem w wielu przypadkach będzie bardziej efektywne niż zwykłe „kup i trzymaj”.
8. Zmniejszaj wielkość przeprowadzanych transakcji
Odpowiednia wielkość otwieranej transakcji jest ważniejsza niż idealny moment wejścia. Jeśli zajmiesz zbyt dużą pozycję na rynku, później może to poskutkować jej likwidacją przez strach o utratę pieniędzy. Jeśli zajmujesz pojedyncze pozycje, które nie przekraczają 3-7% wartości portfela, to nawet ich całkowita utrata nie okaże się taka straszna. Dzięki temu decyzję o ich zamknięciu będziesz mógł podejmować nie na bazie strachu i emocji, tylko w wyniku merytorycznych przesłanek.
9. Szukaj okazji z asymetrycznym stosunkiem zysku do ryzyka
Niektórzy traderzy wchodzą wyłącznie w takie transakcje, w których potencjalna strata jest z góry ograniczona do znanego poziomu, natomiast potencjalny zysk pozostaje kilkukrotnie wyższy niż strata lub jest wręcz nieograniczony. Takie okazje pojawiają się nieustannie w świecie opcji, CDS-ów czy spreadów. Warto ich szukać, bo one pozwalają się mylić. Wystarczy bowiem jedna udana transakcja, aby odrobić straty z kilku nieudanych.
10. Przestań cały czas obserwować notowania
Siedzenie non-stop przed ekranem monitora lub telefonu i obserwowanie notowań nie prowadzi do niczego dobrego. Znane jest zjawisko tzw. overtradingu, czyli zawierania zbyt wielu transakcji bazujących na bodźcach płynących z cały czas zmieniających się notowań w zbyt krótkim horyzoncie czasowym. Mało kiedy zawieranie większej liczby transakcji przynosi jakąkolwiek korzyść, ponieważ w ten sposób spada jakość otwieranych pozycji. Poza tym są mądrzejsze rzeczy do roboty w trakcie dnia, niż bezproduktywne patrzenie na notowania.
11. Zacznij zarządzać ryzykiem
Wielu traderów, którzy udzielili wywiadu Jackowi Schwagerowi podkreśla, że na giełdzie o wiele ważniejsze od zarabiania pieniędzy, jest ich nietracenie. Najważniejsza zasada to nie dopuszczać do zbyt dużej straty z jednej pozycji. Niektórzy traderzy ryzykują maksymalnie 0.1% całego kapitału w jednej transakcji, a inni 1%. Konsensus mówi o tym, aby absolutnie nie ryzykować w jednej transakcji więcej niż 2-3% całego portfela. Zarządzać ryzykiem można przy pomocy opcji lub stop-lossów. Jeśli nie chcesz używać ani jednego, ani drugiego, to zajmuj po prostu transakcje o wielkości 2-3% portfela. W ten sposób, nawet jeśli dane aktywa spadną do zera, stracisz jedynie kilka procent posiadanego kapitału w ujęciu całościowym.
12. Zawsze sprawdzaj korelację i dywersyfikuj
Dywersyfikacja i korelacja to podstawa wszystkiego. Przed dołożeniem nowej pozycji do portfela, zawsze badaj jej korelację z obecnymi w nim aktywami, aby sprawdzić czy rzeczywiście dywersyfikujesz swoje portfolio czy tylko powiększasz jakąś pozycję, którą już posiadasz. Dywersyfikacja może być geograficzna, sektorowa, branżowa, ale także na poziomie klas aktywów. Staraj się zbudować ekspozycję na rynki akcyjne, walutowe, obligacji, towarów, surowców, nieruchomości i tak dalej. Najskuteczniejszą dywersyfikacją na rynku akcji jest manewrowaniem stosunkiem pozycji long do short. Jeśli rynki są niedowartościowane, stosunek long do short może wynosić 80:20, jeśli bardzo przewartościowane, to odwrotnie.
13. Zwracaj uwagę na to, jak rynek reaguje na wiadomości
Czasem to, jak zachowuje się rynek w kontekście danej wiadomości, może powiedzieć o potencjale jakiegoś aktywu znacznie więcej, niż sama wiadomość. Jeśli spółka publikuje pozytywne sprawozdanie finansowe, a jej akcje stoją w miejscu lub spadają, oznacza to, że na rynku po prostu nie ma kupujących chętnych nabyć te walory po aktualnej cenie. To powinno dać do myślenia, bo skoro akcje w ten sposób reagują na dobrą wiadomość, to jak zareagują na złą?
14. Nie bój się kupować akcji, które mocno wzrosły
Sporo niedoświadczonych inwestorów ma opory przed kupowaniem akcji, które zaliczyły solidny rajd na północ. Mówią wtedy, że pociąg odjechał i machają ręką ze zrezygnowaniem czekając na korektę, która potem nie nadchodzi. Problem w tym, że cena akcji na giełdzie sama w sobie nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, co za tę cenę dostajesz. Jeśli spółka, która do tej pory była uczciwie wyceniana, nagle wzrosła w ciągu kwartału o 30%, lecz jej zyski wzrosły o 50%, to pomimo potężnego rajdu na giełdzie, spółka będzie niedowartościowana w porównaniu do dotychczasowych zysków i do kursu, po którym można ją było kupić jeszcze trzy miesiące temu. Sama cena na giełdzie nie ma więc żadnego znaczenia, dopóki nie rozpatrzymy jej w szerszym kontekście.
15. Jeśli już musisz ustawiać stop lossy, to ustawiaj je szeroko
Nie ma zgody pomiędzy traderami odnośnie stop-lossów. Jedni uważają, że ich ustawianie jest oznaką tego, że inwestor nie ma pojęcia co robi, a inni uważają, że stop-lossy są niezbędnym elementem zarządzania ryzykiem. Panuje jednak zgoda, że jeśli ktoś już postanawia ich używać, to powinien robić to z głową i poziomy stop-loss uzależniać nie od własnego progu bólu czy od sztywnych założeń w rodzaju „dopuszczam stratę maksymalnie 20%”. Tylko stop-lossy powinny być uzależnione od konkretnych akcji i od tego, jak te akcje się zachowują, jaką mają zmienność i jak wygląda sytuacja techniczna na wykresie. Inwestorzy bardzo często ustawiają za ciasne stop-lossy, które szybko wyrzucają ich z rynku, a następnie – gdy kurs odbija – wchodzą ponownie w transakcję, znowu ustawiając kolejny ciasny stop-loss z niższym poziomem, który prawdopodobnie także wyrzuci ich z giełdy. Z dwojga złego, lepiej już ustawić pierwotny stop o dwukrotnie szerszym zakresie. Ostatecznie wyjdzie na to samo, a szansa na pozostanie na rynku będzie o wiele większa.
Wszystkich porad, sugestii i podpowiedzi w książce jest oczywiście o wiele więcej, więc jeśli nie przeraża was toporny styl Schwagera, to zachęcam do przeczytania całości. Już sam wywiad z Edwardem Thorpem, profesorem matematyki z MIT, który znalazł sposób jak przy pomocy newtonowskiej fizyki ograć kasyno w ruletkę, a potem zrobił to samo z rynkami akcji, jest warty tego, żeby przebrnąć przez tę pozycję.
Tekst powstał na podstawie książki: „Hedge Fund Market Wizards – How winning traders win” – Jack D. Schwager.